INNER FEAR – Wywiad z Paraghus

Czeska scena stanowi poważną konkurencję dla naszej rodzimej sceny!!! Zresztą prawie każdy z was zna jakieś konkretne bandy zza południowej granicy (mam tu na myśli też i Słowację). Chociaż uważam, że wcale nie chodzi tu o rywalizację, ale o ogólnoświatowe zainteresowanie danym krajem pod kątem muzyki metalowej. Zarówno nasi południowi sąsiedzi jak i my możemy poszczycić się muzycznymi perełkami, które bez sensu byłoby teraz wymieniać, gdyż pora skupić się na kolejnym przedstawicielu Czeskiej sceny – INNER FEAR – kapeli, która podąża szlakiem utartym przez chociażby CRADLE OF FILTH, czy DIMMU BIRGIR… co niektórych od razu może to zrazić. Ale zapewniam was, że wpierw warto zapoznać się z ich muzyką, a potem wysuwać wnioski…

Witaj Paraghus!!! Mam wrażenie, że podczas czytania waszej biografii trochę się pogubiłem. To jest pewne, że zespół powstał w 1997 roku ale Wasz skład tak często się zmieniał, że już sam nie wiem czy w kapeli został chociaż jeden członek, który założył zespół?

Cześć! No więc, do dzisiaj w zespole jest nadal dwóch członków, którzy faktycznie założyli INNER FEAR w 1997 roku – Marthus i Khaablus . Osobiście myślę , że bez tych dwóch INNER FEAR mógł być lub stałby się czymś raczej innym. Oni – razem z Khopec'em, który dołączył się do zespołu w przybliżeniu 3 miesiące później – reprezentują rdzeń IF.

Po kilku miesiącach wspólnego grania nagrywacie pierwsze demo „Delusive Eyes”. Z powodu słabej jakości dźwięku promocja nie była za wielka, nielicząc koncertów… Jak dzisiaj jest odbierany wasz pierwszy materiał?

Ja później dołączyłem do zespołu i osobiście nie doświadczyłem narodzenia pierwszego materiału . Ale o ile wiem , ideę założenia INNER FEAR wysunęli Marthus i Khaablus słuchając DIMMU BORGIR „Enthrone Darkness Triumphant” wczesną wiosną 1997 roku i kilka partii „Delusive Eyes” może nasuwać pewne myśli. Dźwięk: w owym czasie wszyscy członkowie zespołu byli studentami – Marthus był 16 lat starzy! – a finansowe fundusze potrzebne do rejestracji materiału były trochę niezaciekawe. Chociaż dźwięk raczej jest ubogi, to pierwsze demo jest – nawet teraz – poszukiwane przez naszych starych fanów i dzięki nim kilka miesięcy temu zdecydowaliśmy się na remastering. Koncerty: INNER FEAR grał kilka koncertów w Brnie (nasze miasto rodzinne). Nieszczęśliwie wtedy pojawiły się osobiste problemy pośród kilku członków zespołu i INNER FEAR zatrzymał wszelką działalność aż do 1999 kiedy to Marthus , Khaablus i Khopec ponownie połączyli się razem rozpoczynając nowy materiał.

W 1999 roku powstaje kolejny materiał „The Face Of Inner Apocalipsa”. Podejrzewam, że muzyka zawarta na tym CD była bardziej dojrzalsza, chociaż niestety nie słyszałem nic Waszego poza „The Odeum of silence”.

Tak, materiał na „The Face…” rzeczywiście jest bardziej bogatszy , tak faktycznie pokazuje on wielki rozwój ku europejskim standardom symfonicznej black metalowej sceny tamtego czasu . W rzeczywistości „The Face…” jest czymś w rodzaju promówki dla nadchodzącego pełnego materiału „Akhu”. Przy okazji , wszyscy ci, którzy są zainteresowani naszymi starszymi materiałami mogą ściągnąć próbki mp3 z naszej strony http://www.innerfear.org przez linki w sekcji Dyskografia.

Tak właściwie to jaka jest Twoja rola w zespole? Przy Twojej ksywie pisze „puls”… Jesteś basistą? Wydaje mi się, że za garami siedzi Marthus?

OK, pozwól, że przedstawię całą hordę: Khaablus – wrzeszczy , chrząka , krzyczy, teatralny obłąkaniec – ideał wokalisty, twórca większości tekstów Anghelina – partie wokalne, chórki – pani tajemniczości – razem z Khaablus'em tworzą najbardziej potężną głosową drużynę Marthus – bębny , klawiatury , elektroniczne efekty specjalne-Fx , okolicznościowe partie wokalne (lepiej można to określić jako mruczenie) – nasz kompozytor i serce INNER FEAR Khopec – gitary i inne strunowe instrumenty Paraghus – bas Roberto – gitara prowadząca – świeża krew w zespole – dołączył się do zespołu przy końcu marca 2002, – też obsługuje gitarę solową przy rejestracji naszego nowego CD „Thanalogy”

Możesz mi zdradzić rodowód Waszych pseudonimów? Brzmią bardzo tajemniczo.

Nasze pseudonimy częściowo są zapoczątkowywane z naszych prawdziwych imion, częściowo zawierają jakieś osobiste albo mistyczne znaczenia. One w pewnym sensie odzwierciedlają nasze osobowości. Nie objaśniamy ich znaczeń, to jest bardziej interesujące puścić wodze każdej wyobraźni, hahaha

Jak najbardziej masz rację z puszczeniem tych wodzy fantazji, ale czy nie wydaje ci się, że takie postępowanie może zostać odebrane przez kogoś jako zwykły snobizm?

Pewnie że kilka osób cierpiących na kompleks niższości weźmie nas za snobów albo ważniaków, ale nie ma się czym przejmować, zawsze coś komuś przeszkadza. Moglibyśmy szczegółowo objaśniać znaczenia naszych pseudonimów, ale po pierwsze wtedy mogą one stracić ich tajemnicze zasłony, po drugie mimo wszystko znalazłoby się kilku ludzi, którzy nadal uważaliby nas za snobów (czasami ich nastawienie może zapoczątkować coś w rodzaju zazdrości – czego czasem niestety nie da się uniknąć – w każdym razie nie ma czego zazdrościć.

Przejdźmy dalej do historii zespołu. W 2000 roku były narodziny „Akhu”… Nikt nie zainteresował się tym materiałem, że musieliście wydawać go własnym kosztem?

Faktycznie mieliśmy kontrakt z Sheer Records zanim zaczynaliśmy rejestrowanie „Akhu” . To powinno było być wypuszczane przy końcu 2000 roku. Nieszczęśliwie, z powodu niewybaczalnego poronienia sprawiedliwości z właścicielem wytwórni, panem Svatopluk Schwarzer, wypuszczenie materiału było odwołane . W kwietniu 2001 skontaktowaliśmy się z inną wytwórnią – Leviathan records – która chciała wypuścić „Akhu” w jesieni 2001. Po kilku niewyjaśnionych opóźnieniach wydania materiału zdecydowaliśmy się pozwolić „Akhu” na odpoczynek w pokoju (R.I.P), ponieważ podpisaliśmy kontrakt na 3 CD Copremesis Records i musieliśmy zająć się naszym nowym materiałem. Na ten temat możesz znaleźć więcej na naszej website w sekcji News (10.2.2002)

Zaraz po nagraniu „Akhu” trafiłeś do zespołu, a obecnie jesteś przedstawicielem Waszej bandy. Jak to się stało, że nikt ze starszych członków zespołu nie chciał objąć tej funkcji?

Faktycznie, kiedyś wałęsałem się wokół INNER FEAR. Byłem z nimi w studiu kiedy rejestrowali „The Face…” i później zostałem managerem zespołu. W 2000, kiedy „Akhu” było skończone, INNER FEAR zaczął przygotowywać koncerty, więc potrzebowaliśmy stałego basistę. Po doświadczeniu kilku problemów związanych z poszukiwaniem odpowiedniego basisty, a trafiali się niezbyt dobrzy – zdecydowaliśmy, że ja powinienem objąć bas oraz z racji tego, że muzycy byli wyczerpani tymi poszukiwaniami to również zdecydowaliśmy, że pocztę ja obejmę. Jeśli chodzi o reprezentowanie kapeli. Wszyscy porówno bierzemy odpowiedzialność za kierowanie i reprezentację zespołu . Przypuszczam, że to jest najlepsze rozwiązanie.

Kiedyś na trasie koncertowej PANDEMII, Marthus wspomagał ich swoimi umiejętnościami walenia po garach. Obecnie PANDEMIA dobrze stoi w muzycznym podziemiu i nie tylko. Nie wiesz czy Marthus nie zamierzał zostać z PANDEMIĄ na stałe?

W trakcie jego dynamicznej kariery Marthus grał na bębnach w wielu kapelach (ENTRALIS, MONASTERY, HAPPY DEATH,PANDEMIA, MELANCHOLY PESSIMISM – oto kilka z nich ) ale jego „rodzinnym” zespołem nadal jest INNER FEAR. A teraz INNER FEAR nadchodzi z pełną siłą, i myślę, że nie będzie dużo czasu dla kogokolwiek z nas by grać z innymi zespołami albo projektami. Po wydaniu naszego CD chcemy grać tyle koncertów jak to będzie możliwe.

Jak znaleźliście Anghelinę? Myślę, że wniosła bardzo dużo do zespołu.

Pewnego dnia (to było 23 kwietnia 2001 jeżeli się nie pomyliłem…haha) ja i Khopec szliśmy po kilku piwach do miejscowej rockowej knajpy, dokładnie wtedy gdy w odtwarzaczu leciał NIGHTWISH, zauważaliśmy ładną dziewczynę, która sobie śpiewała piosenkę. Jako, że wcześniej myśleliśmy żeńskim głosie, więc powiedzieliśmy jej o tym i puściliśmy jej kilka naszych utworów z nowej, domowej roboty demówki i to naprawdę jej się spodobało. Zaprosiliśmy ją na naszą próbę i po kilku próbach odkryliśmy w niej ogromny potencjał. W dodatku ma osobisty czar, Anghelina naprawdę wzmocniła IF i jej przybycie pchnęło nasz muzyczny rozwój bardzo dynamicznie do przodu.

Wasz jedyny materiał jaki słyszałem to „The Odeum of silence”. Jestem wprost zachwycony! Wspaniale skomponowany współczesny black metal z klawiszami i z kobiecymi wstawkami. Nawet niektóre partie gitar nasuwają mi na myśl thrashowe patenty. Pavel powiedz czy dobre miałem odczucia kojarząc Was też z CRADLE OF FILTH?

Hmmm… Wszyscy naprawdę bardzo lubimy black metalowe kapele w stylu CRADLE OF FILTH, DIMMU BORGIR, czy EMPEROR, zawsze sprawie nam przyjemność jak jesteśmy porównywani do nich (chociaż osobiście myślę, że nasze melodyjne kompozycje i muzyczne uczuciu są raczej inne od tych z C.O.F lub D.B).Jakkolwiek, nasz nowy materiał podąż trochę inną drogą. Na „Thanalogy” wciąż są symfoniczne klawisze – dźwięk jest nawet bardziej majestatyczny – ale więcej używamy elektronicznych sampli a sekcja rytmiczna podąża raczej w kierunku THE KOVENANT albo THEATRE OF TRAGEDY (dla tych, którzy lubią wszystko porównywać, hahaha). Ta kombinacja wokali Angheliny (które bardzo są częste na „Thanalogy”) i nasze show prawdopodobnie stanie się prawdziwym zabójczym miksem!…haha

THE KOVENANT i THEATRE OF TRAGEDY? Dla mnie są to dwa odmienne style metalu. To jednak będzie zabójcza muzyka!!! Ale przy okazji, wydaje mi się, że w Czechach i na Słowacji jest potężna scena death metalu, a jak stoicie z black metalem lub innymi gatunkami metalu np. nigdy nie miałem okazji posłuchać heavy metalu w czeskim wykonaniu.

No więc ogólnie scena jest specyficzna, w przypadku T.O.T. To znaczy mam na myśli pojawianie się większych tendencji do nowoczesnych, rytmicznych rozwiązań i elektronicznych sampli niż konkretnych styli muzycznych. Mógłbym powiedzieć to samo o niemieckim EVER EVE czy szwajcarskim SAMAEL'u (chociaż ich ostatni materiał wydano dawno temu, tak więc oni byli prawdziwymi pionierami tego stylu). Co do czeskiej metalowej sceny absolutnie masz rację. Większość Czeskich i Słowackich kapel gra death czy black, natomiast heavy, czy progresywny metal zepchnięte są do tyłu. Jakkolwiek w Czechach jest kilka dobrych heavy metalowych kapel, np. SALAMANDRA, POWER 5, etc. – kapel tego typu jest o wiele więcej, przede wszystkim tych, które nie wydały jeszcze własnego CD (wydanie CD w Czechach to niezła walka, hahaha – na przykład HAPPY DEATH (były death metalowy zespół), teraz ma skłonność do DT – albo IVENHOE – zmierzając w stronę progressive) i wiele więcej im podobnych kapel. W wielu przypadkach takie kapele rozpadają się zanim coś wydadzą, co może być wielkim wstydem.

Nie bardzo załapałem o co ci chodziło pod koniec twojej wypowiedzi ale niech czytelnicy sami sobie ją zinterpretują. Tak więc przejdźmy dalej…Jak obecnie jesteście odbierani przez słuchaczy? Ale nie uwierzę, że nie ukazywały się również ostre słowa krytyki (powiedz kto to był to wyślemy po niego kilku naszych ludzi od brudnej roboty by odszczekał to co o Was powiedział). Poważnie mówiąc to dzisiaj trudno wszystkim dogodzić.

Faktycznie, odkąd zaczęliśmy rozsyłać promo CD „The Odeum Of Silence”, wszystkie recenzje i krytyki jakie otrzymaliśmy były bardzo pozytywne. Jedynymi wadami jakie były wymieniane – ale nie często – to był właśnie stary problem z podobieństwem do C.O.F. oraz D.B. – ale to jest nieuniknione, tak przypuszczam. Myślę, że większość ludzi szuka porównań każdego CD, który słyszą do czegoś innego co przedtem słyszeli. Żaden problem – wiemy co chcemy robić i będziemy robić to co nam najlepiej wychodzi.

Czy „Thanalogy” jest już gotowe?

Tak, CD-matka jest w naszych rękach. Okładka i grafika są też prawie skończone i oczekujemy, że „Thanalogy” będzie wypuszczone w połowie czerwca przez Copremesis Records. Pierwsza data premiery maiła być 31 maja, ale zgodziliśmy się z wytwórnią na dwa tygodnie zwłoki, tak aby koszulki i inne gadżety mogłyby wyjść równocześnie. Jako, że nasze CD będzie wkrótce wydane to umieścimy na naszą stronę internetową kilka minut nowych utworów.

Graliście sporo koncertów, ale czy zagracie w Polsce? Daleko do nas nie macie.

Nadal najwięcej koncertów gramy w Czechach i na Słowacji, ale rzeczywiście chcielibyśmy rozszerzyć nasze proroctwo za granicą i specjalnie w Polsce, o ile wiemy macie bardzo napalonych fanów muzyki metalowej. Jeżeli znasz kogoś kto chciałby nas zaprosić na koncert w Polsce, proszę daj nam znać przez innerfear@innerfear.org ; live@innerfear.org Czekamy na współpracę.

Jak się żyje i tworzy w Czechach? No wiesz mam na myśli różnice między Czechosłowacją a obecnymi Czechami i Słowacją.

Dobrze, my nie doświadczyliśmy Czechosłowacji jako zespół. W każdym razie jak gramy w Słowacji jesteśmy uważani za obcy zespół, ale Czesi Słowacy są tak bliscy po czterdziestoletnim okresie życia w jednym stanie, że granice między nami nic nie znaczą . A nawet jeśli… To metal łamie wszystkie granice. Uważam, że tworzenie muzyki wymaga ciężkiej pracy, nie ważne gdzie się żyje. W naszym kraju jest bardzo trudno dostać się gdzieś ze swoją muzyką , z powodu któregokolwiek finansowego położenia lub pozycji metalowej muzyki w Czechach. czy doświadczeń tutaj kilku innych problemów, ale osobiście nie uważam, że gdziekolwiek indziej jest z tym lepiej. Każdy musi zacząć od zwykłego początku.

Jako Czesi powinniście znać osobę pana Benesza (panie świeć nad jego duszą!), jakie masz zdanie na temat tego człowieka. Chodzi mi tutaj o ten jego dekret, czy też ustawę mówiącą o utracie majątków przez mniejszość wtedy jeszcze Czechosłowacji. Teraz natomiast wasz rząd nadal uważa, że jest to dobre posunięcie i podtrzymuje ten dekret.

Ho,ho, to jest całkiem gorący temat obecnych dni. Po Drugiej Wojnie Światowej była u nas krytyczna sytuacja. W większości mieszkańcy Sudet żyjący w Czechosłowacji współpracowali z nazi-Niemcami, to było oczywiste, że było tam dużo gniewu, pośród zwykłych Czechów. W tamtej sytuacji prawdopodobnie dekret Benesh'a był stosownym posunięciem.

Ja mam takie zdanie, iż to jest dobre posunięcie gdyż wasz kraj nie będzie narażony na milionowe odszkodowania dla byłych posiadaczy. U nas na górze ktoś stwierdził, że trzeba zapłacić i oddać… ale ze swoich kieszeni nikt tego nie zrobi. To wszystko wkalkulują w podatki i taki zwykły szary człowieczek jak ja będzie musiał oddać jakąś część swoich ciężko zarobionych pieniędzy panu Y, bo jego tatuś miał całą ulicę w Warszawie…

W sumie tak, chociaż staramy się być apolitycznym zespołem, dlatego nie zamierzamy mieszać się do tej sprawy, by podsuwać skojarzenia , domysły szarym ludziom, których to może dotyczyć, nie mieszamy się w żadną polityczną sprawę. Gdy sobie wyobrażę, że mam własny dom, w który inwestowałem dużo pieniędzy, pracy i czasu, aż tu nagle przychodzi urzędowy list z zawiadomieniem, że muszę to wszystko opuścić i oddać komuś kto wiele lat temu, jeszcze przed moimi narodzinami posiadał ten dom to na pewno nie byłbym tym zachwycony. Kiedy rząd chce oddać komuś coś zpowrotem, to po cholerę płacimy rządowi podatki i opłaty za coś co nam zabiorą, czy nam to się podoba, czy nie, hehehe

Wiesz, że kiedyś byliśmy jednym krajem, mieliśmy wspólnych władców: Wacław II i jego syn Wacław III. Później dokopał wam nasz Bolesław Chrobry i do tej chwili jesteśmy odrębnymi krajami.

W tamtych czasach nasze kraje cieszyły się szacunkiem w całej Europie. Mieliśmy potężnych królów i nasza kultura rozwijała się. Myślę, że możemy być bardzo dumni z kultury tamtych dni. Chociaż nasze ziemie rozdzieliły się dawno temu, czuję że Czesi i Polacy jeszcze sa bardzo blisko siebie w sensie przyjacielskim, przynajmniej ja tak odczuwam.

Żeby tradycji stało się zadość to tym pytaniem zakończymy naszą rozmowę, pytaniem w którym opowiesz nam o bliskich i dalekich planach INNER FEAR… Mega dzięki!

Jako, że nasze CD „Thanalogy” teraz wychodzi, chcielibyśmy grać tak dużo koncertów jak to będzie możliwe. Mamy nadzieję zagrać kilka koncertów również za granicą, koniecznie w Polsce , Niemczech, Austrii, Słowacji i na Węgrzech. Poza tym zaczęliśmy już pracę nad nowym CD. Dzięki. Mamy nadzieję, że wkrótce się spotkamy (być może na koncercie, hehehe)

innerfear@innerfear.org ; live@innerfear.org
http://www.innerfear.org


Powrót do góry