Warto poszukać tej płyty. Poszukać cierpliwie i skutecznie, gdyż nakład jest od dawna wyczerpany. Zaznaczam jednak: to nie jest materiał dla wszystkich, gdyż zawarta tu muzyka powinna przede wszystkim zainteresować fanów Steve'go Vaia, potem fanów hard rocka, a na końcu fana rocka czy popu. Ta płyta to raczej zjawisko. Zjawisko spektakularne z kilku co najmniej powodów: muzycy są bardzo młodzi, pracowali pod kuratelą samego Stevego Vaia, jest to ich debiut i zarazem dotychczas jedyna płyta.
Muzyka tu zawarta hard rock bez cienia pretensjonalności. Pełna błyskotliwych solówek, takimi sobie textami (jedyne głębsze, prawie filozoficzne vaiovskie „Mother of Love”), śpiew a'la Vince Neil z Motley Crue. Najlepszy kawałek to z kolei instrumentalne „It's Makes Me Nervous” kompozycja lidera i gitarzysty, który nauki u maestra pobierał w wieku, w którym normalnie ogląda się kreskówki z Królikiem Bugsem w roli głównej. Podsumowując. Czytelnicy tej witryny nie mieli do tej pory zapoznać się z osobnikiem, który kieruje do nich te wraże słowa i jakże surową ocenę. Pochodzę z Polski, gdzie piszę recenzje i param się publicystyką dla kilku magazynów. W chwilach wolnych przeprowadzam wywiady i pisuję książki. One najbardziej mnie cieszą. Bardzo chciałbym napisać tak dojrzałą książkę mając na karku tyle lat ile mieli członkowie B4G, gdy nagrywali swój debiutancki album. Wtedy najstarszy z nich, wokalista liczył sobie ledwie 19 wiosen.
ocena: 3/5