Kurde! Solówki podchodzą pod DEATH, chociaż jest tu dużo thrash'u. Właściwie to materiał jest zróżnicowany – wypełniony gitarowymi solówkami oraz heavy/thrash/death'owymi riffami a co najważniejsze wokalista śpiewa (trochę growlingowato) po polsku, przez co ten materiał kojarzy mi się trochę z QUO VADIS, ale też i trochę z KAT. Muzyka jest dość szybka, ostra, nawet rzekłbym, że techniczna. Kompozycje zawierają wiele ciekawych gitarowych motywów, podczas których przeplatają się trzy wyżej wymienione gatunki metalu. Chociaż ze względu na cięższe brzmienie i barwę wokalu (a'la Skaya) przoduje zdecydowanie thrash/death. Materiał jest niestety krótki – rozpoczyna się intrem (jak za starych dobrych czasów – no może nie tak starych) i kończy outrem. Więc i ja to kończę…