No tak – GEISHA GONER elektryzowała kiedyś całą rockowo-metalową Warszawę. O tym wiem na pewno, bo z autopsji. Owa żywiołowa mieszanina przeróżnych knifów, na jakie wpaść mogliby tylko thrash metalowi jazzmani. Skojarzenia wiodły do ANNIHILATORA, TESTAMENTU, ANTHRAXA, TROUBLE itp. Ale w muzyce GEISHY zawsze było coś jeszcze więcej. I to coś więcej jest żywe do naszych czasów. To wyobraźnia i wirtuozerskie wręcz napinanie strun i naciągów. To niespotykana finezja i kunszt. A do tego owe obleśne, łapiące się wręcz pod ustawę o pornografii, okładki płyt. Jednym słowem tacy goście mogli mieć swobodnie gdzieś krzykaczki z Radyja Maryja. Zaraz, zaraz… tego radia to chyba nawet wówczas nie było. Hm – pewnie to i dlatego taka płyta mogła zostać wydana…
Do dziś trudno ją przeskoczyć. Muzyka dla miłośników tech-thrashu. Niesamowita praca perkusisty. Każda blacha, każde tąpnięcie na stopę uzyskane miesiącami ćwiczeń. A do tego wybitni – dziś można tak już rzec – gitarzyści i basista. No i genialny w swym stylu wokalista. Płyta z najwyższych półek. Wynudzić się tu mogą tylko nudziarze. Tu nic nie jest pewne do samego końca. Nie wiem, jak tam muzycy z GEISHY lubią się z innym stołecznym bandem – ale w tym zamiłowaniu do perfekcji przypominają mi TESTOR – wcześniejszy band Maćka Taffa, gdzie również darł struny głosowe. Nie dość, że dziś trudno już o takie kapele, to i trudno o takie płyty – chwała Dywizji KOT za ten album. W tym przypadku wyszła im mocna rzecz. Dla mnie pod względem uposażenia w muzyczną edukacje porównywalni z DREAM THEATER – choć oczywiście to inna szuflada. Każdy, kto kiedykolwiek grał na czymkolwiek potnie się i wygotuje, zanim zajarzy miejscami, w jakim to aktualnie leci muza podziale.
Zastrzeżenia można mieć trochę do blaszanego brzmienia gitar – ale co z tego, że dziś można by to nagrać lepiej? Dziś muzyk mniej dba o samą płynącą z instrumentu muzykę, co o urywające łby brzmienie. Efekt? Ja się nudzę, a i w duszach takich muzyków rodzą się wątpliwości, gdy bez uprzedzeń sięgną po ten materiał.
Kolekcję kawałków z debiutu wydanego swego czasu przez Carnage Recs uzupełniają 3 kawałki z trudno dostępnego „Mavo-demo”. Całość tego demo odnaleźć można na tym samym krążku uruchomiwszy go na PC-ecie w kolekcji mp3. Oprócz biosów, 2 klipów fotosów i innych tego typu rzeczy – dla jaj chyba wydawca zamieścił… puzzle :-)))))))!!! No i co? Ja bym na to kasy nie skąpił. Ha! Gdybym tylko ją miał… ale to zupełnie inna historia…
A jeśli chodzi o historię, to jeśli nie zsikacie się ze śmiechu czytając bio we wkładce pióra Andrzeja Hańko (to jakaś podpucha?), to nie wiem już jak macie się wyluzować…
Lista utworów
The Fallen Race
Yossarian
The Last Letter/Catching Broadness
D.I.O.W. To S.Y.S.
Necropolis
Among The Lies
Self Centered Ultradeath (S.C.U.D.)
+
Krwawy Misio
Prokreacja
Floyd
+
2 klipy do „The Fallen Race”
„D.I.O.W. to S.Y.S.”
+ spora ilość nagrań w mp3…