Konin to prowincja więc koncertów mamy jak na lekarstwo. Od czasu do czasu przyjedzie Acid Drinkers, Vader czy Closterkeller albo jakieś nu metalowe gówna typu None. Na szczęście mamy kilka lokalnych zespołów na które można liczyć,jednym znich jest Preshrunk który zorganizował koncert zespołu z Finlandii The Divisive. Koncert odbył się w niewielkim pubie „Pod papugami” i wjazd kosztował jedyne 3 zł. Mieszkam dosyć blisko tego pubu więc wyszedłem z domu po 6 ,żeby zdążyć jeszcze zaopatrzyć się w napoje wysokoprocentowe i pogadać ze znajomymi. Nie było za dużo ludzi ponieważ koncert odbył się w poniedziałek-co za głupi dzień na organizacje koncertu. Jednak Kaczmar wytłumaczył dlaczego tak się stało: zespół The Divisive miał dokładnie zaplanowaną trase koncertową i pasował mu tylko poniedziałek bo we wtorek już jechał do Czech.
Koncert zaczoł się z lekką obsuwą- jak prawie każdy show. Pierwszy na scene wyszedł lokalny Preshrunk grający Old school hardcore. Zespół zagrał więcej utworów z albumu który ma wyjść dopiero w grudniu. Jednak nie zabrakło utworków z debiutanckiej kasety „The Last chance”. Zagrali napewno: „Nowa era”, „The last chance”, „Reach inside” i publika również ja domagała się energetycznego „Reborn” który Preshrunk zagrał, a nie miał go na playliscie-, ale czego nierobi się dla fanów 🙂
Preshrunk wypadł nawet bardzo dobrze jak na takie warunki i napewno jest to zespół sprawdzający się na koncertach. Jednak największym minusem było to, że grali za krótko. Potem na scene wyszli Finowie z The Divisive którzy styl wykonywanej przez siebie muzyki nazywają „Straight forward melodic old school hardcore punk rock” – niezły wynalazek co? Ich muzyki niesłyszałem wcześniej mimo, że Kaczmar ma tą płytke w dystrybucji. Po usłyszeniu muzy postanowiłem nabyć ich album. Chłopacy dali niezły show taki hardcore punk z kopem cieszy ucho i co najważniejsze sprawdza się na koncertach. Pograli troche dłużej niż Preshrunk i ze 2 razy bisowali.
Ogólnie było zajebiście i miło spędziłem czas za te pare złotówek. Mam nadzieje, że następnym razem organizatorom uda się zrobić koncert w jakiś normalny dzień typu piątek czy sobota bo inaczej nie będzie za dużej frekwencji.