Ostatnimi czasami zastanawiam się czy dożyję czasów, kiedy nikt nie będzie klął pod moim adresem? Nawet już nie pamiętam, który to już zespół czekający na opinię o swojej muzyce?! Widocznie tak już musi być, że trzeba czekać aż szanowny pan Artur raczy zasiąść do komputera, aby coś skrobnąć na temat danej kapeli… brzydko postępuje, oj brzydko ale nie jestem w stanie tego zmienić! Co najwyżej w tej chwili przepraszam wszystkich za moje karygodne postępowanie!!! Dobra skoro już siedzę przy kompie postaram się wywiązać z powierzonej mi misji!? I cóż my tutaj mamy na warsztacie ano mamy bliżej nikomu nieznany zespół o nazwie HELLFIRE obracający się w kręgu heavy metalu. I to by było na tyle odnośnie ekipy z Warszawy, ale czy w takim razie kapela nie poczuje się urażona? Chyba tak, bo heavy może grać każdy, ale nie każdy potrafi grać tak jak chłopaki ze stolicy! Nie jestem miłośnikiem tego gatunku, ale ich zostawiłem z paru powodów.
Jakich już wymieniam: pierwszy to taki iż całość kojarzy mi się z filmem „Poltergeist”, kolejny iż na samym początku poczułem się tak jakbym słyszał MONASTERY, a to inna para kaloszy. Następny jest taki, że za cholerę nie mogę zczaić kto jest ich mistrzem i wzorem, czyli krótko pisząc za mało słucham heavy metalu! Każdy odbiera muzykę na swój sposób i według własnego widzimisie i ja również tak robię! Na dzień dzisiejszy lubię sobie posłuchać „Recoffination”… niestety nie jestem w stanie napisać co też tak przyciąga mnie do tego materiału! Po prostu coś drzemie w tej kapeli, co utwierdza mnie w przekonaniu, że nie tracę niepotrzebnie czasu na słuchaniu tego krążka. Nie wiem czy to jest agresywne brzmienie gitar, czy też wokal pana Twardowskiego? Równocześnie może to być wyraźna perkusja her Stańczyka lub bas mr Węglewskiego. Na pewno będzie to całokształt „Recoffination”!!! Kurwa w kawałku „Hellfire” mają takie znajome riffy… kurwa gdzie ja je słyszałem??? Lecę po brachola on na pewno będzie wiedział… Zastanawia mnie jeszcze jedna błaha sprawa związana z HELLFIRE otóż jednym z muzyków kapeli jest Artur Grabowski, czyli człowiek, który ma tak samo na imię i nazwisko, co ja. Natomiast jedną z osób, która pomagała przy realizacji materiału jest Paweł Grabowski, czyli osobnik, który tym razem nosi to samo imię i nazwisko, co mój rodzony brat. Czyżby panowie byli w tym samym stopniu spokrewnieni, co ja i młody, czy też jest to tylko zbieg okoliczności? Niema to jak zastanawiać się nad błahostkami!
www.hellfireband.com
hellfireband@o2.pl
telefon komórkowy 0-602-425-459 (Tomasz Twardowski)