Ten materiał jest zdecydowanie młodszy od swego poprzednika. Powiem szczerze, iż po pierwszym przesłuchaniu nie wiedziałem, co o nim tak naprawdę myśleć. To, co znalazłem na tym krążku, różni się od zawartości pierwszego albumu, różni się tak bardzo, że czułem się lekko zagubiony, i nie mogłem zbytnio wyrobić sobie własnego zdania na temat „Marching Evil…”. I tu pomocne okazało się drugie przesłuchanie, które i tak zresztą nadejść musiało. Przede wszystkim ten CD ma inne brzmienie. Stało się ono bardziej czytelne, bardziej klarowne, i znikła gdzieś ta surowa głębia, towarzysząca poprzednim dokonaniom zespołu. ICONOCLASM zaserwował nam również większą ilość materiału, co w ich przypadku powinno cieszyć. Tym razem jest 9 kompozycji black metalowej orgii. Kapela tworzy ciągle w tym samy ,obranym wcześniej styl;u. Poszczególne kawałki są rozbudowane, bardzo dużo się w nich dzieje. Są takie na tej płycie, które odznaczają się swoją innością, jakby opowiadały inną historię. Na „Marching Evil…” bardziej niż kiedykolwiek wcześniej ujście znalazły muzyczne fascynacje członków zespołu. Na przykład w takim „Rebel To Hate”, czy też „Bir – Na – Hog”, odczuwalne piętno wywarła moc muzyki thrash i heavy metalowej. Jak się wsłuchacie, to bez problemu odnajdziecie ten specyficzny feeling dla tych nurtów muzyki metalowej. W obu kompozycjach odczuwalna jest typowa dla nich rytmika, i precyzja chirurgicznych cięć. Natomiast „Land Of The Brave” to folkowe ujście zapatrywań zespołu. Utwór ten wyraźnie odróżnia się od reszty materiału. Stanowi jakby odrębną, podniosłą wojenną pieśń. W tym też utworze, znalazło się dosłownie kilka sekund dla dziewiczego śpiewu. Ale żeby wam nie psuć apetytu, to dodam, iż ten śpiew jest tylko tłem dla muzyki, jest bardzie schowany gdzieś z tyłu. Tak więc bez obaw. ICONOCLASM już tak pewnie ma, że musi na kilka chwil wpuścić jakąś panienkę do studia, a że przy okazji trochę ona po rozrabia, to już temat na odrębną rozmowę. Wykonanie poszczególnych elementów muzyki Belgów, jest nacechowane większą precyzją. Powiem szczerze, że nie zmarnowali czasu pomiędzy nagraniami obu albumów. Nie siedzieli na dupie z rękoma w kieszeni. O nie!!! Produkcja albumu też poczyniła znaczne kroki do przodu. Głos gardłowego zespołu, jest ciągle i jak najbardziej black metalowy, lecz również bardziej czytelny. Jadu mu jeszcze nie brakuje. Jest on również ciągle wspomagany innymi barwami wokalnymi, więc i pod tym względem materiał jest trochę urozmaicony. ICONOCLASM stanowi zwartą armię, skład ekipy się nie zmienił, ani też nikogo nie przybyło. Czwórka nawiedzonych ludków, dobrze się widocznie czuje w swoim towarzystwie. Jeżeli tak to po co to zmieniać. Tak czy siak materiał lepszy i dojrzalszy. Dla black metalowych maniax mus.
ICONOCLASM
Naderkouter 66
9000 Gent
Belgium
iconoclasm666@hotmail.com