Kawał świata przejechała ta płytka zanim dotarła do mnie. Kawał, bo zespół pochodzi z krainy kangurów – z Australii. Jak nie trudno się domyśleć, ta kapelka nie gra żadnego skostniałego black metalu, ani też doom gotyckich brzdąkań. Jadą sobie równo, molestując słuchacza death metalowymi dźwiękami. To wydawnictwo, to debiut zespołu, na dodatek wydany starannie na CD. Z tego, co się orientuję, członkowie tego aktu udzielali się wcześniej w innych mniej znanych projektach muzycznych, co jedynie mogło pozytywnie odbić się na muzycznym życiorysie muzyków. Death metal, jaki prezentują nam na tym wydawnictwie, jest cholernie zakręcony, ma w sobie kilka ciekawych muzycznych zakamarków, i do tego stoi na dość wysokim poziomie technicznym. Cztery utwory na tej płytce, to dobra zapowiedź tego, co może się dziać na zapowiadanym dużym krążku. A podejrzewam, że będzie, czego posłuchać. MINSCREATION nie jest może pierwowzorem oryginalności, ale nie oto przecież chodzi. Przy tym wydawnictwie nie sposób się nudzić, a 20 minut materiału nagranego na tymże CD z pewnością warte jest wyłożenia kilkunastu dolców, by stać się posiadaczem tej perełki w swojej płytotece. Myślcie, co chcecie, a ja szczerze wam doradzam pisanie na poniższy adres:
MISCREATION
SCAB 63 PROMOTIONS
P.O.Box 830
St Marys 1790 NSW
AUSTRALIA
miscreation@mpx.com.au