NO SISSY STUFF „Last Poem”

NO SISSY STUFF „Last Poem” - okładka


Sprezentowane mi demko żeńskiego kwartetu NO SISSY STUFF przedstawia kapelkę, z którą wiele męskich tworów miałoby problemy w bezpośredniej konfrontacji. Materiał ma całkiem przyjemny przyciążony drive. I teraz to, co napiszę, stanowi kwestię najważniejszą, dla dalszych rozważań. Jak wam się wydaje, czy zespół powinien się określić i grać konkretną szufladkę, czy też ma prawo stworzenia sobie różnorodnego materiału, sięgającego po różne gatunki zbliżone do punk rocka i heavy metalu? Muzykę NO SISSY STUFF właśnie tak bym określił, jako wypadkową tych dwóch stylów. Mi osobiście podoba się, kiedy płytka nie jest jednorodna pod tym względem, choć elementem spajającym wszystko jest brzmienie. I to mnie urzekło szczególnie na „Last Poem”.
O ile kwestia muzyki jest problematyczna, o tyle, jeśli zechce się przeanalizować, na ile różnych sposobów atakuje mikrofon wokalistka kapeli, można zdrowo ugrzęznąć w porównaniach. Nawet chwilami nie wiadomo, czy sięgać tylko po panie, czy także i po panów? Moja brudnopisowa lista: Hetfield, Siouxie, Lana Lane, gościu z Offspring, jakiś gościu z kapelek blackujących…, starczy? Ciekawa mieszanina, składająca się w dwudziestokilkuminutowe demko…

Zespół stanowi dla mnie jedną wielką niewiadomą. Nie wiem, skąd pochodzi, jaki ma dorobek, ba, brak na dołączonym opapierzeniu demka, które otrzymałem od (podziękowania, pokłonu) Barta Gabriela, wyraźnego kontaktu, czy to internetowego, czy też zwykłego numeru telefonu. To budzi pytania, co do charakteru tej płytki. Czy to miał być jednorazowy wyskok czwórki kobiet do studia, zrealizowanie jakiejś koncepcji, wyżycie się, i zniknięcie… Hm. Jeśli tak, to niezły klin został mi zadany.

Demko sprawiło, iż chętnie prześledziłbym następne koleje losu zespołu, zwłaszcza ewentualne produkcje studyjne, i liczę, że tym razem pochodzące z jakiegoś w pełni wyposażonego w superprofesjonalny sprzęt studia nagrań, a powiem wam zwłaszcza dlaczego. Podoba mi się sposób, w jaki została zrealizowana część wokali, co sprawia, że chciałbym zobaczyć i sprawdzić, czy to tylko zrządzenie losu, iż realizator znalazł się na miejsu i coś doradził, czy też same dziewczyny miały interesujące pomysły, które ewentualnie znalazłyby swe ujście w jakiejś produkcji tworzonej bez ciśnienia.

Kolejna działka, za którą należy pochwalić, to tematyka tekstów. Pewnie już zauważyliście, że jak mi się coś wybitnie podoba, to o tym piszę, a jak nie, to nie piszę… A tu napiszę! Bardzo sympatyczne, proste niby, ale konkretne tematy… Nie bez znaczenia dla moich pozytywów są zbliżone do moich poglądy autorki na kilka spraw.

Ponadto, gitary nie są jakoś szczególnie pokomplikowane, ale trzymają poziom. Nie podoba mi się do końca brzmienie perkusji, ale to nie ja siedziałem w studiu w sumie na stołku reżysera dźwięku.

Nie jest to tak do końca materiał rewolucyjny, ale mi się tego całkiem dobrze słucha.

Lista utworów

Painted Black
Last Poem
None Of Us
Empty
Shining
Trains
Dark Side

Powrót do góry