VOIVOD „Nothingface”
VoiVod to zespół, który zawsze grał swoje. Co nie oznacza, że grał zawsze na to samo kopyto.
VLE „Book Of Illusions: Chapter III”
Oto kolejny krążek tajemniczego Mr. Vle.
VIRGIN STEELE „The Marriage Of Heaven And Hell”
Do pierwszej części „Małżeństwa” mam szczególny sentyment, bo to właśnie od niej zaczęła się moja miłość do Dziewiczej Stali. Choć zespół nagra(ł) albumy lepsze to i tak ten będzie u mnie jednym z najważniejszych.
VIRGIN STEELE „Noble Savage”
„Noble Savage”. Ten album ma u mnie porównywalny status z „The Number Of The Beast” Ironów.
VIRGIN STEELE „Invictus”
W tej recenzji nie będzie porównań do innych zespołów. Nie będą także wymienione wady, bo ten album ich nie ma.
VIRGIN STEELE „House Of Atreus Act I”
„Kingdom Of The Fearless” jest pierwszą częścią metalowej opery Virgin Steele pod tytułem „The House Of Atreus”. Jest ona opowieścią o powrocie Agamemnona z wojny trojańskiej, lecz wiele wątków pobocznych sprawia iż koncept jest nieco zagmatwany i trzeba trochę poczytać opis zawarty w książeczce do płyty by pojąć o co dokładnie chodzi i kto jest przeciwko komu.
VIA MISTICA „Testamentum (In Hora Mortis Nostra)”
Jak wody, słońca i powietrza pragnę oryginalnej, świeżej muzyki. Niestety w przypadku tzw.
VIA MISTICA „Testamentum (In Hora Mortis Nostre)”
Ile można czekać na oficjalne wydanie? Chyba sporo czasu o ile jest się mało znaczącym zespołem na naszej scenie! Tylko, czy w przypadku VIA MISTICA można pisać „mało znaczący”? Trudna sprawa… Kapela zarejestrowała materiał aż w '99 narobiła sporo hałasu…