Salem to kapela, która pochodzi z Izraela i jako taka nie wstydzi się bynajmniej swoich korzeni ani w jakikolwiek inny sposób ich nie neguje. Chwalebne to, lecz w muzyce widoczne zaledwie w kilku momentach. Przede wszystkim w Al Taster – numerze, którego tekst powstał w oparciu o tekst jednego z psalmów. Słychać tam odpowiednie „kulturowe” ozdobniki w postaci orientalizmów, dodatkowo udziela się wokalnie jakaś pani. Orientalne smaczki pojawiają się też w kilku innych kawałkach, a to za sprawą klawiszy, a to znów bębenków. Ogólnie zaś płytę wypełnia bardzo szeroko pojęta muzyka black metalowa. Przy czym należy zaznaczyć, że nie jest to „czysty” black, a raczej jakaś jego forma rozwodniona przez dość mocno akcentujące swą obecność klawisze, a także elementy innych stylów, nie tak znów odległych. Słychać w niektórych kawałkach doom ( Broken Yet United, Decadence In Solitude) lub połączenie black z klasycznie heavy metalowymi gitarami (Coming End Of Reason, Act Of War). Nawet jeśli jest to „zwyczajny” black, to ozdobiony damskimi wokalizami lub jakimiś przerywnikami. W zasadzie na całym albumie trafia się może jeden kawałek, w którym nie ma jakowychś kombinacji. To dobrze, bo dzięki temu słuchacz nie ma wrażenia, że wciska mu się sztampowy produkt. Salem być może nie ustanawia nowego stylu, lecz bardzo umiejętnie wykorzystuje czasem skrajnie odległe patenty po to, by stworzyć wysokiej jakości muzykę. Niegłupi album, kapitalna produkcja, szwedzki feeling, pokręcone kompozycje – jest do przodu.
ocena: 4/5