Soul Devourer jest niewątpliwie kapelą bardzo sprawną i świadomą tego, o co im chodzi w tworzeniu swego ogródka muzycznego. Grają muzykę z pogranicza black/death, można tu się dopatrywać także elementów thrashu. Płyta została całkiem solidnie zrealizowana, a dynamika należy do jej najmocniejszych stron. Słychać w tej muzyce wściekłość i furię. Oczywiście nie należy tu dopatrywać się elementów wielkiej oryginalności, bo po co? Jest to muzyka spełniające moje kanony muzyki zrealizowanej z głową i koncepcją. Aczkolwiek spośród tysiąca kapel w Polsce brzmienie Soul Devourer nie wyróżni się specjalnie, a może inaczej powinienem powiedzieć?
Podkreślam jeszcze raz, brzmienie płyty jest w porządku. Słychać tu pomysły, nie ma boków itp. Chodzi mi o to, że nie jest to muzyka, jakiej jeszcze się nie słyszało wcześniej. No i co z tego. Co innego jest stworzyć materiał, który jest oryginalny, a co innego taki, który nie nudzi. I stwierdzam, że ta płyta mnie nie nudzi, a nawet całkiem mi się podoba. Bardzo podoba mi się sposób zrealizowania podwójnych wokali. Ma to kopa. Bardzo fajne gitarowe pomysły – choć specjalnie nie wykraczające poza konwencję. Sięgając po tę płytę, nie należy się spodziewać jakiejś rewolucji światowej, a po prostu solidnego łojenia. Czego można wymagać więcej od kapeli podziemnej? Żeby nawaliła nam łomotu na uszy i brzmiała selektywnie, a to właśnie tu jest.
Jedną ze spraw, które mogą wywoływać kontrowersje, jest sprawa brzmienia werbla. Nie wszyscy lubią tak wysunięty metalowy werbel. No ale cóż, trudno zadowolić wszystkich. Mi się to właśnie bardzo podoba. Słychać siekę wyraźnie, i nie ma się wrażenia, że pałker nie zjadł rano przed sesją kaszy. Jednym słowem, słychać tu moc i siłę. Mnie ta muzyka do siebie przekonała.
Bardzo podoba mi się numer tytułowy „Afterlife”. Zaczyna się bardzo konkretnie, a na wokalu w paru miejscach ustawiony jest taki „zniszczony reverb”, polegający na tym, iż odbicie jest jakby zmieloną torbą foliową, nie umiem tego inaczej określić, ale ważne, że swoje to robi. Zresztą po przesłuchaniu naraz całości materiału, ma się ochotę nie odpuszczać i grać dalej. Szkoda, że nie mogę posłuchać więcej takiego materiału, bo 5 kawałków przy takim graniu, to dla mnie trochę za mało. No ale z takim demem nie ma się czego wstydzić. Bardzo solidny materiał. Gdybym miał to do czegoś porównać, to do starego Entombed, czy Convenant. A z polskiego podwórka, może stary Quo Vadis chwilami? Może moje ulubione Heresy? Chyba… Czy to aż takie ważne? Chłopakom z Soul Devourer mogę z całym przekonaniem i spokojem ducha przekazać! Jest dobrze! Jest czysto, ciężko, równo, szybko i dobrze! O to chodzi w tej muzie. Nic dodać, nic ująć. Dziękuję za uwagę 🙂
Kontakt poprzez stronę:
www.souldevourer.opoczno.net
Lub E-mail: souldevourer@poczta.onet.pl
Lista utworów
Afterlife
Belong To Me
Mortal Visions
Neverending Pain
Decade of Silence