VIA MISTICA „Testamentum (In Hora Mortis Nostra)”

VIA MISTICA „Testamentum (In Hora Mortis Nostra)” - okładka


Jak wody, słońca i powietrza pragnę oryginalnej, świeżej muzyki. Niestety w przypadku tzw. metalu wydawanego przez znaną wszem i wobec firmę ze Śląska widać nie mogę na to liczyć… Jak można bowiem delektować się czymś w pełni, kiedy na każdym kroku człowiek łapię się na tym, że gdzieś to już słyszał, że pojawiające się patenty zostały już przez kogoś wykorzystane. Znowu śpiewająca kobieta, chciałoby się rzec, kiedy słucha się Via Mistica. Tym razem jednak towarzyszy jej growlujący wokal. Też znany z wielu innych kapel, których nie chce mi się tu nawet wymieniać. Wiolonczela w metalowym składzie? Cóż to za nowość!? Dużo klimatycznych klawiszy? No sorry….

Rzecz jasna nie jest tak, że płyta Via Mistica znudziła mnie kompletnie i cisnąłem ją w kąt po pierwszym przesłuchaniu. Owszem, chwilami muzyka może się podobać, zwłaszcza fanom The Gathering, Theatre Of Tragedy, Liv Kristine czy z naszego podwórka: Artrosis, Darzamat i mnóstwa innych. Takie to jest granie. Przeważnie w średnim tempie. Brzmienie budowane za pomocą klawiszy i gitar (rzadziej), nad którym panuje niepodzielnie „anielski” głos. Dodatkowo swoje trzy grosze wtrąca wspomniana wiolonczela – trzeba przyznać, że używana w dość ciekawy sposób (jest to bodaj jeden z najjaśniejszych elementów albumu). Jest sennie, romantycznie, niczym sen na jawie. Motyw przewodni płyty, czyli śmierć przewija się w każdym utworze. I to w zasadzie wszystko, co można napisać o tej płycie. Nie porwała mnie ona zbytnio, ale też nie odrzuciła na kilometr. Jest przeciętnie.

P.S. Utwór Valley Of Fear jest całkiem fajny. Za niego dodatkowy punkt.

ocena: 2/5

Powrót do góry