WHITE LION „Mane Attraction”

WHITE LION „Mane Attraction” - okładka


Płyta WHITE LION zawiera muzykę rock'n'rollową, o głównie romantycznym przekazie, o dość banalnych tekstach opowiadających zazwyczaj historie miłosne. Jednak pominąwszy ten fakt, otrzymujemy bardzo solidnie przygotowaną dawkę typowej dla amerykańskiego rocka muzyki, z perfekcyjnie nagranymi i brzmiącymi instrumentami, dobrze zmiksowaną i solidnie wykonaną. Pewne zastrzeżenia można mieć do wokalisty, iż chwilami przesładza, i sztucznie przyją-ą-ąk-uje, ale wszystko siedzi w dźwiękach, bo jakże by inaczej. Nie słyszałem jeszcze amerykańskiej płyty pudel metalowej, wydanej przez dużą wytwórnię, na której słyszałoby się wpadki, czy pomyłki. Więc z tej strony jest OK.

Jednak po zapoznaniu się z „Mane Attraction”, mam sinusoidalnie pojawiające się odczucia. Moim zdaniem, trochę zbyt dużo jest tu wolnych partii, które spowalniają dynamizm muzyki. Trochę za bardzo mało rozszalały jest śpiew Mike'a Trampa, jego partie brzmią tak, jakby bał się przekroczyć pewnej granicy dźwięku, choć się chwilami chyba o niego prosi. Mike wybiera wówczas prostsze dla siebie rozwiązania. Tych owych patentów, z jednej strony, bardzo dobrze, że rozpoznawalnych – jest zbyt dużo podobnych, więc z drugiej strony, staje się to w pewnej chwili lekko nużące. Ale mimo wszystko WHITE LION stawiając na komercyjnego rocka, typowego dla L.A. nagrał materiał solidny, choć może nie ma tu utworów aż tak kasowych jak wielki hit zespołu „When The Childrens Cry”.

Co na plus na pewno, to świetny wręcz warsztat nawiedzonego chyba gitarzysty Vita Bratty (oscylującego gdzieś pomiędzy Gary Moorem, Steve'em Ray Vaughanem a Don Dokkenem i Steve'em Vaiem), !jest wprost rewelacyjny!, poza tym sekcja bardzo, bardzo na miejscu. Dużą robotę robią tu wszelkie dodatki klawiszowe, grane przez muzyków wymienionych we wkładce do płyty gdzieś pomiędzy spisem reżyserów dźwięku a podziękowaniami. Naprawdę sensowni sidemani.

Sposób śpiewania Mike'a zbliża się do innego znanego rockera z L.A. Phila Lewisa (L.A. GUNS), natomiast orkiestra chwilami kojarzyć się może z DOKKEN (wersja komercyjna), EXTREME, BONFIRE, późny QUEENSRYCHE (z okresu „Hear In The New Frontier”) itp. Materiał może się podobać, gdyż muzycy oprócz nastawienia na chwytliwe melodie, dysponują niezłą siłą ognia, którą ciekawie podbarwiają, ten suchy jeśli chodzi o przebojowość krążek. Materiał może się podobać, ale nie jest to płyta z samymi hitami, gdyż wyraźnie słychać, że formacja minęła punkt kulminacyjny swej kariery. Materiał może się podobać, ale nie jest to muzyka w której każdy kawałek jest genialny i porywający. Do utworów, do których częściej można wracać należą: „Lights And Thunder”, „Leave Me Alone” i bardzo dobry „Warsong” o antywojennym przekazie.

WHITE LION INTERNATIONAL FAN CLUB
P.O. BOX 15394
Baltimore, MD 21220-0394
USA

Lista utworów

Lights And Thunder
Broken Heart
Leave Me Alone
Love Don't Come Easy
You're All I Need
It's Over
Warsong
She's Got Everything (bonus track)
Till Death Do Us Part
Out With The Boys
Blue Mondey
Farewell To You (bonus track)

Skład

Vito Bratta – guitar
Greg D'Angelo – drums
James Lomenzo – bass
Mike Tramp – vocals
Kim Bullard – keyboards & B3's
Jai Winding – piano

additional vocals by Ron Young, Tommy Funderbunk, and LA squad…

Powrót do góry