Fuck!!! Tego mi było trzeba. Porządnego muzycznego kopa. Ale, ale, po malutku. Co nagle to po diable, he, he. Zapewne duża część maniax, szczególnie tych młodszych, nie wiele wie na temat sceny z Niemczech. Chodzi mi tutaj, o scenę imającą się brutalnym grzańskiem. I wcale się wam nie dziwię. Po naturalnej śmierci MORGOTH, wiele osób odwróciło się od tamtej części metalowego światka, tracą nadzieję na ponowne odkrycie czegoś naprawdę wartościowego, czegoś przykuwającego uwagę. Na polu bitwy z tamtych zamierzchłych czasów pozostali niemal jedynie OBSCENITY, FLESHCRAWL – zespoły te obecnie nagrały mocne płyty w swojej karierze – oraz ciągle grający i tworzący, choć jeszcze bez większych sukcesów fonograficznych DISINFECT. I mogę się założyć, że niewielka część z was wiedziała o istnieniu takiej mikstury brutalnego death metalu jak RESURRECTED. A szkoda, zresztą przyznam się bez bicia, iż imię tej muzycznej bestii, do niedawna i dla mnie było wielką niewiadomą. I w tym momencie biję się w piersi, czyniąc rachunek sumienia, bo nie wiedziałem, co tracę. Agresja, ciężar, potężna siła przekazu, to wszystko skumulowane w jednym słowie, RESURRECTED. I choć materiał, jak mówią członkowie zespołu, nie jest już najlepszej świeżości, to jednak potrafi skopać dupę, i narobić zamieszania wokół Niemców. Death metal jak się patrzy, ba, brutalny death metal.
Oczywiście słychać gdzie niegdzie wpływy, pochodzące od starszych wyjadaczy, takich jak MORBID ANGEL – miejscami cholernie zakręcone muzyczne wariacje – i tradycyjnie DEICIDE. I choć kapela gra na pełnych obrotach, to nie wygląda to jak bezsensowne ściganie się z czasem. Raczej wszystko jest poukładane, i ma swoje miejsce w przestrzeni i czasie. Żeby zdobyć to wydawnictwo, musielibyście nie źle drążyć po podziemiu (chyba, że macie cholerne szczęście, i dostaniecie je jeszcze u samego zespołu), gdyż te 7″, jest limitowane do 1000 sztuk. Mi akurat trafiło się to szczęcie posiadania tego czarnego krążka. Ech, co tam się dłużej rozwodzić.