Ultimate Revenge to naturalne przeciwieństwo Dark Stars (składanki również niedawno wydanej przez Metal Mind), gdzie dominowały panie i różne konfiguracje gotyckiego rocka z elektroniką. Tu takich brzmień nie uświadczy (z pewnymi wyjątkami, o których za chwilę). Jest mocno, brutalnie i gwałtownie. Zaiste, bardziej męska to muzyka…
W zasadzie nie ma co się rozwodzić nad poszczególnymi utworami, bo trzeba byłoby opisać dwadzieścia jeden kawałków, a przyznaję, że wcale mi się to nie uśmiecha. Powiem więc tak: na Ultimate Revenge dominuje przede wszystkim death we wszelkich odcieniach – np. death/black (Lost Soul, Hell-Born, Damnation), death/thrash (Witchmaster, Elysium, Hate), ekstremalny death, prawie grind (Parricide), melodyjny death (Mess Age, Demise), a także, powiedzmy, klasyczny death metal (Dissenter, Azarath, Devilyn). Na drugim miejscu jest black, również nie zawsze typowy (Enter Chaos, Thunderbolt, Misteria – jeden z najfajniejszych numerów na krążku). Jest też jeden numer czysto thrashowy, niczym rodzynek w deathowym cieście (Horroscope).
A poza tym trzy utwory, które wyraźnie odstają od reszty. Asgaard i ich Mare Frigoris, które brzmi niczym połączenie blackowego i deathowego teatru – dziwne, z czystymi wokalami, trochę w klimacie Notre Dame. Profanum i instrumentalny kawałek The Descent Into Medieval – pełen orientalnych klimatów, fajnie zrobiony na klawiszach. No i Darzamat, kompletnie z innej bajki, słabiutko brzmiące w otoczeniu black i death metalowych hord.
Generalnie zatem bardzo mocna składanka. Mocna w sensie potęgi brzmienia, oczywiście. Bo jeśli faktycznie traktować ją – jak tego chce wydawca – jako reprezentację polskiej sceny black/death, to jest to obraz niepełny i odrobinę przekłamany (rzecz jasna składanka jest mocno reprezentowana przez kapele ze stajni MM).
ocena: 5.5/10