Na pewno słysząc nazwę SUMMON wielu z was, jak również i ja, spodziewa się black metalowej sztuki. Otóż jak najbardziej słuszne to jest założenie, lecz tak samo nie pełne. Trzonem muzyki tego zespołu, zapewne jest dźwięk powstały w czarnych jak smoła sercach, samego źródła inspiracji należałoby zapewne szukać wśród kapel spod znaku black, jednak korzenie dźwięków stworzonych przez ten zespół, sięgają głębi death metalowej rzezi. SUMMON stworzył black metalowy klimat na tym krążku, czarny majestat ekstremalnego grzania. Same pomysły wykorzystane na „Baptized…”, jak sam przekaz również oscylują wokół czarcich songów. Głównie dzięki wokalnym aspiracjom Xaphan'a, ten band może dumnie nosi swoje mroczne imie. No może nie tylko, bo przecież liryki też traktują o odpowiednich sprawach. Nie aż tak demonicznych, ale zawsze to coś znaczy. I właściwie w tym miejscu kończy się ich przygoda z tym nurtem muzycznej ekspresji. Zagłębiając się dalej nie sposób nie zauważyć bijącego od kapeli death metalowego gniewu. Już w pierwszym utworze zatytułowanym „Sons Of Wrath”, gitary podcinają gardło słuchaczowi swoją intensywnością. Pierwsze wasze podejście zakończy się zapewne śmiercią w męczarniach. Ten utwór to nie jedyne świadectwo tego typu ciągot SUMMON. Posłuchajcie sobie choćby tytułowego „Baptized By Fire”, a śmiertelny powiew urwie wam głowy, tocząc je daleko od drgającego jeszcze w konwulsjach korpusu. Owszem, band potrafi także stworzyć klimat, ponury i posępny. A świadectwo na to odnajdziecie już w okleinym utworze („The Silence Of Chaos”), gdzie natkniecie się na fragmenty klawiatury między innymi dzięki której, jak i nie przesterowanym wiosłom, udało się uzyskać taki efekt. Lecz taka black metalowa sielanka nie trwa długo, ponieważ po dość obiecującym dla głodnych tego typu grania ludzi, uderzy was potężnych rozmiarów gitarowy gniot, a jakby tego było mało, to wasze ciała zostaną zorane wzdłuż i wszerz, przez maniakalne szybkości. Zresztą większość materiału zawartego na tym krążku, jest odegrana na pełnych obrotach, lub też średnich tempach. SUMMON raczej nie ma w zwyczaju zbyt często zwalniać, i chwała im za to. Dzięki zagęszczonemu polu manewru, w ich muzyce ciągle się coś dzieje, co pozwala im uciec od zbytniej przewidywalności. I za to również należą się im słowa uznania, przecie to koleiny dowód na to, że przy nich nie da się usnąć.
Na „Baptized By Fire” znalazło się 10 kompozycji. Płytę otwiera intro, a zamyka outro. Ten album z czystym sumieniem mogę polecić zarówno black metalowej braci, jak również death metalowym ekstremistom. Ani jedni, ani drudzy, nie powinni mieć zbyt wiele okazji do narzekań. No może Ci pierwsi się odrobinę rozczarują, ale nie do tego stopnia, aby pluć na ten krążek. Materiał posiada dobrą produkcję. Brzmienie natomiast zieje death metalowym chaosem. Ciekawy album, wystający ponad przeciętną.