THORNSPAWN „Blood Of The Holy Taint Thy Steel”

Stany, w kontekście czysto muzycznym, raczej wogóle nie posiadały jako takiej sceny black. Owszem ostatnio, coraz więcej się czyta, słyszy i pisze o tamtejszych zespołach, lecz są to jeszcze sporadyczne rzeczy. Od czasu, do czasu, na powierzchnię ziemi, wypełznie poczwara, próbując, często dość mizernie, zagłuszyć ład i porządek panujący od lat na niej. Jednym z takich stworów jest bez wątpienia THORNSPAWN. Nie jest to z pewnością band, którego muzyka zatyka dech w piersi, ale to, co w tej chwili sobą reprezentują, co najmniej może się podobać. Od początku, album jest zagrany z werwą, głuchy krzyk Blackthorna, do pieszczących ucho raczej nie należy, a i pierwszy riff jest podszyty jadem diabelskiego dziecięcia. Siara, rogate, panoszące się dusze, kult złego, zero pogańskich kompromisów, to wszystko kryje się pod złowieszczym imieniem THORNSPAWN. Na album złożyło się siedem diabelskich psalmów, surowego i nie znającego przebaczenia black metalu. Choć, kiedy człowiek tak dobrze się wsłucha, to i uda się odnaleźć kilka elementów wyniesionych z death metalowej szkoły brutalnej gry. Ale niech czarne bractwo się nie obawia, są to tylko szczątkowe ilości, praktycznie nie zauważalne. Szybka gra gitarzystów, oraz pędzące gary – machina wojenna. Są jeszcze bardzo ciekawe solówki, czasem bardzo krótkie, ale pojawiające się za to dość często w przeciągu jednego utworu. Coś a'la szybkie ukąszenie żmii, potem czuje się już tylko nieuchronnie zbliżającą się śmierć ha, ha. Dzięki urozmaiconym przejściom, i częstym zresztą, muzyka zespołu zyskuje swego rodzaju splendor, ale nie mylcie z przebojowością. Dźwięki kapeli są oschłe, ale za to bardzo przyzwoicie wyprodukowane. Solidne brzmienie, i selektywna praca instrumentów, dodają jakże ponurego uroku temu albumowi. Bez wątpienia, ten materiał, to dobry i pewny krok zespołu, w krucjacie czarnych mas.

THORNSPAWN
P.O.Box 780925
San Antonio, TX 78278
USA

thornspawn@aol.com