Kapela reprezentuje dość specyficzny death metal. Zdecydowanie materiał odbiega od czystej jego formy, lecz wciąż jest to death – brutalny, ciężki, z różnymi tempami. W zasadzie to trochę przesadziłem pisząc, że odbiegają tak mocno od typowego deathu. Wyróżniają sie tylko tym, że czasami gitarzyści grają typowe frazy dla zespołów w stylu PRO-PAIN, czyli krótkie, akcentujące, tłumione uderzenia o struny, a po za tym jest to czyściutki death metal ze zwolnieniami i przyśpieszeniami, z potężnym growlingiem (wspomaganym – he, he) czasem nakładającym sie na siebie, z dozą melodyjnych solówek. Brzmienie ciężkie bez zarzutów. Gary nieźle młócą (dostosowane do różnorodnego tempa). I co lubię w death metalu – charakterystyczne „piski” akcentujące riffy oraz zwolnienia – potężne, czasem melodyjne przeplatane z typową młócką. Czasem basior wysunie sie na pierwszy plan, co w połączeniu z wokalem ciekawie sie komponuje. Przed utworami pojawiają sie growlingowe krótkie deklamacje (trochę zsamplowane). Po przesłuchaniu całości materiału stwierdzam, że jednak chłopcy lubią sobie poeksperymentować z muzyką (szczególnie wokal i gitary) – gdyż (bardzo rzadko) da sie usłyszeć cichutkie mroczno – psychodeliczne klawisze… O wokal sie zacina… he, he… zepsół sie czy co? A może sie jąka? Oczywiście jest to efekt zamierzony. Ostatni utwór na str. A określiłbym jako industrial death music. Właściwie to nie wiem co jest grane gdyż na str. B jest trochę inny utwór – mieszanka starego hard core, thrash i death metalu i thrash'owo – core'owym wokalem, który kończy sie bardzo klimatycznie za sprawą gitar (z chorusem bądź flangerem), bębnów i sampli. Miałem gdzieś adres do chłopaków, ale w tym bałaganie wsiąkł mi na wieki!