VALINOR „Remembrance”

VALINOR „Remembrance” - okładka


Rzecz dla mnie dziwna: kapela ma gotowy kapitalny materiał na dużą płytę, a wydaje się jej nagrania sprzed sześciu lat, które – moim skromnym zdaniem – nie do końca są reprezentatywne dla tego, co Valinor gra obecnie. No, ale cóż, płyta It Is Night jest zapowiadana, mam nadzieję, że wreszcie się ukaże, Valinor bowiem to kapela z naprawdę długim stażem, a przy tym diabelnie sprawna i fajnie grająca. Czas więc, aby zaistnieć szerzej, niźli tylko w metalowym podziemiu.

Nie jest jednak tak, że Remembrance to zupełnie inny zespół, inne brzmienia. Słyszymy tu niejako zapowiedź tego, co dzieje się na It Is Night.
Otwierający materiał kawałek Sunrise może jeszcze mylić – dość typowy death z niewielką domieszką klawiszy i vaderowym wokalem nie zachwyca. Dalej jest na szczęście lepiej. The State Of Mind to już konkretna jazda. Są zmiany tempa, są fajne wstawki klawiszy, jest kapitalna gra gitar. Tytułowy Remembrance rozpoczyna się wichrem i jakąś burzą, na tle której akustyczne gitarki wprowadzają w klimat. Włącza się perkusja, a burza szaleje dalej. Wyciszenie i… zamiast oczekiwanego pierdolnięcia maidenowe gitary plus przetworzony wokal. Niby chłopaki kombinują tu ze zmianami tempa i różnymi klimatami, ale… to chyba jeden ze słabszych utworów na Remembrance. Po prostu nie czuję tu siły i już. Dies Irae! Dla mnie bomba! Świetny numer – niby black, niby death, ale gitary już bardziej w stylu Testamentu, a to dla mnie duży plus. Wstawki na klawiszach fajnie przełamują rytm, dużo się dzieje. No i tekst po polsku – a przyznam, że zawsze mnie kręciło, kiedy takiej muzie towarzyszył w miarę zrozumiały wokal. Brzmi to jakoś niesamowicie i bardziej dobitnie niż w języku Szekspira, chociaż nic do niego nie mam. The Children Of Scorn rozpędza się powoli. Znów odzywają się thrashowe gitary do spółki z deathowym wokalem. Niezłe, konkretne i solówka nawet fajna wypadła! Krótkie, acz fajne. Gorycz drażni mnie z początku brzmieniem klawiszy – cholernie sztampowym i do bólu ogranym (mam nawet wrażenie, że gdzieś w połowie liceum sam wygrywałem takie rzeczy…). Nie wiem, czy to tylko złudzenie, czy świadomy zabieg, ale melodyjka wygrywana przez „elektronikę” kojarzy mi się ewidentnie z jakimś hymnem, czy jak… (sowiecki?) Szczęśliwie klawisze milkną po chwili i następuje właściwa część kawałka (znowu po polsku!). I tu też wrażenie patosu i podniosłości dominuje. A przy tym okazuje się, że owe drażniące klawisze plus raz jeszcze gitary w stylu Iron Maiden plus nie mniej patetyczny wokal dają w sumie niezły kawałek – rzeczywiście, jakby chłopakom przyśnił się swój sztandarowy utwór…

Małe podsumowanie: cztery do dwóch na rzecz kompozycji udanych i interesujących. Jeśli ktoś poznał It Is Night przed Remembrance (jak ja…) może być nieco zaskoczony i zmylony. Lecz wystarczy wsłuchać się w materiał, żeby wyłowić zapowiedź rozwoju grupy. Remembrance to nie jest gorsza muzyka. Po prostu nieco starsza…

ocena: 7.2/10

Powrót do góry