Muzyka: black/death/progressive
Strona: http://ars.rockmetal.art.pl/
Padam na kolana i błagam o przebaczenie. Jak to się mogło stać, że moja skromna osoba aż do tej pory, przez cały zasrany rok od premiery nie miała przyjemności, i to jakiej przyjemności!, delektować się dźwiękami wypełniającymi Twisted Logic. Nie wiem, nie potrafię wytłumaczyć mojego zachowania. Proszę o łagodny wymiar kary…
Pewnym usprawiedliwieniem niech będzie to, że naprawdę z rzadka nabywam magazyn, z którym sprzedawany był onegdaj ów krążek.
No ale dobra, nie będę się nad tym rozwodził, bo przecież ARS jest tu najważniejsza. Próbując napisać coś o Twisted Logic mam problem, co tu świeżego wymyślić, skoro już tyle o tej płycie napisano. Bo nie będzie oryginalnym stwierdzenie, że dawno, naprawdę dawno nie słyszałem tak pokręconego deathu (zaprawdę „twisted”), w którym jednakoż byłoby tak wiele wewnętrznej harmonii (zaprawdę również „logic”), dodatkowo dramatycznie przełamywanej niepokojącymi klawiszami, które – mam wrażenie – stanowią w twórczości ARS element niebagatelny. I słusznie, bo inteligentnie użytych, a nie na odpierdol doczepionych parapetów w metalu jak na lekarstwo. W tej dziedzinie ARS co prawda nie osiąga, według mnie, poziomu Element, ale… pozytywnie wyróżnia się nie tylko na polskiej scenie. Gdy jednak odsunąć na bok klawiszowe partie, to powiem szczerze: wyobrażam sobie ARS na wspólnym koncercie z takim Dillinger Escape Plan albo z rodzimą Myopia. To byłby set – kilkadziesiąt minut zakręconych dźwięków.
Cieszy mnie jak cholera, że są jeszcze tacy muzycy, którzy ze skostniałych form próbują wydobyć jakieś resztki ich esencji. Nie zawsze się to udaje, lecz przy odrobinie wysiłku i przy użyciu „odświeżających” patentów/instrumentów/zapożyczeń efekty potrafią być zadziwiająco dobre.
Jeśli ktoś – jak ja do tej pory – tkwi jeszcze w błogiej nieświadomości i nie zna Twisted Logic, to apeluję: czas się obudzić!
Ps. (dopisane sporo później) Aż żal dupę ściska, że tak zajebista kapela musiała się rozwiązać…
ocena: 9/10