Niezależnie do tego co sami o sobie sądzą – ASSASSIN zaliczam do legendarnych thrash metalowych zespołów, których twórczość wywarła na mnie totalne wrażenie!!! Ich come back sprawił mi wielką niespodziankę, a ich najnowszy album słuchałem z wypiekami na twarzy, hahaha…W każdym razie na pewno weteranów thrash metalu nie trzeba zachęcać do tego wywiadu bo pewnie już go dawno przeczytali, hahaha…więc zachęcam „młodą krew” do zapoznania się z tą Niemiecką Legendą!!!
Czy czujecie się jedną z legend niemieckiego thrash metalu? Zaczynaliście chyba od 1983 roku. Wspólnie z takimi kapelami jak DESTRUCTION, DARKNESS, DEATHROW, HOLY MOSES, KREATOR, LIVING DEATH, NECRONOMICON, SODOM, TANKARD i wiele innych legendarnych dzisiaj grup tworzyliście potężną niemiecką thrash metalową scenę!!!
Cześć! Nie sądzę byśmy byli „legendą”. Nigdy nie wiesz czy legenda jest prawdziwa, czy też wymyślona. Zdecydowanie ASSASSIN powrócił by pozostać, a poczujesz, że jest prawdą chociażby wtedy gdy przyjdziesz na nasze koncerty w Polsce – 19 kwietnia w Łodzi i 20 kwietnia we Wrocławiu.. Mam nadzieję, że się tam zobaczymy.
To się okaże, ale nie obiecuję. Praca, studia, dom pochłaniają mi wiele czasu… Wiele osób z młodego pokolenia maniaków metalowego grania nawet was nie kojarzy, więc może na początek zabawmy się w podróż do przeszłości, hahaha… Ale najpierw ustalmy aktualny skład ASSASSIN: Robert Gonnella – vocals, Dinko Vekic – guitars, Jürgen “Scholli” Scholz – guitars, Michael “Micha” Hoffman – guitars, Ufo Walter – bass, Frank Nellen – drums???
Nie zupełnie dobrze. Dinko musiał wyjechać do swojego kraju, do Chorwacji z powodu prywatnych spraw. Wypróbowaliśmy kilku basistów by zastąpić Ufo Walter'a, ponieważ on pracuje dla różnych zespołów, więc nie jest w stanie zagrać każdego koncertu. Mógłbyś już zobaczyć jednego z nich na koncercie w Polsce.
Wasze pierwsze nagrania demo to “Holy Terror” demo I – 1985, “Saga of Nemesis” demo II – 1986. Na jakich kapelach wówczas się wzorowaliście? Każdy młody zespół starał się opierać swoją twórczość o jakieś wzorce…
Oczywiście, że tak, słuchaliśmy Metallicki, Slayera, Megadeth, jak również Exodus, trochę Punku i Hardcore'a jak Discharge, D.R.I., G.B.H. The Exploitet i tak dalej. Właśnie te dwa style głównie na nas wpłynęły i myślę, że nadal wpływają.
Jak dzisiaj patrzysz na te materiały demo?
Wciąż gramy na koncertach niektóre utwory z naszych demówek. Na przykład utwór „Assassin” nadal jest zabójczy.
Czy mógłbyś dokonać porównania tamtejszych metalowców ze współczesnymi maniakami tej muzy? Na pewno na koncertach to widać. Czy są tak samo szaleni jak kiedyś, a może wizerunek współczesnego fana metalu uległ zmianie na drodze ewolucji, hahaha…
My metalowcy każdego dnia podlegamy procesowi ewolucji, przystosowujemy się by pozostać prawdziwymi. Mam na myśli też to, że ci od muzycznego biznesu wiedzą, że prawdziwi metalowcy nie są głupkami i nie podążają za modą.
Waszym pierwszym albumem był naprawdę totalny “The Upcoming Terror” z 1987 roku! Jak czuliście się (jako młodzi kreatorzy thrash metalu) po wydaniu pierwszego albumu?
Nie spodziewałem się takiego sukcesu. W tamtym czasie krytycy nie byli za łaskawi – oni nie mieli pojęcia o thrash metalu by go popierać. Ale uświadomiliśmy sobie, że ludzie lubią nas gdy gramy na koncertach. Chodzi mi o to, że ludzie naprawdę szaleli. Nie mogliśmy uwierzyć w to na własne oczy.
Rok 1988 przynosi kolejny album – “Intserstellar Expirience”. Kolejny zajebisty materiał! Było już wyraźnie widać, że kroczycie tą samą drogą – ostro, agresywnie i do przodu!!! Jak wówczas przyjęła go publiczność?
To był równie niezwykłe. Krytycy twierdzili, że w tym jest zbyt dużo chaosu a thrashersi znowu wariowali na punkcie naszej muzyki.
Ale dwa utwory były już nieco inne, odróżniające się od całości. Mam na myśli instrumentalny „Pipeline”, który również grał ANTHRAX. Chciałbym poznać historię tego utworu…
Markus (Lulle) i ja byliśmy skate'ami przez lata. „Pipeline” to jedna z najlepszych piosenek do wykonywania akrobacji na desce. Ta piosenka reprezentuje skateboarding jakt nikt inny, więc zrobiliśmy taki cover na długo przed ANTHRAXEM. Nie wydaje mi się by goście z ANTHRAX byli naprawdę skate'ami. Może Schott Ian miał okazję stać na desce ale nigdy go nie widziałem jak robił jakiekolwiek sztuczki, hehehe.
Drugi utwór to tytułowy „Interstellar Expierience”, który z ostrego thrashowego grania płynnie przechodzi w klawiszowy futurystyczny ambientalny kawałek. Pamiętam, że to była nowość jak na tamte czasy by wykorzystać klawisze w thrash metalu. Utwór stworzył dzięki temu iście kosmiczny i bardzo mroczny klimat. Skąd pomysł na takie rozwiązanie?
Zawsze słuchaliśmy jakichś materiałów z lat 60-ych typu Pink FLoyd, Can itd.. Mieliśmy taki pomysł by zatytuować utwór „Interstellar Expierience” i chcieliśmy użyć w nim psychodelicznych elementów. Po nagraniu albumu, naszemu producentowi Harris'owi Johns'owi spodobał się ten pomysł by użyć tam klawiszy, więc wzięliśmy trochę kwasu, wypaliliśmy grubego jak tyłek jointa i ruszyliśmy w podróż dookoła…
Idąc dalej w 1988 roku nagraliście III Demo. Co to był za materiał? Czy zabrakło pomysłów na pełny album?
Chcieliśmy nagrać kilka utworów by zrobić promo cd. No wiesz, w tamtym czasie szukaliśmy innej wytwórni nagrań, ponieważ nie byliśmy zbyt zadowoleni ze Steamhammer/SPV. Wiedzieliśmy, że sprzedaliśmy sporo materiałów a nie otrzymaliśmy za to należytego honorarium. Różne inne wytwórnie były zainteresowane podpisaniem kontraktu z Assassin ale chciały posłuchać nowego materiału.
W między czasie graliście sporo koncertów z kapelami, których nazwy dla mnie jak i dla starych metalowców mówią same za siebie. Pozwól, że wymienię te kapele: CELTIC FROST, CROMSON GLORY, DEATHROW, MESSIAH, DARKNESS, TANKARD, RUNNING WILD, SABBATH, PROTECTOR, DEATH ANGEL, RUMBLE MILITIA, SODOM, DIMPLE MINDS, SAXON I i wiele innych… Czy któryś z tych koncertów utkwił ci bardziej w pamięci (uwzględniając dobre i złe strony)?
Pamiętam je wszystkie. Na przykład koncert z Crimson Glory. Ktoś naszej załogi zauważył managera Crimson Glory jak ściszał dźwięk Assassin podczas naszego show. Facet, graliśmy w naszym rodzinnym mieście Duesseldorfie i jak jacyś faceci usłyszeli o tym, zaczęli wszystko rzucać na scenę co mogli tylko znaleźć, jak tylko oni pojawili się na niej. Założę się, że Crimson Glory NIGDY nie zapomni tego show…
Niestety rok 1989 okazał się pechowy dla ASSASSIN. Czy to prawda, że w związku z kradzieżą waszego sprzętu zawiesiliście działalność? Podobno koszt nowego sprzętu przerastał wówczas możliwości finansowe muzyków. Ale czy tylko to zadecydowało o zaprzestaniu działalności?
To był główny powód. Żadne pieniądze, żaden sprzęt, żaden zespół. Byliśmy w takiej depresji, że wszystko się rozpieprzyło.
Czy wiecie kto wam ukradł ten sprzęt?
Nie, może kiedyś…
Co się działo z członkami ASSASSIN między 1989 a 2002 rokiem?
Robert zajął się Iffc, która jest międzynarodową ligą piłki nożnej założoną przez niego w Pekinie, w Chinach. Dinko grał w fajnym psychodelicznym zespole zwanym „Void Forum”, który zmienił nazwę na „Vibravoid” po jego odejściu. Scholly grał w Metalowo-Gotyckim Zespole, ale nie pamiętam nazwy. Frank grał w różnych formacjach. Po Assassin przyłączyłem się do zespołu zwanego Sodom, może go znasz, hehe. Zrobiliśmy „Better of dead” i „The saw is the law” i w styczniu 1992 odszedłem od Sodom. Następnie podróżowałem do Brazylii, gdzie pracowałem jako inżynier dźwięku i producent dla wielu różnych zespołów i imprez. Kiedy wróciłem do Niemiec Assassin powracał do życia.
Cóż za romantyczna historia, hahaha… No właśnie bo w 2002 roku z inicjatywy Roberta, Dinko i „Scholli’ego” reaktywowano ASSASSIN. Oczywiście wszyscy są ciekawi co sprawiło, że znowu zaczęliście grać?
Próbowaliśmy się ponownie połączyć wiele razy, ale by sklecić „zespół” i by zagrać potrzebne jest coś jest więcej niż tylko wola. Ja mieszkałem w Brazylii, Robert w Chinach, więc to nie było takie łatwe by zorganizować próby i tak dalej. Pewnego dnia wszystko układało się idealnie i powróciliśmy razem.
Ale dopiero w 2005 roku wydaliście wasz najnowszy album „The Club”. Muszę przyznać, że sprawił mi wiele radości, hahaha… Materiał jest nadal ostry i bardzo dynamiczny, aczkolwiek bardziej dojrzały i urozmaicony, czasem wybiegający poza ramy thrash metalu, no i brzmienie wokalu nieco inne, może bardziej stonowane…
Co was zainspirowało to kreacji „The Club” zarówno od strony muzycznej jak i pozamuzycznej?
„The Club” zawiera materiał z lat 1989-2005. To był album w stylu – najlepsze 16 lat. Każdy z zespołu miał jakieś utwory albo pomysły, które uzbierał w przeszłości przez te lata, i zmieszaliśmy je razem. To znaczy nie mieliśmy specjalnych wpływów na ten album.
Podobno użyliście tam trzech gitar, poza basem oczywiście???
Nie, użyliśmy tylko 2 gitar. Dinko odszedł zanim weszliśmy do studia.
Treść okładki „The Club” jest zupełnie inna niż na poprzednich albumach. Już nie ma futurystyczno-horrorowatych rysunków a po prostu jakby jakieś wasze zdjęcie z jakiegoś klubu z ludźmi w tle (?)…
Tak, ten klub jest jednym miejscem, gdzie często przesiadujemy. Faceci z tyłu to jacyś członkowie „Bushwackers” + nasza załoga i kilku przyjaciół. Spotkaliśmy się w „Klubie” i zrobiliśmy zdjęcie. To jest coś w stylu: „Argh! Morderca (Assassin) wrócił do miasta!”
Gdyby nie te długie włosy, pomyślałbym, że to hip-hopowa kapela, hahaha… Wiecie, że podobno jest jakaś hip-hopowa kapela ASSASSIN z USA?
Och, coś poplątałeś. Hip-hopowy projekt o nazwie Assassin jest z Francji. Jest też Thrashowy zespół o tej nazwie z Bay Area/USA, który rozpad się. Ale i nie zapominaj o tym koreańskim zespole też nazwanym Assassin. Nie dbam o to. My jesteśmy pierwsi i możemy to udowodnić.
Osobiście widziałem na necie stronę tych raperów z USA, ale to nieistotnie… Co to za jakieś okrzyki na wstępie do utworu „Not With Us”?
To jest przypuszczalnie koniec „Bushwhackers”. Tam są fani „Fortuna Duesseldorf”, naszej ulubionej miejskiej drużyna piłki nożnej. Wiesz, „Bushwackers” jest piosenką o piłce nożnej, głównie dla „3 połowy”, jeśli wiesz co mam na myśli.
Na „The Club” jest sporo różnych wstawek, np. chińskie motywy…
Robert, nasz wokalista mieszka w Chinach, więc on napisał jakieś liryki po chińsku „Jin tian shen huo” jak również „The price of power”, którego historia opowiada o pierwszym chińskim cesarzu.
Myślę, że nazwa waszego zespołu w dzisiejszych czasach jest bardzo kontrowersyjna – „Assassin”. Temat terroryzmu w zespole pojawiał się od początku, np. „Holy Terror”, „The Upcoming Terror”, czy ostatnio „Psycho Terror”…
Tak! Masz całkowitą rację. Sporo zastanawialiśmy się czy w obecnych czasach grać „Holy Terror” i przestaliśmy NIE grać tego. „Psycho Terror” nie ma nic wspólnego z polityką. To jest utwór o codziennym „Psycho Terrorze”, każdy wie o co chodzi.
Właśnie. Ogólnie wasze teksty oscylują wokół polityczno-społecznych tematów z domieszką science-fiction. Które z nich uważasz za najlepsze?
Interesuję się polityką ale nie jestem politykiem. Lubię jak Robert uzewnętrznia się w swoich tekstach, jak „Psycho Terror”, „Real Friends”, „Go Insane” i „Price of Power”.
Jak przyjęli was współcześni metalowcy? Masz porównanie ze starymi czasami…
Większość opinii na temat „The Club” było bardzo dobrych. Tylko niektórzy oldschooler'si nie polubili tego, ponieważ oczekiwali następnego „Upcoming Terror”.
O „Love Parade” pewnie większość słyszała, hahaha… Ale mnie interesuje bardziej „Death Parade” z waszym udziałem. Jak było?
No więc, zamiast kochać inaczej wszyscy trzaskali głowami. Co jeszcze mogło się zdarzać… Och tak! Piwo, dużo Piwa.
Śledzisz współczesną niemiecką metalową scenę? Czy coś mógłbyś polecić?
Mogę coś polecić z poza Niemiec: Słyszałeś kiedyś „National Napalm Syndicate”? To jest wspaniały thrashact z Finnlandii. Albo „Andralls” z Braylii daje kopa. Posłuchaj ich.
No nie znam ich, ale poszukam… Poza utworem z „Interstellar Expierience” A.G.D. to…?
To jest zbyt wielka tajemnica by ci powiedzieć.
Szykuje wam się sporo koncertów. Między innymi będziemy mogli zobaczyć was w Polsce!!! W Łodzi – 19.04.2006 oraz 20.04.2006 we wrocławskiej „Hali Ludowej” na „Hall Of Metal Festival 2006”, gdzie zagracie między innymi obok SODOM, HOLY MOSES i polskiego TURBO. To będzie wasza pierwsza wyprawa do Polski? Czego się spodziewacie?
To będzie moja druga podróż do Polski. Kiedy zagrałem z Sodom w 1990/91, mieliśmy koncert w Katowicach. Miłe miejsce i dużo miłych osób.
Rozumiem, że obecnie koncertujecie i promujecie „The Club”, ale czy roją się już wam w głowie pomysły na kolejny album?
Tak, pracujemy nad następnym albumem, ale nie mogę ci za dużo o nim powiedzieć. Myślę, że będzie on brzmiał bardziej jak jeden kawałek, porównując do „The Club”.
No cóż, pora kończyć… Wielkie dzięki za udzielenie wywiadu! Co ASSASSIN ma do powiedzenia na koniec?
Dziękujemy za wsparcie. Przyjdźcie na nasze koncerty i nigdy nie przestańcie uprawiać headbangingu.
www.assassin-online.de