DEICIDE to nazwa, która u jednych powoduje szybsze bicie serca (w tym u niżej podpisanego) a u drugich, co najwyżej szyderczy uśmiech. Jednak chyba nikt nie wątpi, że zespół ten bardzo wiele wniósł w rozwój muzyki Death Metalowej, dzięki czemu wpisał się w karty historii tego gatunku.
Ostatnimi czasy nie działo się jednak dobrze w zespole jak i wokół niego, przypomnę choćby problemy z wydawcą czy problemy ze składem. Wydawałoby się, że to wszystko przyczyni się do zawieszenia działalności zespołu lub, choć w części odbije się na jego późniejszej twórczości. Nic bardziej mylnego, ponieważ stało się całkiem na odwrót tj. w myśl zasady, „co nas nie zabije to nas wzmocni” zespół powrócił z nową płytą, którą udowadniają, że jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa, jeśli chodzi o muzykę ekstremalną.
Jeśli postanowicie zmierzyć się z nowym albumem DEICIDE zatytułowanym „The Stench of Redemption” to spodziewajcie się wściekłego, bezkompromisowego, bluźnierczego oraz opętanego Death Metalu o szaleńczych tempach, które piekielnie komponują się z licznymi zwolnieniami, czyli jednym słowem czeka Was piekło na ziemi 🙂
„The Stench of Redemption” to głównie charyzmatyczny Glen Benton, który pomimo, że jego wokal stracił na czytelności to nadal ryczy jak sama bestia z piekielnych otchłani, przeklinająca wszystko co święte. Zespół to również gitarzyści, którzy na tym albumie wprost sieją zniszczenie wokół, a to, co wychodzi spod ich paluchów to prawdziwy majstersztyk, świadczący o nietuzinkowych umiejętnościach Panów Santolli i Owena (tylu solówek, przy których miękną kolana na płycie DEICIDE dawno nie słyszałem). No i nie wolno zapomnieć o Steve Asheim’ie, który po raz kolejny udowadnia, że należy do światowej czołówki bebniarzy.
Co ważne wśród 9 utworów, które składają się na najnowsze wydawnictwo DEICIDE nie ma słabeuszy i wszystkie zasługują na uwagę. Jeśli jednak miałbym wskazać na utwór, który wywarł na mnie największe wrażenie to byłby to utwór zamykający płytę zatytułowany „The Lord's Sedition”, ponieważ po spokojnym instrumentalnym wejściu, w chwili gdy wydaje się, że za moment album się zakończy i będzie można odetchnąć po jego przesłuchaniu, zostajemy dosłownie skopani nawałnicą jaką zgotował nam zespół, po której przez jakiś czas trudno się pozbierać. Jednym słowem nie ma przebacz!
Dopełnieniem muzycznego przekazu zawartego na „The Stench of Redemption” jest warstwa liryczna albumu, która jest niezmienna od samego początku istnienia zespołu oraz oprawa graficzna, która już teraz wzbudza wiele skrajnych emocji.
Biorąc pod uwagę powyższe z całą odpowiedzialnością polecam wszystkim maniakom Death Metalu najnowsze dzieło DEICIDE i jestem przekonany, że jeszcze nie raz zespół uraczy nas tak solidną dawką metalowego mięcha.
Czart z Wami!
ocena: 9/10
Lista utworów
1. The Stench Of Redemption
2. Death To Jesus
3. Desecration
4. Crucified For The Innocence
5. Walk With The Devil In Dreams You Behold
6. Homage For Satan
7. Not Of This Earth
8. Never To Be Seen Again
9. The Lord's Sedition
Skład
Glen Benton – Bass & Vocals
Jack Owen – Guitar
Ralph Santolla – Guitar
Steve Asheim – Drums