Wrocławski Grimlord to zespół, który może niebawem namieszać na polskiej scenie Hard'n Heavy. Kapela to niemłoda, bo niebawem stuknie im okrągła dekada, jednakże mając taki potencjał twórczy i bardzo udany debiutancki album „Blood Runneth Over” na swoim koncie (bogatym zresztą w inne wydawnictwa) sądzę, że jeszcze nie jeden raz nas zaskoczą swoimi pomysłami. Na spytki wziąłem Bartha, osobę odpowiedzialną za istnienie tego zespołu. Zapraszam.
Witaj Barth. Co u Ciebie słychać i jak się mają sprawy w Grimlord?
Witam. U mnie wszytko gra, dzięki. Jeżeli chodzi o zespół to na dzień dzisiejszy wszystko jest w porządku.
Chciałbym na wstępie tego wywiadu poruszyć kwestię Black Metalowego zespołu Vallachia, który był Twoim debiutem na scenie. Powstał w okresie, gdy polska scena BM dopiero się kształtowała. Wydaliście nawet demo „The Dawn Of New Empire”. Co się stało takiego, że ta kapela przestała istnieć? Wiesz, dziś mogłaby się cieszyć kultowym statusem…
Zgadzam się z Tobą. Vallachia na pewno zrobiłaby trochę szumu na scenie gdyby przetrwała, jednak tak się nie stało. Dlaczego? Myślę, że byliśmy za młodzi, mieliśmy po 15 czy 16 lat i nie było w tym zespole osoby która mogłaby nakręcać tę całą machinę do przodu. Ale okres ten był naprawdę specyficzny, kultowy wręcz! Klimaty jakich mało. Utrzymywaliśmy kontakty listowne z kapelami z Europy i Stanów. Bujaliśmy się po zaodrzańskich lasach, robiliśmy foty w makijażach z kosami i mieczami. Pamiętam jak wracaliśmy kiedyś z sesji foto, wystraszyliśmy rybaków którzy siedzieli na wale. Ja wtedy miałem kosę w rękach, perkusista miecz, gitarzysta siekierę z rzeźni a basista drewniany krzyż! Wyobraź sobie ich miny. To była noc. Uciekali swoimi autami na wstecznym bez świateł.
Po rozpadzie Vallachia wraz z Jackiem Bagińskim założyłeś Sinfull Face, który po jakimś czasie z duetu grającego covery przekształcił się w pełni uformowany zespół, wykonujący muzykę z pogranicza Hard Rocka i Heavy Metalu. Powiedz co wpłynęło na to, że w tak radykalny sposób zmieniłeś swoje upodobania stylistyczne? Zmęczył Cię już ten Black Metalowy hałas i image?
Już w tamtym okresie dla mnie ważniejsze były dokonania kapel brytyjskiego New Wave czy z Bay Area. Wiesz, generalnie miło słuchało się zespołów takich jak Darkthrone czy Emperor, ale my z perkusistą mieliśmy sentyment także do kapel uprawiających trochę odmienny styl. Poza tym chcieliśmy się rozwijać i podążać swoją drogą. Zrozumieliśmy że wolniej też można grać. Przyjemnie się grało covery takie jak „Freezing moon” zespołu Mayhem, ale większą frajdę sprawiało mi granie dźwięków ze starej szkoły: „Evil” (MF) czy „Transylvania” (IM). Także nie zrozum mnie źle. Ja uwielbiam agresywne granie i nieraz będzie można usłyszeć takie rozwiązania w naszych nowych kompozycjach, ale będą one na pewno doprawione melodią. W tamtych czasach właśnie tej melodii mi brakowało, zespoły z tamtego okresu były trochę płaskie, brzmieniowo siarczyste i zaszufladkowane jak dla mnie.Więc nie chcieliśmy grać tak samo jak 100 kapel które niczym się nie różniły od siebie poza okładkami (nie zawsze z resztą).I grały tylko tak, bo to akurat było w modzie.
Rok 2000. Pierwsze demo, a właściwie reh. „She's a Witch”. Co on zawiera? Jest on ciekawy z tego względu, że to chyba Wasz jedyny materiał na którym śpiewa kobieta. Dlaczego później już nie sięgaliście po partie żeńskich wokaliz w Waszych utworach?
„She's Witch” (demo-tape) zawiera 5 utworów w tym 2 covery zespołu Megadeth. w/g mnie godnym uwagi jest utwór „Just kill me” Zdecydowanie!. Zaprezentowałem Orsonowi i Lukasowi na próbie ten oto numer, i stwierdziliśmy że nagramy go raz jeszcze. Julia R. była bardzo ciekawą wokalistką miała oryginalną barwę. Odeszła z przyczyn osobistych wraz z gitarzystą. Jako ciekawostkę powiem że w swoim drugim projekcie – Hornet, miałem okazję współpracować jeszcze z dwoma wokalistkami. Przygodę z wokalem na poważnie zacząłem po odejściu Rudnickiej z zespołu.
Mniej więcej w tym samym czasie doszło do pierwszych zmian w składzie, które wloką się za zespołem do dziś. Sporo tego było nie sądzisz? Czy nie uważasz, że jesteś pechowcem jeśli chodzi o dobór muzyków, czy Grimlord to po prostu tylko Ty a reszta składu jest niejako narzędziem w Twoich rękach?
Zawsze cierpiałem na brak odpowiedniej sekcji rytmicznej. Fakt, masę ludzi przewinęło się przez zespół. Uwierz mi ja naprawdę kocham grać i chcę się rozwijać. Przez to niektórzy może nie wyrabiali? Wypalali się? Być może traktowali to niektórzy jak wakacyjną przygodę? Lub przykładowo życiowy cel: zagrać jeden koncert i koniec. Może to im wystarczyło? Teraz Grimlord ma bardzo dobrą sekcję rytmiczną. Lukas i Orson to dobrzy muzycy, którzy wiedzą jak obchodzić się ze swoimi instrumentami. Moim zdaniem sekcja w zespole jest najważniejsza! Bo bez niej nic w zasadzie nie zrobisz, nawet jakbyś był nie wiadomo jak dobrym instrumentalistą.
Jeśli chodzi o dzieje zespołu, najbardziej interesujący wydaje się być okres, w którym powstała „Nocna Wizyta”. I tutaj właściwie wszystko się komplikuje, gdyż powstaje zespół o nazwie Grimond z Tobą w składzie. Niemal identyczne logo, te same utwory na ich demonstracyjnym materiale zatytułowanym nie inaczej jak „Nocna Wizyta”. Czy wówczas Grimlord i Grimond to był ten sam zespół? Jeśli tak, kiedy powstała nazwa Grimlord i jak pierwotnie nazywał się zespół za czasów dwóch pierwszych rehów?
Nazwa Grimlord pojawiła się w mojej głowie w 2001 roku. I pierwsze demo czy reh tape były nagrywane w czasie kiedy funkcjonowaliśmy jako SF z Rudnicką. Po jej odejściu zmieniliśmy nazwę na Grimlord. W okresie „Nocnej wizyty” z nowym składem zaczęły się szopki i problemy, tylko dlatego że nasz gitarzysta odpowiedzialny był za prowadzenie oficjalnej strony i wprowadzał inaczej mówiąc ludzi w błąd. Chciał przejąć stery i dyrygować mną, ale ja na to nie pozwoliłem, więc on założył swój projekt Andros w którym miał się realizować. Ale to też nic nie dało, kolo dalej zaczął robić zamieszanie w zespole. Po zakończeniu sesji „Zaćmienie” już nie wyrobiłem. W internecie zobaczyłem naszą stronę jego autorstwa gdzie figurowały moje nagrania, min. „Zaćmienie”. Postanowiłem, że rozgonię to całe towarzystwo i zakończyłem współpracę z ludźmi którzy przypisywali sobie autorstwo i prawa do moich kompozycji i tekstów nie wnosząc do zespołu absolutnie nic, oprócz zamętu. Przecież to była moja krwawica i nie pozwolę sobie na to, żeby ktoś szastał sobie moją twórczością. Krótko mówiąc tamten skład wyleciał na kopach!
Obecnie na scenie istnieje i Grimlord i Grimond. Ty z tego drugiego zostałeś usunięty w 2005 roku, albo inaczej: wyrzuciłeś pozostałych muzyków z Grimlord i podejrzewam, że wtedy rozpoczął się ten podział nazw. Jeśli się mylę, wyprowadź mnie z błędu. Co się wtedy takiego wydarzyło, że wokół tego zespołu narosło tyle niedomówień i domysłów?
Były gitarzysta myślał, że zespół dopiero powstał w okresie „Nocnej wizyty” (może dostał zaćmienia pamięci?). Dla mnie było to nic innego jak kontynuacja GRIMLORDA. Naprawdę nie wiem co ten facet wyprawiał, coś mu się pomyliło najwidoczniej. Nie mam pojęcia dlaczego tak robił. Może nie mógł się pogodzić z tym że to ja śpiewałem i byłem autorem 98% materiału?.Wybacz ale granica musi być jakaś.
Przejdźmy do muzyki, którą tworzy Grimlord. O ile na wcześniejszych wydawnictwach słychać było Wasze zafascynowanie Hard Rockiem, o tyle na ostatnich produkcjach, począwszy od „Zaćmienia” można zaobserwować zwrot w stronę cięższego grania. Pojawiło się więcej akcentów charakterystycznych dla Heavy Metalu. Czym to jest spowodowane? Czyżby koncerty u boku takich tuzów jak Turbo, Ceti czy TSA ukierunkowały Was w jakiś sposób?
Czym spowodowane? Na pewno emocjami jakie goszczą w danej chwili.Poza tym wiele czynników wpływa na zmianę klimatu. Może to być spowodowane przede wszystkim tekstem danego kawałka. Ja mogę powiedzieć jak ja pracuję i piszę numery. Działam na zasadzie bodźca. Jeżeli dotknie mnie coś miłego bądź przykrego w życiu lub coś zaintryguje, rozbawi, cokolwiek by to nie było lub jakaś historia napisana z sufitu albo małe fantasy, to od razu staram się przelać emocje na język gitarowy. Także użycie agresji w moim mniemaniu musi być uzasadnione. Nie bierze się ona znikąd. Niestety większość zespołów gra nie zastanawiając się nad tymi sprawami. Aby tylko szybciej (200 uderzeń stopą na 40 sekund lub szalone naprzemienne kostkowanie). Wiadomo koncerty dają bardzo dużo zespołom, są bardzo ważne dla rozwoju. Nie sądzę żeby wywarły wpływ na mnie zespoły te które wymieniłeś. Krótko mówiąc interesuje mnie wiele rejonów muzycznych, chcemy obracać się w różnych klimatach. Uważam że hołdując jeden styl, człowiek nie jest w stanie siebie wyrazić do końca.
W lipcu tego roku ukazał się Wasz debiutancki album „Blood Runneth Over”. Wydaliście go własnym sumptem. Chyba mi nie powiesz, że nie było odzewu ze stron wytwórni na „B.W.A.K.U.C.” – płytkę promocyjną która zawiera trzy utwory z pełnego albumu?
Niestety na razie nie było poważnego odzewu.
Odszedłeś całkowicie od pisania tekstów w ojczystym języku. Uważasz, że do obecnego oblicza Grimlord bardziej pasuje język angielski? O czym traktują liryki na „Blood Runneth Over”?
Tak. Piszę różne historie obecnie po angielsku i myślę, że w większości kompozycji ten język się sprawdza, choć zdarzają się numery, w których zdecydowanie polski język wypada korzystniej, ciekawiej. Mamy parę numerów które są w języku polskim (często gramy na koncertach). „Blood Runneth Over” ogólnie mówi o tym jak czasem życie daje po gębie, czy z prawej strony czy z lewej. Ogólnie jest poruszanych tutaj parę tematów (niemoc na pewne sprawy, które otaczają nas i dotykają na co dzień). Są też kawałki ku pokrzepieniu serc typu „idę dalej naprzód” i „nie zniechęcaj się”, albo „rób swoje”. „Blood Runneth Over” mówi o zagubionej osobie, która nie może się odnaleźć w życiu. Niby ma Boga w sercu, ale w obecnym świecie jego wartości się nie sprawdzają i szuka wsparcia. Jest też kawałek o niezdrowej miłości kolesia, który stracił głowę pod urokiem dziewczyny.
Przed sesją powstało 13 nowych utworów. Na albumie znajduje się 11. Co zrobicie z tymi, które się nie zmieściły? Jak przebiegł Wam czas spędzony w studiu „Hellsound” i jak układała się współpraca z Jarkiem Wysockim?
Zostały nam trzy utwory w języku ojczystym tj: „13 strzałów na pysk”, „Lukrecja” i „Sex przez spodnie”. W studiu czasem jest bardzo ciężko. Dla mnie proces nagraniowy to najgorsza robota jaka jest w tej branży! Zdecydowanie wolę koncerty i próby. Sesje już mniej. Jeżeli chodzi o Jarka i Tomka, dwóch realizatorów ze studia HS to mogę powiedzieć, że współpraca wypadła pomyślnie. To dobrzy fachowcy i pomogli nam by płyta zabrzmiała naprawdę mocno. Jak na te środki którymi dysponowaliśmy to naprawdę nieźle wyszło.
Na Waszej stronie przeczytałem coś niecoś o nowych utworach, nad którymi ostro pracujecie. Wzięliście się ponownie za utwór „Just Kill Me” z „She's Witch” co mnie bardzo cieszy. Rozumiem, że przygotowujecie się do kolejnego ataku. Zdradzisz jakieś szczegóły?
Tak pracujemy nad nowym materiałem. Będzie bardziej zróżnicowany i ciekawszy! Teksty będą mocniejsze a muzyka powali.
Przez te kilka lat muzyka Grimlord niesłychanie się rozwinęła, by nie rzec że w pewnym sensie dojrzała. W stylistyce Hard'n Heavy czujecie się jak ryba w wodzie. Wszystko to jednak osiągnięte w dużej mierze Twoją ciężką pracą. Czy po tych wszystkich perypetiach wewnątrz kapeli nie naszła Cię nigdy taka myśl, aby to wszystko rzucić i dać sobie spokój z graniem?
To miło że doceniasz naszą twórczość. Dokładnie, czasami się czuję jakbym pchał zgaszonego busa pod górę, albo jakbym dźwigał na plecach krzyż pański hehe. Jak to mówią starzy Chińczycy, że „po burzy zawsze wychodzi słońce”. Powiem tak, dużo ludzi nas gnoi i rzuca nam kłody pod nogi, ale my się nie poddamy bo wiem, że robimy to szczerze i jesteśmy oddani muzie w 100% bez oszukiwania się.
Co z promocją „Blood Runneth Over”? Zagracie gdzieś w najbliższym czasie?
Jeżeli ktoś zaproponuje nam imprezę na ludzkich warunkach, to oczywiście że tak. Admin poinformuje o tym na oficjalnej www.grimlord.eu na 100%.
Dzięki wielkie za wywiad Barth i trzymam za Was kciuki.
Niech Twój serwis Metal Centre rośnie w siłę! Pozdrawiam wszystkich ludzi słuchających szczerych dźwięków! Cześć.
Skład zespołu:
Barth la Picard – gitara i wokal
Orson – gitara basowa
Lukass – instrumenty perkusyjne
Strona zespołu:
www.grimlord.eu
Podziękowania dla Bartha za zdjęcia i logo zespołu