NOMAD – Wywiad z Bleyzabelem

NOMAD należy do tej grupy zespołów, których przedstawiać jakoś specjalnie nie trzeba. Ponad dziesięcioletnia działalność ugruntowała pozycję tej kapeli na polskiej scenie. Ostatni album „The Indenpendence Of Observation Choice” potwierdził poraz kolejny wysoką formę ekipy Bleyzabela, który (czasem w dość protekcjonalny sposób) udzielił mi odpowiedzi na te kilka pytań. Zapraszam.
[icenter:nomad_logo.JPG]

Witaj Bleyzabel. Co ciekawego słychać w ceramicznym zagłębiu?Czy ta knajpa X gdzie często graliście na początku swojej kariery nadal istnieje?

Witaj! Nie interesuję się płytkami ceramicznymi. Knajpa „X” nie istnieje od dawna. Ale chyba nie o tym będziemy rozmawiać? Jeśli pytasz o moje samopoczucie, to ogólnie ujdzie. W Nomad także atmosfera nie najgorsza. Niebawem zagramy kilka koncertów. Wydaliśmy nową płytę, więc jest Ok.! Dzięki, że pytasz;)………………..

Pogrzebmy trochę w Waszej przeszłości. Powstaliście w  1994 roku. Założyłeś z Sethem tą kapelę. Jak to było ze składem na początku? Pierwszy materiał ujrzał światło dzienne dwa lata później. Byliście bardzo zdeterminowani wtedy….

Och młodzieży, gdzieś chyba coś o naszej biografii umknęło? :))).

Cóż, ze składem bywa różnie, i na początku zawsze pewne zmiany są nieuniknione. Zwłaszcza, że pierwotny skład Nomad nie miał nic wspólnego z tym jaki w 1996 roku wszedł do studia „Salman” w Białymstoku by nagrać swoje demo „Disorder”. Czy byliśmy zdeterminowani? Tak do końca na pewno nie! Na pewno chcieliśmy w końcu mieć styczność ze studiem nagrań. I w końcu usłyszeć naprawdę swoją muzykę w lepszej jakości dźwiękowej, bo muszę nadmienić, że w tamtym czasie nie dysponowaliśmy dobrym sprzętem na próbach. Byliśmy młodzi i nie tyle gniewni, co bardziej ciekawi i na pewno niedoświadczeni.

Potem nagraliście „The Tail Of Substance”. To była płyta wydana Waszym sumptem. To dzięki niej zaistnieliście na scenie… Dostaliście się nawet na składankę „Blood To Come”. Jak wspominasz te czasy?

Każda przeszłość ma swoje zalety, zwłaszcza, że przeważnie pamięta się te pozytywne chwile. To było naprawdę budujące doświadczenie z wydaniem i promowaniem własnej muzyki. Zagraliśmy wtedy sporo koncertów, nawiązaliśmy ciekawe znajomości z zespołami jak i z fanami. Zaczęliśmy bardziej wierzyć we własną muzykę jak i we własne umiejętności. Sporo wtedy się nauczyliśmy jako muzycy, co miało swoje odzwierciedlenie na naszej płycie „The Devilish Whirl” nagranej w 99 roku.

„The Devilish Whirl” – kawał świeżego Death Metalu, zajebisty materiał. Novum Vox Mortis zawiedli. Jak na to patrzysz z perspektywy czasu?

Nie ważne kto zawiódł, ważne kto przetrwał! My jako zespół osiągnęliśmy zamierzony cel. Spełniliśmy swoje marzenia, gdy w naszych rękach pojawił się CD Nomad! Zgraliśmy nawet jako headliner trzy koncerty w Białorusi. Trasę po Polsce z Behemoth i koncerty na Słowacji i w Czechach. Było wiele pozytywnych chwil, lecz tak naprawdę coś w nas pękło w tamtych latach. Doszło do poważnej zmiany składu. Przez prawie dwa lata byliśmy z Patrykiem w totalnym marazmie twórczym. Psychicznie byliśmy zdruzgotani, bo mimo przebłysków i jakiś nietrwałych założeń; właściwie nic nie osiągnęliśmy i nie zrobiliśmy muzycznie z Nomad. Dopiero, gdy w połowie 2001 roku zaczęliśmy grać regularne próby i znaleźliśmy w końcu perkusistę, który spełniał nasze oczekiwania sytuacje zaczęła się poprawiać. Co oczywiście zaowocowało pojawianiem się nowego materiału.

No właśnie, i doszliśmy do prze znakomitego „Demonic Verses”. Płyta kopiąca dupę, oryginalna. Baphomet Rec.- zero promocji, potem Red Stream Prod – promocja na poziomie zero. Pechowcy z Was. Jak to stary było?

A było to tak młody, że wytwórnia Baphomet rec. i Red Stream Prod. to, to samo tzn. w kooperacji. Tylko Ty niewłaściwie to zrozumiałeś. Już tłumaczę. Płyta „Demonic Verses” ukazała się pod szyldem Baphomet rec. i to z tą wytwórnią podpisaliśmy kontrakt. Read Stream prod., to także wytwórnia, ale w tym przypadku zajęła się tłoczeniem, promocją i dystrybucją „Demonic Verses” (Blessed Are Those Who Kill Jesus). Mimo małej promocji w naszym kraju tego krążka jesteśmy bardzo zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Po raz kolejny udowodniliśmy sobie, że mimo wielu przeciwności potrafimy się podnieść i dalej grać i nagrywać.

Patryk mniej więcej w tym samym czasie zaczął angażować się w BEHEMOTH. Jaki to miało wpływ na dalszy żywot kapeli? Ponoć braliście pod uwagę rozwiązanie zespołu…

Zaangażowanie Patryka w Behemoth ma bardzo dobry wpływ na Nomad. Jego absencja na próbach nie ma w tej chwili żadnego znaczenia. Nie składamy nowego materiału, a zaczniemy gdy będzie miał wolny czas. Po raz pierwszy zagramy koncerty bez jego udziału i sam jestem ciekaw jak to będzie wyglądało. Rozwiązanie zespołu mogło dojść do skutku, było spowodowane jak zwykle brakiem porozumienia z perkusistą. Jakoś na dzień dzisiejszy skład jest stabilny, ale mogę Cię zapewnić, że jakieś niespodzianki się przytrafią;), to raczej u nas standard. Oczywiście nie chciałbym by do jakiś zmian doszło, ale życie nie zawsze ma taki sam scenariusz jak ja bym sobie tego życzył.

Słyszałem też, ze ciąży na Was fatum jeśli chodzi o perkusistę. Faktycznie dużo przewinęło się przez Nomad, czy to tylko taka legenda?

Do tego by o Nomad krążyły legendy chyba jeszcze nie doszło?……………..

Tak, mieliśmy dużo zmian składu i najwięcej na funkcji perkusisty, ale to chyba nic nienaturalnego. Zwłaszcza, że nasz zespól nie zapewnia żadnego dochodu, a ludzie nie zawsze są do końca przeświadczeni o tym, że chcą się w pełni poświęcić tylko muzyce, albo pogodzić granie w zespole z innymi swoimi obowiązkami. I tak mamy już czwartego perkusistę, trzeciego gitarzystę, drugiego basistę. Graliśmy też kiedyś jako sekstet, wiec mieliśmy też drugiego wokalistę (Chrystian), który to notabene był założycielem Nomad. Teraz już wiesz! I na tejże posadzie drugiego wokalisty też była zmiana. Zagmatwane?

Nowy album nagrywaliście w Hendrixie, podobnie jak poprzedni. Odpowiada Wam to studio? Kolejny też planujecie nagrać

pod okiem Malty?

Niestety raczej już w tym studio nie nagramy żadnej płyty. Studio nam bardzo odpowiadało, ale niestety przestało normalnie funkcjonować tzn. przestano zakupywać nowy sprzęt, a jednocześnie dbać o to, by sprzęt wyeksploatowany był konserwowany. Szkoda, że przez jakieś wewnętrzne układy w radio Lublin marnuje się takie wspaniałe miejsce nagrań.

Przy kolejnym nagraniu też planujemy współpracować z Arkiem Maltą Malczewskim, ale czy do tego dojdzie, na dzień dzisiejszy nie wiem.

„The Independence Of Observation Choice” to album perfekcyjny, choć mniej zróżnicowany od poprzedniego. Mniej tu zmian tempa,

więcej zadziorności. Jest bardziej dojrzały. Zgadzasz się? Jesteście świadomi wypracowanego przez Was własnego stylu?

Jesteśmy świadomi naszego grania, ale czy stylu? Przestałem się nad tym zastanawiać dawno temu. Gramy to, co czujemy, i nie wypieramy się tzw. korzeni amerykańskiego Death metalu. Stawiamy sobie co raz to nowe założenia i w sposób naturalny podnosimy swoje muzyczne umiejętności. Uważam, że nowy album jest zamknięciem pewnego rozdziału. Jest powrotem do początku i wszystkim czym była i jest nasza muzyka teraz, łącznie z tą płyta.

Co symbolizują te instrumentalne przerywniki między poszczególnymi utworami?

Nic nie symbolizują. To intra, które przez przeoczenie nie zostały umieszczone w spisie utworów. Podaje właściwą kolejność:

1 „Liberation”(intro)

2. „The Slanderer”

3. „Dies Irae” (Day of Wrath)

4. „The Independence of Observation Choice”

5. „The Well of Sorrow”(intro)

6. „My True Home”

7. „To Burn At Dawn”

8. „The last True Words of Christ” (intro).

9. „I’m Waiting for the Wind”

10. „Rotten Song”(intro)

11. „Funeral on the Scaffold of Dreams”

12 „IX”

Minęło trochę czasu od wydania „The Independence…”. Jaki Twoim zdaniem jest odzew na ten materiał? Co z wytwórniami zachodnimi?

Minęło zaledwie kilka miesięcy, a zważywszy na to jaką muzykę gramy i jaką mamy pozycje na rynku muzycznym, to promocja trwa praktycznie przez cały czas. Aż do wydania kolejnego krążka. Reakcje na nasza płytę są bardzo pozytywne. Wiele osób jest piekielnie miło zaskoczonych taka produkcją Nomad. Na odzew od zachodnich wytwórni wciąż czekamy. Dostaliśmy sporo pochlebnych komentarzy jednak jak dotychczas nikt nie wyraził chęci wydania tej płyty. Zobaczymy co przyniesie przyszłość.

Koncerty, koncerty i jeszcze raz koncerty. Gdzie Was w najbliższym czasie szukać?

Poznań Gostyń i Wrocław 19, 20 i 21.10. W Warszawie 17.11 i 01.12 w Olsztynie. Chcielibyśmy na wiosnę zagrać jakąś trasę, ale nie wiem czy uda nam się to zrealizować. Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje koncertowe, więc jeśli ktoś jest zainteresowany zaproszeniem Nomad, to śmiało piszcie!

Dzięki wielkie stary za wywiad i ostatnie słowa pozostawiam Tobie…

Również dzięki młody Padawanie za te kilka pytań. Wszystkich zainteresowanych naszym zespołem zapraszam na stronę lub na nasz my space.

http://nomad-band.com/

http://www.myspace.com/nomadsatanicdeathmetal


Podziękowania dla Bleyzabela za logo i zdjęcia


Powrót do góry