BLACK SABBATH „Headless Cross”

BLACK SABBATH „Headless Cross” - okładka
Muzyka: Heavy/Traditional, Doom Metal
Strona internetowa: http://www.black-sabbath.com/
Kraj: Wielka Brytania
Czas trwania: 40:28



Black Sabbath do wielki zespół. Zawsze tak było, jest i będzie. Liczne zmiany składu sprawiły, że wiele płyt było wogóle do siebie niepodobnych, jednak zawsze w każdym składzie trafiły się krążki genialne. Takie jak własnie opisywany drugi album angrany z tonym Martinem na wokalu. Mowa o „Headless Cross”.

Ten album porwał mnie już od pierwszego przesłuchania. Każda z 8 kompozycji to istny majstersztyk, oraz element układanki, która razem tworzy historię o nawiedzonym przez zarazę średniowiecznym miasteczku o nazwie Headless Cross. Słuchając tej płyty czujemy się osaczeni, osamotnieni, mamy wrażenie że zaraz może stać się coś złego. W ten złowrogi kliamt wprowadza nas intro „The Gates Of Hell”, które z czasem przechodzi w utwór tytułowy, rozpoczynający się od potężnych bębnów. Ta muzyka dosłownie nas taranuje, jak choćby w utworze tytułowym, który jest powolnym, potężnym kolosem, wydającym się ogromnym murem, którego nie da się obejść, a to dopiero początek. Później jest wcale nie gorzej, „Devil And Doughter” sunie sobie w średnim tempie do przodu, nie tracąc wiele z tego klimatu, który nam do tej pory towarzyszył. Następny numer to „When Death Calls”, numer przy którym klimat doslownie powala, pierwsza połowa utowru to zło i mrok, jakiego próżno szukać na wielu innych krążkach, po prostu te riffy Iommiego, te partie wokalne Martina, te genialne i potężne bębny Powella sprawiają, że słuchaczowi po plecach zaczyna maszerować pokaźna armia mrówek. Druga połowa utworu natomiast, jest niczym starcie się oko w oko z tym złem, którego tak unika się podczas pierwszej części. Piątym numerem na płycie jest „Kill In The Spirit World”. Poczatkowa hard rockowa maniera może sprawiać wrażenie, że utwór nie posiada tej dawki klimatyczności co poprzednie, jednak już po chwili się to zmienia i po raz kolejny odnosimy wrażenie, że znajdujemy się w miejscu do cna przesycownym złem. Podobnie rzecz ma się z „Call Of The Wild”, dużo jest tu fragmentów, które mają jakby dać wytchnienie słuchaczowi, aby wraz z orientalnymi wstawkami po raz kolejny porazic słuchacza złowrogą atmosferą. Przed ostatnim numerem na krążku jest „Black Moon”, czterominutowy heavy metalowy numer, w którym diabelski klimat jest zredukowany do minimum, sprawia wrażenie, jakby już było po wszystkim, jednak gdy rozpoczyna się kończący płytę „Nightwing”, to dosłownie jesteśmy przygnieceni przez wspaniały klimat tego utworu. Wręcz brak mi słów, zeby opisać emocje towarzyszące temu utworowi, to czysta poezja.

Pierwsze co się odczuwa pdczas słuchania tej płyty, to właśnie wspomniany złowrogi klimat, budowany przez potężne bębny Powella, dudniący bass Cottle'a, cudowny i potężny głos Martina oraz wspaniałe riffy i solówki Iommiego, nie należy równiez zapomnieć o Geoffie Nichollsie, który nagrał partei klawiszy na tym krążku. Słowem zakończenia, bo to zdecydowania jeden z najlepszych krążków Black Sabbath i chyba najlepszy krążek nagrany z Tonym Martinem na wokalu.

ocena: 09/10

Lista utworów

1.The Gates of Hell
2.Headless Cross
3.Devil & Daughter
4.When Death Calls
5.Kill in the Spirit World
6.Call of the Wild
7.Black Moon
8.Nightwing

Skład

Tony Martin – Vocals
Tony Iommi – Guitar
Laurence Cottle – Bass
Cozy Powell – Drums
Geoff Nicholls – Keyboards

Powrót do góry