Niezmiernie cieszy moje serce fakt, że na świecie istnieją takie zespoły jak BLOODTHIRST, które nie dość że są w jakimś stopniu zaangażowane w to co się dzieje w naszym podziemiu to jeszcze nagrywają takie krążki jak „Let Him Die”. Thrash Metal jaki prezentuje ten zespół to muza, którą z nieczystym sumieniem polecam miłośnikom kopania po ryju nie pozbawionego odpowiedniej dawki melodyki. O sprawach związanych z zespołem i jego nowej płycie opowiada Mint, perkusista BLOODTHIRST. Zapraszam na tę sympatyczną pogawędkę.
[icenter:bloodthirst_logo.JPG]
Witaj Mint. Ten rok był chyba dla Ciebie dosyć pracowity jeśli chodzi o napieprzanie? Debiutancka płyta, trochę koncertów też zagrałeś. Jak się trzymasz i co ciekawego w szeregach BLOODTHIRST?
Czołem. No nie powiem, trochę było roboty. Do studia weszliśmy w marcu i właściwie materiał robiliśmy do ostatniej chwili. Okres na krótko przed wizytą w Świebodzinie to także wdrażanie się Miha, naszego nowego basisty, ale to akurat poszło sprawnie i szybko. Sesja zajęła nam tydzień plus miksy w kilka kolejnych weekendów. Co do koncertów to nie było tego zbyt dużo, bo więcej czasu spędziliśmy na miksach, męczeniu Shyhy i Klaudiusza w sprawach layoutu i planowania różnych innych niecnych czynów. Poza tym to daliśmy sobie siana z graniem na jakiś czas – trzeba było nieco odpocząć. Płyta początkowo miała ukazać się przed wakacjami, ale ze względów różnych tak się nie stało i chyba lepiej – jesień zdecydowanie bardziej nadaje się na premiery płytowe, szczególnie na debiuty, hehe.
[iright:bloodthirst_band.JPG]
22 września miała miejsce premiera Waszego krążka „Let Him Die” pod skrzydłami Pagan Records. Chyba nie posiadacie się z radości trzymając w ręku ten iście diabelski wymiot? Sam przyznasz, że trochę trwało nim doszło do wydania debiutanckiego albumu studyjnego.
No cóż, ale chyba wcześniej nie było warunków. Co chwilę nadarzała się okazja, żeby wydać jakiś inny stuff jak np. split z EBOLA. Nie było też za bardzo materiału a zespół toczyły ciągłe zmiany składu i chyba to najważniejszy powód. Mi się jednak wydaje, że mimo braku pełnej płyty BLOODTHIRST dobrze dał się poznać za sprawą koncertów i pomniejszych podziemniackich wydawnictw. Można powiedzieć, że zbudowaliśmy sobie niezły grunt pod pełen krążek, hahaha. No ale tak na poważnie, to sam się zdziwiłem jak wiele osób autentycznie na „Let Him Die” czekało, więc uważam, że koniec końców wydaliśmy CD w bardzo dobrym momencie.
Sesja nagraniowa „Let Him Die” miała miejsce w Metal Sound Studio. Jak trafiliście na to miejsce i jak układała Wam się współpraca z Polandem?
To studio polecił Rambowi Reyash już jakiś czas temu. Potem również Polanda zachwalał m.in. BESTIAR. W Metal Sound jak wiadomo powstało kilka zacnych materiałów naszej sceny, więc nie było potrzeby szukać wielkiego i renomowanego studia, jeśli mogliśmy w naprawdę zajebistej atmosferze nagrać płytę u Polanda. Tak się złożyło, że początek marca był słoneczny i ciepły, więc nagrywaliśmy sobie jakieś 6-8 godzin, a potem był czas na piwko, grilla, słuchanie muzyki a nawet czytanie książek momentami – po prostu wcześniejsze wakacje. Chętnie bym nagrał drugie tyle, tym bardziej, że Poland to świetny muzyk i realizator. Wszędzie go chwalimy i nie są to puste słowa. Facet zna się na rzeczy, ma swoje metody pracy, które nam się podobały no i udziela cennych rad, z których egzamin pewnie zdamy przy następnej wizycie w Metal Sound.
Jakoś z początkiem roku dołączył do Was basista Mihu znany z EBOLA czy WARFIST. W sumie to zaraz potem wchodziliście do studia, więc jeśli chodzi o jego wkład to chyba nie pozwoliliście mu na wiele?
W sumie Mihu doszedł już jakoś w październiku 2006. Pod koniec listopada zagraliśmy z nim pierwszy koncert na Old Temple Fest w Toruniu i spisał się świetnie. Prawdziwa bestia wyszła z niego na scenie. To prawda, że nie dołożył wiele do „Let Him Die”, no ale po co miał dokładać, skoro materiał był w 90% gotowy. Zagrał w studiu od ręki partie basu, chociaż nie był zbyt z tym instrumentem oblatany wcześniej, zgrał się z nami na koncertach i wychlał mnóstwo bronków – takich ludzi się ceni. Zdecydowanie.
W przeszłości przez zespół przewinęło się aż czterech basistów, Mihu jest piątym. To już Wam chyba weszło w krew i stało się niejako tradycją w BLOODTHIRST? Myślisz, że Mihu przełamie tę złą passę i zostanie z Wami na dłużej?
No generalnie żartujemy sobie ciągle, że trzeba go wywalić, bo tak nie może być. Basistom BLOODTHIRST dane było tylko po jednym razie zawitać do studia i nara. Różne były tego przyczyny, ale tym razem nie zanosi się, żeby Qdłaty wyleciał. Musiałby na przykład wyrzygać mi się na tylne siedzenie albo coś w tym rodzaju. Inna sprawa, że Mihu jest chyba pierwszym basistą BLOODTHIRST, który do końca kuma tą muzykę.
Nie dziwi mnie fakt, iż „Let Him Die” ukazało się za sprawą Pagan Records. Pasujecie do wytwórni Tomasza idealnie. Długo czekaliście na odzew z jego strony? Kto jeszcze poza nim był zainteresowany wydaniem Waszego debiutu?
Tomkowi spodobał się split z EBOLA i kiedyś przy okazji wspomniał, żeby podesłać mu demo płyty. Potem były zmiany w składzie i więcej zmian w składzie, więc się to wszystko przesunęło w czasie, no ale on zainteresowania nie stracił. Naszą kartą przetargową było chyba to, że pasujemy może nie tyle do profilu wytwórni, bo Pagan thrashu w sumie nigdy nie wydawał, co pasujemy do samego Tomasza – podobno on lubi naszą muzykę, heheheheheh. Co do innych wytwórni, to zdaje się, że był jakiś odzew. Niektórzy chcieli nawet wydać jako płytę to gówniane promo co nagraliśmy w salce prób. Kurwa, jakoś nigdy tego nie zrozumiem… Jednak mimo wszystko płytę chcieliśmy wydać w Polsce a Pagan wydawał się jedynym rozsądnym rozwiązaniem, no a poza tym nie ma co ukrywać, darzymy Tomasza dużym szacunkiem od wielu lat.
Zawartość nowego materiału to Thrash Metal w starym, dobrym stylu. Słychać tu ducha starego KREATOR, DESTRUCTION czy ASSASSIN. Jednakże tchnęliście w te dźwięki powiew świeżości, dzięki czemu jest coś w tej płycie, że na długo pozostaje w pamięci. Mieliście jakieś kryteria przy doborze poszczególnych utworów na „Let Him Die”?
Kryteria doboru były takie, że czas było wydać już w końcu ten cholerny debiut i nagraliśmy tyle kawałków ile udało nam się skomponować od momentu jak doszedłem do zespołu, hahaha. Cóż, może 9 utworów to nie jest najlepszy wynik, ale przede wszystkim graliśmy też koncerty (akurat w 2006 było ich sporo) no i wiesz… przykładaliśmy się do każdego, żeby można było go zanucić, haha. Jak wiele osób zauważa, postawiliśmy na melodię. Oczywiście nie są to jakieś gówniane przyśpiewki, ale mimo szybkich temp i piłujących gitar usłyszeć można dużo melodyjnych zwolnień i solówek. Myślę, że to jest duży atut, chociaż nie spodziewaliśmy się, że wyjdzie to aż tak, hehe.
[ileft:bloodthirst_mint.JPG]
Za projekt okładki odpowiedzialny jest Klaudiusz Witczak, znany polski grafik. Czy Twoim zdaniem oddaje ona w pełni charakter płyty? Jest trochę obrazoburcza jak na dzisiejsze czasy w naszym kraju. Nie obawiacie się działań pewnych ugrupowań, które mogą się zainteresować zespołem na jego niekorzyść?
Pierdolę. Nie będziemy oglądać się na nikogo. Okładka wyraża dokładnie to co chcieliśmy i w sposób jaki chcieliśmy.
Tytuły poszczególnych utworów też bynajmniej nie należą do delikatnych w swojej treści. Ot chociażby taki „Crush The Bastard Nazarene”. Kto jest odpowiedzialny za warstwę liryczną na nowym albumie BLOODTHIRST?
No jakoś tak po dwóch czy trzech tekstach Rambo stracił wenę i przejąłem pałeczkę w tej kwestii. Całkiem sprawnie mi to poszło – tak reszta twierdzi. Jeśli już wrzucasz na warsztat „Crush..”, to generalnie opowiada on o pielgrzymkach na Jasną Górę. Przynajmniej tak jak ja to widzę, hahaha. Generalne przesłanie tekstów jest wyrażeniem gniewu i nienawiści w stosunku do zasranej katolickiej sekty, jak i innego gówna, które pełza po Ziemi. W zasadzie nie mam nic do dodania, poza tym, że teksty w dużej mierze wyrażają mnie samego, więc wychodzi na to, że jestem nieźle pojebany, chociaż na co dzień sprawiam wrażenie miłego kolesia.
Macie w planach na najbliższy czas jakieś koncerty promujące nowy album? Może jakaś trasa zorganizowana przez Pagan Records?
Gramy od czasu do czasu i być może coś będziemy montować. Powiedzmy, że mamy jakieś plany w powijakach. Zdaje się, że w marcu jedziemy na jakiś festiwal na Litwie razem z BESTIAL RAIDS i EMPHERIS. Pagan Records jest naszym wydawcą, nie tour organizatorem, więc w tym temacie to nie pytanie do Tomasza. Jeśli ktoś zdecyduje się nas zaprosić do jakiegoś przedsięwzięcia i zaproponuje spoko warunki, to jesteśmy otwarci. Inną sprawą jest to, że wszyscy wiemy jak wygląda sytuacja koncertowa w tym zajebanym kraju. Koncerty w przypadku muzyki metalowej to jest kurwa podstawa, a coraz częściej spotkać się można z postawą wielce dziwną, jak ostentacyjne olewanie występów, bądź też pospolitym żulerstwem (w końcu bilet na gig to 4 nalewatory/flacha wódy/8 piw czy kurwa seans w kinie), żenada w chuj. Aha, są jeszcze tacy (to akurat wiem z doświadczenia) co kurwa przychodzą w połowie lub pod koniec koncertu i żądają, by wpuścić ich za darmo. Pedały.
Jeśli już o koncertach mowa, powiedz mi jak sprawa stoi z Chainsaw Metal Slaughter XVI? Czy są już poczynione jakieś przygotowania jeśli chodzi o kwestię tej imprezy?
Ano właśnie 15.12. odbędzie się kolejna edycja. Tym razem wystąpi w roli głównej IPERYT, lokalne gwiazdy i nasi dobrzy koledzy EMPTY PLAYGROUND i HERITAGE, no i my sobie też zagramy gdzieś pomiędzy. Malkontentów uprzedzam, że standardowo będzie jebać w kiblu (jak to w kiblu), będzie obsuwa (bo tylko VADER i BEHEMOTH nie mają) i będzie piekło na scenie i wóda przy barze. Nic nowego.
Jakie macie plany na nadchodzący rok? Doszły mnie słuchy o planowanym splicie z WARFIST. Powiesz coś więcej a propos tego wydawnictwa? Kiedy można się go będzie spodziewać?
Taaaa. Każdy zespół przygotowuje po 2 swoje kawałki i po 2 covery. W sumie nie wiem po kiego człona, bo takie wydawnictwa się oklepały jak stare baby, ale po prostu mamy ochotę coś takiego zrobić. Brzmieniowo będzie raczej surowo, chociaż to się zobaczy. Aha, no i nie spodziewajcie się coverów thrashowych klasyków, hehehe. Kiedy wyjdzie? Szczerze, nie mam pojęcia.
Dzięki Mint za ten wywiad i ani się ważcie łagodzić Waszej muzyki.
No właśnie widzisz, Piotras ostatnio stwierdził, że za dużo melodii mamy i następna płyta będzie jak WITCHMASTER. Za chuj mu nie wierzę, ale zobaczymy. Lżej nie będzie, nie sraj w majty! Praise Hell!
Strona zespołu:
http://www.bloodthirst.pl
MySpace:
http://www.myspace.com/bloodthirstpl