BLOODWRITTEN – Wywiad z Bastardem

Podziwiam takie zespoły jak BLOODWRITTEN, które oprócz serwowania zajebistej muzy są niesamowicie konsekwentne w tym, co robią. Po ponad roku (nie wiem skąd mi się ujebało trzy i pół hehehe) od nagrania „Iniquity Intensity Insanity” i bezowocnych poszukiwaniach wydawcy na polskiej ziemi, zespół podpisał kontrakt z niemieckim Vinylucifer Records (oddziałem Karthago Records) na wydanie tegoż albumu. Cieszy to bardzo, bo muzyka tego zespołu prezentuje naprawdę bardzo wysoki poziom Black/Thrash Metalowego napierdalania. Na moje pytania odpowiadał Bastard – wokalista BLOODWRITTEN.
[icenter:bloodwritten_logo.JPG]

Witaj Bastard. Powiem szczerze, że od dawna „czaiłem” się na ten wywiad, czekałem tylko na sprzyjające okoliczności. I chyba się doczekałem hehe. Z resztą nie tylko ja, bo i Wy czekaliście na moment wydania Waszego debiutu kilka ładnych latek…

To prawda. I szczerze mówiąc, nasza wiara została wystawiona na naprawdę dużą próbę. Mimo świetnych recenzji nikt nie śpieszył się do wydania naszego debiutu. Właściwie to myśleliśmy już o wydaniu materiału oficjalnie własnym nakładem. Na szczęście pojawił się Bart Gabriel z Dragonight Agency, który od jakiegoś czasu śledził nasze poczynania. I powiedział, że tak dobry materiał nie może pozostać w podziemiu…

[iright:bloodwritten_band1.JPG]

Od momentu zakończenia prac nad „Iniquity Intensity Insanity” w Studio Hertz minęło coś około trzech i pół roku. Dlaczego tak długo trzeba było czekać na oficjalną premierę tego krążka? Tylko mi nie mów, że żadna z wytwórni w Polsce nie była zainteresowana jego wydaniem. Może słabo go promowaliście?

3 i pół to przesada. Czekaliśmy tylko rok i dziewięć miesięcy. Ale co to jest w stosunku do wieczności. No tak, jak zwykle to zespoły są temu naprawdę winne. Ci co nie chcieli nas wydać niech rano spojrzą w lustro i się zastanowią co uczynili. Wiesz materiał został nagrany w 2006 roku. Rozesłaliśmy go w wiele miejsc, niestety mimo, jak już mówiłem wielu świetnych recenzji, nie było propozycji wydania materiału – nagranego już i gotowego do wydania.

Koniec końców wylądowaliście niedawno w małej, niemieckiej wytwórni Vinylucifer Records, która dysponuje dość sporymi możliwościami. Mógłbyś zdradzić jak doszło do porozumienia z tą nieznaną mi bliżej stajenką?

Vinylucifer Records to oddział Karthago Records, która powinna być znana Tobie bliżej :). Wszystko przez Barta Gabriela, to jego zainteresowanie naszym materiałem spowodowało wydanie naszego debiutu.

Dzięki temu kontraktowi płyta będzie dostępna w USA, Japonii i niemal całej Europie Zachodniej. Z tego co wiem spora grupa osób zza naszej granicy była zainteresowana materiałem, który zamieściliście w sieci. W związku z powyższym nie sądzisz, że limitowany nakład 666 egzemplarzy może być niewystarczający?

Mam nadzieję, że limit nie będzie wystarczający. Szczególnie, że w tej chwili ostro pracujemy nad nowym materiałem, który będzie jeszcze szybszy i mocniejszy. Wiemy że to limitowane wydanie nie zaspokoi naszych fanów ale pomoże nam zaistnieć na scenie europejskiej. I mamy nadzieję, pozwoli nam na uzyskanie kontraktu pozwalającego nagrać nowy album.

Na promocyjnej wersji „Iniquity Intensity Insanity” zamieściliście siedem utworów o łącznej długości 26 minut. A co z oficjalnym wydaniem? Zmieniło się coś jeśli chodzi o tracklistę?

[ileft:bloodwritten_band2.JPG]

Utworów będzie tyle samo, jako bonus umieścimy trzy utwory z demo „Reborn”, nagranego w 2004 roku. Zmieni się za to layout, który poza okładką będzie kompletnie inny.

Okładkę do tego wydawnictwa swego czasu projektował Wam Ataman Tolovy. Zdobiła ona wersję promo i zamieszczacie ją teraz, na profesjonalnie wydanym debiucie. Uważasz, że w pełni oddaje ona charakter płyty? Brałeś pod uwagę jakieś alternatywne rozwiązania?

Okładka była zamówiona przez nas w takim klimacie, Ataman zrobił świetną robotę. Myślę, że wpisuje się ona w stary klimat komiksowo-thrashowy. Stąd nie braliśmy pod uwagę zmian, zresztą wydawcy również bardzo podobał się cover.

Muzykę BLOODWRITTEN ciężko jest jednoznacznie scharakteryzować. Oldschoolowe, Thrash Metalowe riffy przyprawione Death Metalową ciężkością i Black Metalową aurą. Trzeba przyznać, że Thanathos jest bardzo kreatywną osobą, bo kawałki kopią dupsko mimo upływającego czasu. Jednak nie boisz się tego, że po trzech latach materiał mógł stracić na świeżości i spontaniczności? Nie zrozum mnie źle, ale przez ten czas wiele kapel zaczęło grać podobnie.

Dla uściślenia, muzyka jest autorstwem całego zespołu. Thanathos i Hypnos [drugi gitarzysta] tworzą muzykę, reszta pracuje nad aranżacjami, podrzuca pomysły. Grają podobnie czyli czerpią z nas inspiracje to dobrze (śmiech). Nie podzielam Twoich obaw – mimo wszystko nie znam innych zespołów w Polsce grających w podobnych klimatach w jakich poruszamy się my – thrash jest pojemnym gatunkiem, ja śledzę rynek i, choć to zabrzmi nieskromnie, nie widzę podobnych kapel :). Materiał jest naprawdę praktycznie nieznany i ma potencjał i świeżość, szczególnie że nie był nagrany koniunkturalnie.

Wszystkie liryki są Twojego autorstwa. Poruszasz w nich tematykę mroku inspirując się H. Lovecraftem czy E. A. Poe. Jakie emocje chcesz wywołać u słuchaczy, którzy „skuszą” się je przeczytać?

Na „Iniquity Intensity Insanity” odszedłem od typowo mrocznych tekstów. Teraz są prostsze, mroczne, ale w klimatach starych thrashowych płyt, jak pierwszy SLAYER. Traktuję teksty jako uzupełnienie muzyki, nie zawieram w nich głębszego przesłania. Na przykład „Seed of Destruction” to manifest naszej kapeli, swoiste credo. Jak w to nie wierzysz to … … ci wybaczam ale twoje doczesne szczątki skończą marnie

Macie dość stabilny skład gdzieś tak od 2002 roku, wcześniej dochodziło do wielu zmian personalnych. Powiedz, jak z Thanathosem udało Wam się znaleźć ten złoty środek, który powoduje że wewnątrz zespołu panuje względna harmonia? Nie ma żadnych spięć pomiędzy poszczególnymi członkami zespołu?

Zmiany personalne wynikały głównie z odmiennych wizji zespołu, braku umiejętności albo odpowiedniego nastawienia do muzyki. Granicznymi momentami były głównie wejścia do studia, albo prace nad nowym materiałem. Od początku istnienia dążyliśmy do takiego stylu jaki rozwijamy obecnie, ale dopiero od 2002 roku mieliśmy skład, który mógłby tego dokonać. Główną zasadą jest to, że ja i Thanathos pilnujemy ścieżki rozwoju BLOODWRITTEN, ale z drugiej strony pozwalamy na realizację pomysłów innych członków zespołu. To chyba nasza recepta. Konflikty oczywiście zdarzają się, ale staramy się, żeby były kreatywne. I dlatego udaje nam się tworzyć naszą muzykę.

My tu gadu gadu o  „Iniquity Intensity Insanity” a przecież nie jest to materiał pierwszej świeżości. Przez te kilka lat na pewno nazbierało Wam się sporo nowego stuffu. Jakie będą kolejne kroki BLOODWRITTEN po oficjalnej premierze debiutanckiego albumu?

Mamy już praktycznie 2/3 materiału na nową płytę. Muszę przyznać, że nowy materiał kopie dupę aż miło. Kawałki są jeszcze bardziej thrashowe, energetyczne, ciekawsze. Mamy nadzieję, że uda nam się znaleźć wydawcę, który wysupła budżet na studio i będziemy mogli nagrać nową płytę. Mamy już nawet tytuł, ale go nie zdradzę :).

A jakie od strony muzycznej wskazałbyś różnice pomiędzy tym, co zawiera „Iniquity Intensity Insanity” a tym, co dzisiaj prezentuje zespół? Bardzo się zmienił charakter Waszych nowych kompozycji w stosunku do tych starszych?

Nowe kawałki to nadal BLOODWRITTEN. Jeśli komuś podobają się numery z III, to nowe na pewno wpadną w ucho. Z drugiej strony rozwijamy się aranżacyjnie, stylistycznie, więc nowy materiał to znów duży krok naprzód, ale do tego nasi fani też są raczej przyzwyczajeni, he he…

Nowy materiał jest bardziej thrashowy, z dużą dawką agresji i melodii. W najbliższych planach mamy wydanie singla z tej płyty, więc ciekawość zostanie częściowo zaspokojona.

Już od jakiegoś czasu staracie się grać koncerty poza obrębem Warszawy, jednakże wciąż należą one do rzadkości. Wiesz, to trochę dziwne, że organizatorzy większych imprez pomijają Wasz zespół. Są jakieś widoki na to, że zostanie wzmożona aktywność sceniczna BLOODWRITTEN?

Jak najbardziej. Czekaliśmy na wydanie debiutu, i zaraz ruszamy z koncertami w Polskę. I nie tylko, bo prawdopodobnie już w czerwcu zagramy również w Czechach. W Polsce na pewno zagramy w 7 czerwca w Chorzowie i 8 czerwca w Krakowie razem z SARATAN i CHAIN REACTION. Cały czas pracujemy też nad koncertami w innych miejscach.

Dziękuję Ci Bastard za wywiad. Mam nadzieję, że niebawem znowu trafi się okazja do przeprowadzenia kolejnego hehe. Co chciałbyś jeszcze dodać na zakończenie naszej pogawędki?

Ja również na to liczę :). Liczę również na to, że nasz debiut trafi wreszcie do szerszego kręgu odbiorców i zaistniejemy w świadomości słuchaczy. Stay thrash !

http://bloodwritten.pl
http://www.myspace.com/bloodwrittenthrashblackmetal


Zdjęcia i logo zespołu nadesłał Bastard


Powrót do góry