Kraj: Stany Zjednoczone
Gatunek: Groove/thrash metal
Strona zespołu: www.lamb-of-god.com
Dobre utwory: Redneck , Walk with me in hell
Długość albumu: 46:00
Nowa nie-święta propozycja groove metalowców z LAMB OF GOD jest… zajebista. Kawał na prawdę zajebiście zagranego nowoczesnego metalu, który buja, skłania do headbangingu a nawet do wall of death. Syte solówki inteligentne melodie i zaskakująco dobra praca gitar z perkusją. Panowie to jest to! Tak się gra metal w dwudziestym pierwszym wieku.
Ten album śmiało mogę nazwać szczytowym osiągnięciem grupy. Dlaczego? Bo Ashes of the wake nie kopało tak bardzo, a dopiero na Sacrament panowie pokazują do czego służy technika agresja i melodia. O jakości LAMB OF GOD niech świadczą choćby ilości sprzedanych płyt, trasy z na prawdę największymi niemal co roku na OZZFEST czy gościnne udziały muzyków na płytach innych o wiele bardziej zasłużonych grup (OVERKILL choćby).
Podczas słuchania tego albumu czasami łapałem się na tym, że transowość tych numerów i ten groove sprawiały wrażenie jakbym słuchał jednego czterdziesto sześcio minutowego kawałka. Ale za to jakiego! Solidny kop po ryju w postaci Redneck który po prostu rozrywa nasze kręgi szyjne czy mega szybkiego Pathetic po prostu niszczą słuchacza.
Jest konkretna jazda na dwie stopy, są nowoczesne zwolnienia (ale nie breakdowny) i jest to pierdolnięcie o które większość młodzianów w Stanach pewnie się modli podczas słuchania Sacrament. Modły są zapewne ochocze i co jest zaskakujące wysłuchiwane. W Stanach konkurencja z roku na rok jest coraz większa i nowych grup ciągle przybywa… dlatego takimi albumami warto ugruntowywać swą pozycję na scenie.
Technicznie ten album stoi na wysokim poziomie. Idealnie zagrane solówki, thrash metalowe melodie i groove metalowa praca perkusji dały nam kawał mięsa i ciężaru. Nie wiem jak wam ale mi takie mięsko smakuje doskonale. Zwłaszcza, że przyprawione jest konkretnym soundem który jest trochę duszny, taki mniej cyfrowy. Świetne jest brzmienie garów gdzie triggery nie zostały uwypuklone i nie ma takiego cyfrowego cykania. Jest za to głęboki sound i beton!!
Jednym słowem produkcja na jak najbardziej światoym poziomie. Podobno w tym roku ma wyjść jakiś nowy singiel (ja licze na płyte)… zobaczymy czy forma będzie nadal taka dobra.
A tymczasem Redneck!!!
ocena: 9/10
Lista utworów
1. Walk With Me In Hell 05:12
2. Again We Rise 04:30
3. Redneck 03:41
4. Pathetic 04:31
5. Foot To The Throat 03:14
6. Descending 03:35
7. Blacken The Cursed Sun 05:28
8. Forgotten (Lost Angels) 03:06
9. Requiem 04:11
10. More Time To Kill 03:37
11. Beating On Death's Door 05:07
Skład
D. Randall 'Randy' Blythe – Vocals (Halo of Locusts)
Mark Duane Morton – Guitar (ex-Fatty Love, Corntooth)
Willie Adler – Guitar (ex-El Tigre)
John Campbell – Bass (ex-Fatty Love, RPG)
Chris Adler – Drums (ex-Jettison Charlie, ex-Grouser, ex-El Tigre, ex-EvilDeathInc., ex-Blotted Science)