BLIND GUARDIAN „A Twist in the myth”

BLIND GUARDIAN „A Twist in the myth” - okładka
Kraj: Niemcy
Gatunek: Progressive/heavy metal
Strona zespołu: www.blind-guardian.com
Dobre utwory: Fly, Otherland. Skalds and shadows
Długość albumu: 51:31



Kiedy w 2002 roku grupa odeszła od nomen omen Power metalu w bardziej pojechane i nazwijmy to bardziej progresywne granie (jednak w duchu BLIND GUARDIAN) coś w moim życiu się skończyło. Nie wiem jeszcze co, bo pustka jest wielka a zastąpienie dawnej młodzieńczej miłośći niestety jest niewykonalne jednakże spróbowałem to przeboleć i dać sobie więcej czasu… i  tak o to, czekałem kilka kolejnych lat, aż w końcu nowe wydawnictwo zespołu pod wodzą Hansiego Kürscha ujrzało światło dzienne.

Niestety czas który sobie dałem jak widać mi nie wystarczył, po prostu od wydania poprzedniego albumu ten zespół jest już czymś innym, swoiste odcięcię się od przeszłości i zmiana muzycznego wizerunku niestety nie wyszła na dobre ani fanom ani muzykom. Dziwi mnie jedynie fakt, iż moją opinię niemal całkowicie podważają muzycy którzy są niezwyke podekscytowani swoim złożonym i epickim wręcz materiałem. Rozbudowany, aczkolwiek wciąż metalowy album A twist in the myth jest pewnym novum i dalszym krokie w muzycznym rozwoju grupy. Jednakże, progres i rozwinięcie swojego własnego stylu nie zawsze wychodzi na dobre.

Mówię o zmianach, o swym niezadowoleniu i o czymś co zdąrzyłem utracić. Zatem co utraciłem czego tak bardzo mi brak? Wiary w Niemieckich bardów, emocji i pasji w ich dźwiękach i tego czegoś co od wielu lat zawsze towarzyszyło mi w trakcie słuchania muzyki Bardów. Podniecenia. Lata temu kiedy poznałem Tales from the twilight world zakochałem się w szybkich rozpędzonych podlanych speed/thrashowym sosem kompozycjach które wprost emanowały energią! Z roku na rok jednak grupa stawiała sobie za cel rozwijanie się i nie obracanie w jednym stylu. Oczywiście opus magnum osiągneli na zadedykowanym Tolkienowi albumie Nightfall in the Middle-Earth ale juz wtedy czułem nadchodzący zmierch grupy.

Cztery lata później usłyszałem nowy album A night at the opera wobec zamiast upaść i wyznawać (jak poprzedniczkę), postanowiłem jedynie uklęknąć, zasznurować buty i przejść obojętnie. Może ten dojrzały, przestrzenny i co ciekawe rożnorodny album ma swoje grono zwolenników jednak nie tego się spodziewaliśmy…a to był dopiero początek.

Prawdziwe preludium to radykalnych zmian stanowiło odejście maestro perkusji Thomena Staucha który niemal od 20 lat napędzał swą grą załogę Bardów. Po wielu wyczerpujących kłótniach na temat zmiany stylu muzyki postanowił odejść… tak właśnie powoli kończył się czas Bardów.
W przeciągu kolejnej stagnacji, zespół ogłosił zapowiedź nowego albumu oraz przyjęcie na stanowisko Thomena nowego multiinstrumentalisty Frederika Ehmke. BLIND GUARDIAN na moment odżyło.

Reinkarnacja składu grupy nie miała jednak odzwierciedlenia w dźwiękach. I choć Frederik jest perkusistą wspaniałym to nie jest muzykiem power metalowym. Nowe utwory już nie wzbudzają takich emocji jak stare wszystkim dobrze znane nagrania. Są jakby pozbawione starego ducha, i beztrosko płyną z naszych głośników. Zamiast wyrywąć się z impetem i porywać słuchacza grupa nagrała album bardziej stonowany i oparty na pewnym koncepcie fantasy. Mimo, iż nie jest to krążek konceptualny na płycie guruje jeden motyw: oczywiście fantasy. W tym akurat grupa doszła do perfekcji dlatego też historie przekazywane głosem Hansiego potrafią przykłuć uwagę słuchacza… sama muzyka a i w pewnych momentach sam głos naszego ulubieńca już nie.

Na przestrzeni ostatnich kilku lat Hansi chyba poczuł się odrobinę zmęczony dlatego nie śpiewa juz tak szorstko jak kiedyś, jego głos powiedzmy, że uległ delikatnej metamorfozie. Nie bójcie się jednak to wciąż stary Hansi tylko w nowej bardziej przystępnej oprawie. Na całe szczęście na albumie przyszło mu też obronić swoich możliwości wokalnych jak choćby w przebojowym Fly (ciekawy orientalny utwór), potencjalnym następcy kultowego The Bard's Song (in the fores) czyli Skalds and Shadows (w wersji z orkiestrą brzmi wspaniale i wręcz uzależnia) oraz rozbudowanym The Otherland.

Głos, głosem jednak mimo wielu pomysłów i ciekawych muzycznych rozwiązań czy to fraz czy rytmiki Frederika ten album mówiąc krótko: nie buja. Muzyczne pasaże i niemal plastyczne wizje kreowanego przez BLIND GUARDIAN świata fantasy pobudzają jedynie wyobraźnie ale nie chwytają za serducho. Są momenty lepsze i gorsze aczkolwiek z tendencją zwyżkową. Może gdy znów dam sobie trochę czasu (czyżby do zapowiadanej płyty z orkiestrą symfocznią (!!!!) bądź do przygotowywanego soundtracku do kontynuacji gry rpg Sacred) nabiorę więcej kredytu zaufania wobec sympatycznych Niemców?

Czas pokaże…

ocena: 6/10

Lista utworów

1. This Will Never End 05:07
2. Otherland 05:14
3. Turn the Page 04:16
4. Fly 05:43
5. Carry the Blessed Home 04:03
6. Another Stranger Me 04:36
7. Straight Through the Mirror 05:48
8. Lionheart 04:15
9. Skalds and Shadows 03:13
10. The Edge 04:27
11. The New Order 04:49

Skład

Hansi Kürsch – Vocals (Bass 1985-1995) (Demons & Wizards)
André Olbrich – Lead Guitar
Marcus Siepen – Rhythm Guitar
Frederik Ehmke – Drums (Schattentantz, Neoshine)

Oliver Holzwarth – Live & Session Bass (Paradox (Ger), Coldseed, Sieges Even/Looking-Glass-Self/Val'Paraiso, Sodom, Demons & Wizards)
Mi Schüren – Live Keyboards (Coldseed)

Powrót do góry