Kraj: Polska
Gatunek: Thrash metal
Strona zespołu: www.myspace.com/komutator
Dobre utwory: Enemy Behind, Hell is my Paradise
Czas trwania: 22:48
Nigdy wcześniej nie słyszałem o KOMUTATOR a już tymbardziej o miejscowości z której pochodzą. Ozimke to może i śmiesznie brzmiąca nazwa miejscowości z której pochodzi kwintet thrasherów, jednak na całe szczęscie raczej nie ma wpływu na dźwięki generowane przez nich samych. Żeby było jeszcze ciekawiej wokół KOMUTATOR krążą legendy… tak, tak legendy! Otóż leżące blisko Ozimka miasto zwane Opolem niejednokrotnie gościło już Ozimskich thrasherów… co zaowocowało szerokim uznaniem. Jeśli wierzyć Opolskim metalheads KOMUTATOR na żywo wprost zabija (czyżby tytuł demówki Killing Madness nie był przypadkowy?).
Dość jednak przypuszczeń i legend, zatem skupmy się na oficjalnie wydanej demówce KOMUTATORA. Muzycznie grupa oscyluje między szorstkim niemieckim thrashem, a melodyjnym i wielowymiarowym zacięcięm grup z Bay Area. Odpowiednie ułożenie wszystkich elementów układanki dało nam ciekawy, agresywny i bardzo szczery materiał. Na całe szczęście grupa nie ma problemów z decyzją co do młócenia szatańskiej muzyki, szczerze mówiąc do gry w szachy na pewno się nie nadajecie. Ciężka i wyczerpująca praca podczas pisania utworów z pewnością została nagrodzona nie tylko dobrym przyjęciem na koncertach ale przede wszystkim nagraniem tejże demówki. Przejdźmy zatem więc dalej.
Jak na demo jest dobrze ale mogłoby być lepiej. Materiał został zarejestrowany w dwóch studiach nagraniowych i efekt chyba nie jest tym który faktycznie miał zostać osiągnięty. Niby brzmi to fajnie i nie należy się tego wstydzić a jednak jest kilka mankamentów. Mój kochany bas na który zawsze zwracam uwagę został zbytnio wysunięty do przodu co często przeszkadza w pełnym odbiorze. Nie ukrywam, że brzmienie samego basu mi się bardzo podoba, ale jakby tak wysunąć gitarę prowadzącą do przodu nic by się nikomu nie stało – a moc tych riffów z pewnością byłaby jeszcze większa. Odrobinę wkurza też sound werbla ale to jest najmniejszy szczegół. Jest za to jeden problem którego obejść się nie da ale można się do niego przyzwyczaić. Owy problem to niemal wciąż identyczne wokale Ada który raz szczeka, krzyczy, ale i tak przez większość czasu growluje (czyżby fascynacje Zielonym z VIRGIN SNATCH?). Tak jak powiedziałem do głosu wokalisty można się przyzwyczaić nie mniej jednak zawsze można spróbować zaśpiewać trochę inaczej.
Dośc marudzenia. Żeby chłopcy czasem się nie obrazili powiem też, że jest co chwalić. Po pierwsze primo (hehe) solówki Kindera są bardzo przyjazne dla naszych zmaltretowanych narządów słuchowych. Po secundo melodyjnie, nie za długie i niezwykle treściwie sola doskonale współgrają z ciężkim jak walec przekazem KOMUTATORA. No i po trzecie na pochwały zasługuje również pałker Igo (aktualnie drugi gitarzysta zespołu) który wie do czego służy podwójna stopa ale również oldschoolowa thrashowa rytmika nie jest mu obca. Szybkie brutalne tempa przeplatają się z wolniejszymi i mającymi dużą siłę rażenia partiami. Perkusista również dograł partie drugiej gitary – fajnie być tak wszechstronnym.
Jest jeszcze kawałek śpiewany w języku ojczystym. Marsz Thrashersów który faktycznie marszowy i… bujający hehe. Prosty chwytliwy utwór w dodatku z całkiem ciekawym tekstem. Na metal-archives podają, że to cover… w którym zmieniona została też nazwa. Nie wiem kto ma racje ale na demówce i załączonym liście widnieje tytuł Marsz thrasherów i nigdzie nie ma tutaj mowy o jakimś coverowaniu. Tak czy siusiak, kawałek jest bardzo fajny, a nawet śmieszny.
No i na sam koniec pozwoliłem zostawić sobie kwestię nazwy i okładki. Albo panowie lubicie matematykę albo po prostu KOMUTATOR zabrzmiało dla Was tak thrashowo, że nie mogliście tego pomysłu odrzucić. Nim dowiedziałem się znaczenia tego słowa w jakiś dziwny sposób miałem wrażenie, iż to słowo związane jest… z Rosją i ustrojem komunistycznym. Nazwa wraz z logiem jednak broni się sama a Komjutejtor muzycznie również.
Fajnie prezentuje się okładka. Ręcznie malowany, rzeźnicki artwork thrashera zwanego Ropat wyszedł… ślicznie 🙂 Trochę zjebersko ale pasuje do zawartością krążka jak ulał.
Czekam na jakieś koncerty w okolicy, chętnie przekonam się o mocy KOMUTATORA.
Panowie Mosh till death!
ocena: 7,5/10
Lista utworów
1. Z.M.I.A.N.Y. 03:33
2. Killing Madness 03:24
3. Hell is My Paradise 02:57
4. Crush, Kill & Destroy 05:55
5. Enemy Behind 04:27
6. Marsz Thrashersów 02:32
Skład
Ado – Vocals
Kinder – Guitar
Igo – drums
Rogal – Bass