TIMELESS MIRACLE „Into the enchanted chamber”

TIMELESS MIRACLE „Into the enchanted chamber” - okładka
Kraj: Szwecja
Gatunek: Melodic power metal
Strona zespołu: www.timeless-miracle.com
Dobre utwory: Curse of the Werewolf, Witches of Black Magic
Długość albumu: 1:04:34



Uwielbiam takie albumy. Przemyślane, pogodne brnące do przodu i gdzieniegdzie czerpiące z muzyki klasycznej (tutaj nawet troszkę bardziej). Od samego początku TIMELESS MIRACLE zabiera nas w długą bo trwającą ponad godzinę podróż wiodącą przez świat fantasy… Oj,oj Tolkiena tu nie ma, smoków też a mimo wszystko jest super. Po tytułach utworów i lirykach zauważyłem zamiłowanie dla wilkołaków… czy wy też uważacie, że to tacy fajni milusińscy? Przekonajmy się sami. TIMELESS MIRACLE lubuje się w szybkich power metalowych galopadach w trakcie których nie zapomina o klimacie, melodii, dobre solówce oraz wspaniałym głosie wokalisty. Gdyby nie wokalista mogłoby być sporo gorzej, a tak jest wspaniale. W ogóle jeśli mam się wypowiedzieć co do wokaliz to wielogłosy wypadają wspaniale! Wiodący zaś Mikael daje sobie rady wyśmienicie co udowadnia już w otwierającym album utworze Curse of the werewolf.

Nadmieniony przeze mnie Mikael zresztą umie zaśpiewąć równie nisko jak i wysoko. Skala głosu tego Pana może nie jest zaskakująca ale nie przerasta możliwości naszego odbioru jak w przypadku innych słowików. Wokalista bawi się głosem i choćby nie wiem jak bardzo pedalsko to zabrzmiało wyobrażam go sobie na scenie z uśmiechniętą mordą z której ten uśmiech nigdy podczas koncertu nie schodzi. Wybaczcie hehe. Na całe szczęście takie imaginacje zdarzają mi się rzadko a Mikael Holst jest tylko bądź, aż wyjątkiem.

Nie wiem jak się to dzieje ale po Niemcach to właśnie Szwedzi młócą najzajebistszy power metal na świecie. Co jeszcze ciekawsze każda z tych grup robi to w swoim stylu a mimo wszystko tak jak w melodyjnym death metalu wyraźnie czuć Szwecję. Na szczęście w Skandynawii nie ma jednego wzorca do grania power metalu oraz charakterystycznego brzmienia. Wydaje mi się, że to właśnie przez brak tego idealnego, opus magnum na Szwedzkiej scenie power metalowej wszystkie te kapele brzmią świeżo i charakterystycznie dla każdej z osobna. Wyjątek oczywiście będzie stanowił tutaj SABATON który zjada aktualnie większość takich załóg ale to troszkę inna kategoria power metalu…

Na całe szczęście mimo nagrania tak długiego albumu, żaden song nie nudzi a nawet wręcz przeciwnie – wszystkich chce się słuchać. Wszelkie ozdobniki, przeszkadzajki i inne szmery bajery pasują tutaj wprost idealnie, ba! pojawiają się nawet growle! To ci niespodzianka! Teraz to już zabieg który znamy na codzień ale te trzy lata temu mało zespołów power metalowych się by na coś takiego odważyło. Oczywiście growle są okazyjnie a nawet szczątkowo, dlatego też pozwalają na chwile odetchnąc i zaskoczyć słuchacza.

Zaskakuje za to blisko czternastominutowy kolos The voyage, tak jak mówi tytuł jest to podróż, daleka, oj daleka. Częste zmiany motywów, temp. rytmów kilka solówek i głos Mikaela po prostu niszczą. Rzadko kiedy tak długie kompozycje wywierają na mnie wrażenie (a bardzo sobie takie cenię) dlatego tymbardziej jestem zaskoczony. Najbardziej podoba mi się w niej zwolnienie i budowanie nastroju achh… pięknie.

To jak Voyage? 😉

ocena: 9/10

Lista utworów

1. Curse of the Werewolf 07:15
2. Witches of Black Magic 04:24
3. Into the Enchanted Chamber 06:07
4. The Devil 05:30
5. The Red Rose 05:43
6. A Minor Intermezzo 01:21
7. Return of the Werewolf 04:55
8. Memories 04:15
9. The Gates of Hell 04:21
10. Down to the Gallows 05:46
11. The Dark Side Forest 00:47
12. The Voyage 14:10

Skład

Mikael Holst – Vocals/Bass
Fredrik Nilsson – Keyboards/Guitars
Sten Möller – Guitars
Kim Widfors – Drums

Powrót do góry