Kraj: Stany Zjednoczone
Gatunek: Melodyjny deathcore
Strona zespołu: http://www.myspace.com/windsofplague
Dobre utwory: The Impaler, Origins and endings
Długość albumu:
Dziwne, melodyjny, ba, chyba nawet symfoniczny deathcore prezentowany przez WINDS OF PLAGUE jest po prostu zajebisty. Nie wiem jak im się to udało, ale ja zostałem kupiony. Najnowszy album tej Amerykańskiej formacji wprost poraża świeżością i konglomeratem różnych odmian metalu z naciskiem na death, core, + szczypta melodyjnego death metalu czy na dodatek metalu symfonicznego. Efekt poraża deathcore'owym ciężarem, szalonymi wokalami, świetnymi riffami, heavy metalowymi solówkami oraz cudnymi klawiszowymi tłami. Szok!
WINDS OF PLAGUE chyba bardzo głęboko wzięło sobie do serca granie w stylu OLD MANS CHILD, DARK TRANQUILLITY oraz… całą deathcore'ową scenę. Nie wierzycie? Sprawdźcie choćby miażdżący The Impaler który łamie kręgosłup, rozrywa ciało na strzępy i poraża ciężarem. Tak brutalnych breakdownów nie słyszałem już dawno, a w dodatku podczas mostków zespół prezentuje nam również ciekawe melodyjne symfoniczne tła. Co oczywiście w rezultacie prezentuje się kompletnie nieszablonowo.
Ale nie martwcie się, WINDS OF PLAGUE wie jak przypierdolić, niech świadczy o tym choćby monstrualny Decimate the weak, w którym perkusista sypie blastami jak z rękawa by za chwilę przejść do breakdownu czy też… grać partie żywcem wyjęte z płyt DIMMU BORGIR czy OLD MANS CHILD. Nie bez powodu wymieniam te grupy ponieważ orkiestracje towarzyszące całemu temu kłębowisku dźwięków nieodparcie kojarzą mi się z tymi zespołami. Może nie są aż tak epickie, ale Pani wie do czego służą parapety. I nie ukrywam, że gdyby nie jej aranżacje byłoby trochę sztampowo i średnio.
Na uwagę zasługuje również bardzo techniczna gra gitarzystów którzy może i grają typowo dla deathcore'a, jednak finezji (choćby w solówkach) odmówić im nie można. Zresztą niejednokrotnie dają popis swoich umiejętności co przynajmniej mi bardzo się podoba. Muszę też powiedzieć, że dzięki WINDS OF PLAGUE na chwilę zapomniałem o ALL SHALL PERISH… nie wiem może dlatego, że to MELODYJNE granie wchodzi mi lepiej? Chociaż jakby tak porównać to na nowym ASP jest równie dużo melodii i wiele ciekawych wolniejszych, a już na pewno łagodniejszych motywów. Co jak co, jednak od dziś to właśnie WINDS OF PLAGUE będzie mi towarzyszyć, i mam nadzieje, że na dłużej niż jeden sezon.
Ciekawi mnie jaki odzew na takie granie jest w Europie. Bo jeśli by wierzyć wytwórni WINDS OF PLAGUE są kompletnie unikatowi, i każdy fan ciężkiego, brutalnego a zarazem melodyjnego grania, powinien znaleźć w swym sercu miejsce dla WINDS OF PLAGUE. Ja może jeszcze do serca ich nie zaprosiłem, ale jeśli na poprzednich płytach jest równie dobrze, droga do mego serduszka będzie bardzo prosta.
I choć wydawać się może, że scena przesiąkła deathcore'm czy też metalcore myślę, że to właśnie WINDS OF PLAGUE będzie jednymi z tych którzy przetrwają próbę czasu i jeszcze pewnie nie raz o nich usłyszymy. Wszakże klasyczne gatunki metalu powoli obumierają (i pewnie w końcu wymrą, a jak wiadomo death metal powoli zostaje zastąpiony przed nowoczesny deathcore), ale jak widać można umiejętnie połączyć nowe, modne, ze starym i sprawdzonym. I choć nowe przeważa nad starym, pewnie i starocie będą jeszcze miały swoje pięć minut.
ocena: 9,5/10
Lista utworów
1. A Cold Day In Hell 01:14
2. Anthems Of Apocalypse 05:46
3. The Impaler 03:01
4. Decimate The Weak 03:38
5. Origins And Endings 04:30
6. Angels Of Debauchery 04:32
7. Reloaded 02:28
8. Unbreakable 04:16
9. One Body Too Many 03:36
10. Legions 03:49
Skład
Jon Cook – Vocals (2002-)
Nick Eash – Guitar (2002-)
Nick Piunno – Guitar (2002-)
Jeff Tenney – Drums (2004-)
Andrew Glover – Bass (2006-)
Kristen Randall – Keyboards (ex-Abigail Williams) (2008-)