AMON AMARTH „With Oden On Our Side”

AMON AMARTH „With Oden On Our Side” - okładka
Kraj: Szwecja
Gatunek: Viking/epic/melodic death metal
Strona zespołu: http://www.amonamarth.com/
Dobre utwory: Runes to my memory, Asator, Valhalla Awaits Me
Długość albumu:



Recenzowanie płyt AMON AMARTH to tak na prawdę żadne zadanie. Wierzcie mi lub nie ale gdzieś tak od Versus the World nie wydali niczego złego, a każdy kolejny album jest równiejszy od poprzedniego. Chciałbym by inne zespoły death metalowe grały tak równo, dobrze, a zarazem wciąż świeżo, nie zjadając przy tym własnego ogona. Niestety tak nie jest, ale Szwedzi z klubu AA okazują się być bardzo dobrym wyjątkiem.

Przedostatni jak do tej pory album Szwedów po raz kolejny przyniósł fanom, jak i wszystkim zwolennikom melodyjnego aczkolwiek mocnego death metalu, sporą dawkę konkretnego łojenia z epickim zacięciem. Trudno zresztą posądzać ich o cokolwiek innego, oni to czują, wielbią i kochają, i faktycznie nie grają niczego nowego (tak jak dla przykładu IRON MAIDEN) a wciąż w tej muzie tkwi to coś.

Dziwnie znajome riffy, brutalny growling, szybkie tempa, masa przejśc, fenomenalna praca gitar, melodyjne i zagrane z wielkim polotem sola, a do tego masa, ale to masa prawdziwych metalowych hymnów. Nie, drugiego Death in Fire pewnie już nie nagrają, ale z każdym kolejnym krążkiem sami sprawiają sobie kłopot… z wybraniem numerów do koncertowej setlisty. Prawda jest taka, że jeśli pograją tak jeszcze z 10 lat (a na to wskazuje) wybranie takiej będzie graniczyło z cudem. Ale to już nie mój problem…

Po raz kolejny Szwedzi nie zawiedli, wręcz przeciwnie nagrali materiał który jest lepszy od poprzedniczki i karze być optymistycznym co do swojego następcy. Nie wiem jak oni to robią ale ten Szwedzki przepis na prawdziwy a jednocześnie tak chwytliwy death metal za każdym razem sprawdza się wyśmienicie…

A na przepis składają się prawdziwe szybkie i zabójcze killery jak Asator który nie pozwala ustać w miejscu, Runes to my memory który poraża ciężarem i prostotą czy też fenomenalny i niewyobrażalnie łamiący kark Cry of the black birds. Takich hitów nie pisze się od tak, zresztą nie wiem jak się je pisze ale ładunek mocy, agresji i pradawnego Wikińskiego klimatu zawartego w muzyce Szwedów jest prawdziwie unikalny.

Ciężko mi ocenić czy załoga Johana Hega jeszcze zawiedzie, wątpię, równie dobrze jak ma się jego gardło ma się też jego zespół. A nawet jestem w stanie zaryzykować, że forma wzrasta wraz z obniżaniem jego głosu… a ten z albumu na album jest coraz lepszy, czy tam jak kto woli niższy, brutalniejszy, szkoda słów, lepiej posłuchać AMON AMARTH, wnieść kufel dla Odyna i szczerze ponapierdalać w dobrym młynie.

A tak swoją drogą parafrazując tytuł krążka, to dobrze jest mieć Odyna po NASZEJ stronie 🙂

ocena: 8,5/10

Lista utworów

1. Valhall Awaits Me 04:43
2. Runes to My Memory 04:32
3. Asator 03:04 [view lyrics]
4. Hermod's Ride to Hel – Lokes Treachery, Part 1 04:40
5. Gods of War Arise 06:02
6. With Oden on Our Side 04:34
7. Cry of the Black Birds 03:49
8. Under the Northern Star 04:17
9. Prediction of Warfare 06:36

Skład

Johan Hegg – Vocals
Olavi Mikkonen – Guitar
Johan Söderberg – Guitar
Ted Lundström – Bass (Eternal Oath (Swe))
Fredrik Andersson – Drums (A Canorous Quintet/The Plague (Swe)/This Ending, Curriculum Mortis (Swe), Guidance of Sin, Laid to Unrest, Beyond Dreams, The Dead (Swe))

Powrót do góry