JACK DANIELS OVERDRIVE – Wywiad z Michałem Stemplem Stemplowskim

JACK DANIELS OVERDRIVE to bardzo młody zespół. Powstał zaledwie rok temu a już za sprawą debiutanckiej EP-ki jest o grupie z Katowic dość głośno. Pochlebne recenzje na łamach wielu magazynów muzycznych jak i w webzinach utwierdzają w przekonaniu, że stoner metal w wykonaniu JDO jest pierwszej jakości. Podczas rozmowy z gitarzystą i założycielem grupy, Michałem „Stemplem” Stemplowskim dowiedziałem się między innymi jak wygląda jego muzyczne CV oraz gdzie powinno się trzymać piach.

Pod długich i wielostronnych negocjacjach udało nam się wreszcie zasiąść przy stole do rozmów. Widzę, że macie sporo na głowie. Co Was tak pochłania?

Każdy z nas, oprócz tego, że zajmuje się muzyką robi coś poza tym. Ja jeszcze studiuję, dodatkowo pracuję, mam na swojej głowie również całą otoczkę związaną ze stroną internetową, z kontem na MySpace a co za tym idzie jego aktualizowaniem, promocją zespołu oraz rozsyłaniem materiałów i informacji o koncertach do różnych magazynów itp. To wszystko pochłania. Wojtek i Kuba również pracują, jedynym wyjątkiem jest Jurek, który studiuje dziennie, jednakże w międzyczasie pochłania go praca dorywcza. Więc jak widzisz, nie żyjemy samą muzyką, samym graniem.

Koncert w Niemczech określiliście mianem sukcesu. Jak to się stało, że wylądowaliście za naszą zachodnią granicą? I jak przyjęła Was tamtejsza publiczność?

Do Niemiec pojechaliśmy dzięki naszemu znajomemu, który pracuje w Bytomskim Centrum Kultury. Bytom jest partnerskim miastem niemieckiego Recklinghausen, i na zasadzie tejże umowy miasto musiało wybrać jeden zespół, który pojechałby tam i je reprezentował. Nasz znajomy (a przy tym nasz realizator ze studia) zdecydował się wybrać nas, jako że idea koncertu opierała się na muzyce rockowej. Po prostu wiedział, że dobrze się sprzedamy na żywo. Jeżeli chodzi o publikę, to myślę, że zostaliśmy przyjęci bardzo dobrze, zważywszy na to, iż był to nasz pierwszy koncert w tym miejscu. Jako zespół nie mieliśmy wielu występów, można je policzyć na palcach obu dłoni, ale tam po raz pierwszy zdarzyło nam się, że spod sceny ludzie krzyczeli żebym rzucił im swoją kostkę, chcieli pałeczki perkusisty… Dlatego wydaje nam się, iż odbiór był bardzo fajny a potwierdzeniem tego są choćby komentarze na naszym profilu MySpace, gdzie ludzie wciąż piszą nam jak zajebiście było.

Czyli wywiązała się swego rodzaju chemia publiczność-muzycy?

Rzeczywiście, ale może nie między wszystkimi. Wiadomo, Ci, którzy przyszli posłuchać muzyki rockowo-metalowej bawili się wyśmienicie i było to widać oraz słychać.

No a jak to się stało, że zdecydowaliście się grać taką akurat muzykę, a nie inną? Dlaczego właśnie southern stoner metal?

Jak już wiesz, wcześniej grałem w DUAL-COMA (Stempel jest jednym z założycieli zespołu Dual-Coma, przyp. autora) gdzie chłopaki grają ekstremalną muzykę, ostry metal. Ale mnie zawsze interesowało trochę lżejsze granie. Zanim powstał DUAL-COMA grałem prosty rock, nie ciągnęło mnie do ciężkich gatunków. Tłumaczę sobie, że to co gram w JDO to tak naprawdę wypadkowa: granie ciężko ale i na tyle lirycznie i przestrzennie aby wyrazić emocje. Czyli to jest ta recepta na muzykę. Tyle, jeśli chodzi o kształt. Dopiero gdy do zespołu dołączył Wojtek i okrasił muzykę swoim wokalem wyszedł z tego bardzo pustynny mocny metal, z dużą ilością piachu i charakterem Harleya Davidsona. I tak określiliśmy swój cel, to jest kierunek, który nam się podoba i ta muzyka właśnie tak ma wyglądać i brzmieć.

Czy utrzymujecie jakieś „gatunkowe konszachty” z innymi kapelami grającymi podobnie, przykładowo HEAVY WEATHER (z Wodzisławia Śląskiego) czy też może przemyski BLACKSNAKE?

Obecnie nie współpracujemy z nikim, ponieważ jeszcze za krótko jesteśmy na scenie, aby snuć takie plany. Koncertujemy dopiero od maja i fizycznie jest to rzecz niemożliwa. Osobiście bardzo cenię HEAVY WEATHER i BLACKSNAKE, lubię ich twórczość. To samo tyczy się stołecznego CORRUPTION, który to zespół mamy nadzieję ściągnąć na nasz event, NIGHT OF THE LIVING ROCK.

A jak z wzorcami? W Waszej muzyce można znaleźć odniesienie do mega gwiazd southern/stoner metalu, jak choćby charakter BLACK LABEK SOCIETY czy też zadziorność MONSTER MAGNET. Czy jest jakiś artysta/zespół, który wywarł wpływ na Was i to co gracie?

Na mnie na pewno cała twórczość Dimebag’a Darrella i PANTERY. Dla mnie jest to człowiek, który wniósł do muzyki southern metalowej niesamowitą ilość energii, melodii i powietrza. Również reprezentant southern sludge metalu, zespół DOWN w dużym stopniu wpłynął na to co gram. O inspiracjach moglibyśmy napisać książkę, ale na pewno w muzyce jest trochę BLACK LABEL SOCIETY, MONSTER MAGNET, KYUSS, zdecydowanie PANTERA i ALABAMA THUNDERPUSSY, który moglibyśmy określić mianem naszego wzorca, czy też wyznacznika gatunku.

W swojej krótkiej notce biograficznej wspomnieliście o tym, że nazwa zespołu powstała w katowickiej knajpie przy udziale… no właśnie, kim jest ta tajemnicza osoba? I jak nazwa przekłada się na Waszą twórczość,muzykę?

(śmiech) Ta tajemnicza osoba to Darek Świtała, redaktor naczelny Metal Hammera. Jeśli chodzi o nazwę, to jej główna część, czyli wyraz OVERDRIVE to pomysł Wojtka, który stwierdził, że w tym haśle zawarta jest już idea muzyki. I tak to się odbyło: Wojtek siedział z Darkiem w knajpie i wisiał tam duży plakat Jacka Danielsa. No i Darek wyrzucił z siebie: JACK DANIELS OVERDRIVE. Wojtek od razu stwierdził, że to jest właśnie to, ta nazwa, i tak już zostało. A jak to się przekłada na muzykę… trzeba posłuchać. W tej muzyce jest bardzo dużo alkoholu (śmiech).

Żeby tylko nie przerodziło się to w JACK DANIELS HUNGOVERDRIVE (hungover – kac, przyp. autora.)…

No nie, raczej nie, choć generalnie czasem się zdarza… (śmiech).

No to w takim razie co Wy sami myślicie o Waszej muzyce? Jak byście ją określili?

Stylowo jest to połączenie stoner rocka i southern metalu. Generalnie dobrze się czuję mogąc grać muzykę, w której jest tak dużo powietrza. Nadmienię, że grając w DUAL-COMA nie było tej przestrzeni, bo tam muzyka jest bardzo sterylna, każde uderzenie jest niezwykle precyzyjne i wymierzone, a tutaj mogę pozwolić sobie na improwizację. Czyli więcej przestrzeni w tym co robię, w tym co gram i jak gram. Czuję taki zdecydowany komfort i większy luz. Ogólnie dla każdego z nas, czy to jestem ja, czy Wojtek, czy Kuba, jest to możliwość wyszalenia się na scenie i poza nią, radość z grania. Jest to po prostu świetny sposób na spędzenie wolnego czasu oraz wyrażenie się, zarówno za pomocą muzyki jak i słów.

Jeszcze pytanie dotyczące tekstów: nastrajają dość pesymistycznie. Twierdzicie, że liczy się tylko sex drugs i rock'n'roll, więc skąd taki lekko ponury przekaz?

Stary, w Polsce żyjemy… (śmiech). Naprawdę, tutaj nie ma zbyt wielu rzeczy, które nastrajałyby optymistycznie. To pytanie raczej do naszego naczelnego tekściarza, Wojtka. On odpowiada za całokształt liryczny. Ja za muzykę, więc nie wcinam się w jego liryki, niczego nie sugeruję. Oczywiście zawsze wspólnie uzgadniamy wszystko, ale to Wojtek przynosi gotowe pomysły związane z warstwą liryczną.

A skąd pomysł na dopełnienie płyty przerywnikiem w postaci słów amerykańskiego komika i filozofa, Billa Hicks’a? Czy wzorem takich zespołów jak TOOL i FAITH NO MORE chcecie zaszczepić jego przesłanie na naszym poletku?

Nie wzorowaliśmy się na nikim umieszczając krótki wycinek z twórczości Billa Hicksa. Głównym zamysłem umieszczenia tam tego fragmentu było wniesienie na EPkę trochę humoru, chcieliśmy zaskoczyć słuchaczy czymś, czego nie do końca mogliby się spodziewać, czymś co o muzyce może trochę powiedzieć… ponieważ jakby nie patrzyć, te słowa w dość humorystyczny sposób przedstawiają muzykę rockową na przestrzeni kilku ostatnich dekad.

Wracając jeszcze do płytki, czy planujecie w najbliższym czasie wydanie nowego materiału, czy też jest jeszcze za wcześnie na to (było nie było, dopiero zaczynacie)?

Plany są, materiał też już jest. To co mamy spokojnie moglibyśmy zamieścić na długogrającej płycie. Problematyczną kwestią są jak zwykle finanse. Nie do końca wiemy jak się to wszystko potoczy, to znaczy czy znajdziemy wydawcę jeszcze przed nagraniem płyty, czy też dopiero po nagraniu i po wysłaniu płyt ktoś się nami zainteresuje. Zwyczajnie zbyt mało czasu upłynęło od nagrania naszego debiutu, „Pure Concentrated Evil”, abyśmy już wiedzieli jak zapatrywać się na nowy materiał. Z całą pewnością chcemy go nagrać i wydać i mamy nadzieję, że będą to wakacje przyszłego roku. A jest to naprawdę dobry materiał.

Czy mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy?

Z pewnością do udziału w nagrywaniu zaprosimy dwie bardzo interesujące postaci ze świata muzycznego. Pierwsza z nich to Wojtek Grabek, który gra na skrzypcach oraz ma bardzo duże doświadczenie w elektronice, zatem na pewno sporo doda do naszej muzyki. Kolejna osoba to Józef Skrzek, z którym już wstępnie rozmawialiśmy i bardzo byśmy chcieli aby zagrał do jednego numeru na moogu. To taka moja mała zachcianka i obsesja, która pozostała mi po bombardowaniu siebie ogromną ilością muzyki SPIRITUAL BEGGARS, gdzie moog jest na porządku dziennym.

A czy mieliście już jakieś propozycje od rodzimych wytwórni? Jakie jest obecnie zainteresowanie southern/stoner metalem nad Wisłą?

Jeżeli chodzi o wytwórnie to jeszcze nie mieliśmy żadnych propozycji, pewnie też dlatego, że sami nie wysyłaliśmy żadnych zapytań do wydawców, czy byliby zainteresowani wydaniem naszego materiału. W chwili obecnej zajmujemy się promowaniem materiału na łamach różnego rodzaju magazynów, na różnych webzinach… i zbieramy bardzo pozytywne opinie. Odnośnie zainteresowania southern metalem… to jest dość zabawne, bo w recenzjach często czytamy, że nie ma zbyt dużego zainteresowania taką muzyką. Ale jak gramy koncerty to okazuje się, że odbiór jest bardzo pozytywny, za czym może przemawia fakt, że ludzie nie do końca kojarzą jakim gatunkiem jest southern stoner metal, jakie zespoły podeń mogliby podpiąć. Co nie zmienia faktu, że na koncertach świetnie się bawią i odbierają nas pozytywnie.

Ostatnio sporo koncertujecie, dowodem czego choćby wspomniany koncert w Niemczech oraz Wasza nieuchwytność. Czy planujecie jakąś większą trasę (o ile można to tak nazwać) i jak się czujecie w roli mistrzów ceremonii?

(śmiech)… Obecnie planujemy zagrać kilka występów, na przełomie września, października i listopada. Myślę, że za zorganizowaniu czegoś większego skupimy się w przyszłym roku. Obecnie na spokojnie chcemy popracować nad nowym materiałem, chcemy uzbierać tego materiału na tyle dużo, żeby złożyć z tego konkretną i kompletną płytę. Dopiero wtedy będziemy myśleć nad koncertami. Choć… znając nas, to odpowiemy pozytywnie na każdą propozycję koncertu. Już tacy jesteśmy – nie jesteśmy ludźmi, którzy odmawiają. Zagramy zawsze, bez względu na ilość ludzi. Nas cieszy sam fakt, że ktoś się pojawi. Po prostu uwielbiamy grać, to daje nam mocnego kopa i sprawia, że chce się żyć!

Dzięki za poświęcenie mi czasu i oby Wasze wątroby okazały się z żelaza! Trwajcie w metalu i whisky! Czy chciałbyś przekazać coś czytelnikom Metal Centre?

Bardzo byśmy chcieli aby ludzie byli bardziej otwarci na muzykę, aby nie zamykali się i nie ograniczali jedynie do swoich kręgów gatunkowych. Aby szerzej otworzyli oczy, nabrali wiatru w żagle, piachu w zęby i posłuchali dobrej rockowej nuty. Pozdrawiamy Was i bądźcie otwarci na muzykę!


Logo i zdjęcia pochodzą ze strony MySpace zespołu.
http://www.jdoverdrive.pl
http://www.myspace.com/jdoverdrive


Powrót do góry