Kraj: Stany Zjednoczone
Gatunek: Metalcore
Strona zespołu: www.killswitchengage.com
Dobre utwory: Bid Farewell, Rose of Sharyn, The End of Heartache, Wasted Sacrifice
Długość albumu: 47:11
Ulubieńcy amerykańskiej publiczności KILLSWITCH ENGAGE z płyty na płytę udowadniają, że nie bez powodu są jednymi z najlepszych w gatunku, i jednocześnie jednymi z najpopularniejszych w Stanach. Metalcore prezentowany przez KSE od zawsze był tym który można było określić mianem wzorcowego. To właśni oni przecierają wszystkie możliwe do obrania drogi w gatunku, i to właśnie oni sami sobie wyznaczają standardy. Brzmi patetycznie i dość… egoistycznie, ale tak jest. Uwierzcie.
Adam Dutkiewicz, jeden z twórców metalcore'a kilka lat temu powiedział, że w tym jakże prężnie rozwijającym się gatunku nie ma miejsca dla… i tu o dziwo innowacji. Być może ten szeroko utalentowany muzyk, wokalista i inżynier dźwięku nie jest hipokrytą, ale co do jednego miał rację. Mianowicie przewidział dość istotny fakt jakim jest niezwykła charakterystyczność metalcore'a jako muzyki. Przewidział schematyczność nie tyle samych kompozycji co niektórych zespołów w ogóle. A czy on sam w swoim macierzystym zespole uniknął poruszania się w obrębie sztywnych ram i schematów? Zdecydowanie tak.
KSE już w momencie powstania budziło kontrowersje. Budzi je zresztą do dziś ponieważ tuż za TRIVIUM, to właśnie KILLSWITCH ENGAGE w szeregach Roadrunner Records jest tym ulubionym. Wcale mnie to nie dziwi, bo wyniki sprzedaży płyt oraz ilości sprzedawanych biletów na koncerty KSE wprawiają tylko i wyłacznie w zachwyt. Efekt popytu na takie dźwięki? Pewnie tak, ale coś faktycznie musi być na rzeczy skoro trzy lata temu KSE nagrało swoje pierwsze dvd, a bilety na koncert w mieszczącej ponad trzy tysiące osób hali sprzedały się w dosłownie trzy dni. Ludzie kochają KSE, kochają ich za to co robią i za to co jeszcze mogą zrobić. Wspaniałe.
The End of Heartache to trzeci w karierze album KSE i w pewnym sensie jest jakby muzyczną maturą dla zespołu. Debiut i dwójka zdały wszystkie możliwe egzaminy śpiewająco wytyczając nowe trendy w gatunku. A zatem czy trójka, ta maturalna sprostała oczekiwaniom i wymaganiom? Dziś w roku 2008 po czterech latach od jej wydania śmiało stwierdzam, że tak. Trzecia pozycja w dorobku KSE to bardzo mocny, i miejscami intensywny i oczywiście brutalny album. Nie zapominajmy o świetnych i bardzo zapamiętywalnych melodiach oraz co najmniej kilku fenomenalnych refrenach które podczas koncertów, amerykańska publiczność wykrzykuje z całych swych sił.
W przeciwieństwie do innych metalcore'owych grup w przypadku KILLSWITCH ENGAGE można mówić niemalże o ikonie takiego grania. Nie ważne czy grają brutalnie i podsycają swoją muzę solidnym blastem (Bid Farewell), czy też zabijają betonowym ciężarem (And Embers Rise) oni bawią się dźwiękiem i czerpią z tego niewysłowioną radość. Żonglowanie nastrojem, dozowanie ciężaru i agresji oraz doprawianie tego wszystkiego słodką melodią to cechy wybitnie charakterystyczne dla zespołu Adama Dutkiewicza, i nawet nie wyobrażam sobie by się to zmieniło.
Pośród wszystkich brutalnych dźwięków, przytłaczających mostków, szybkich blastów, masy growli, krzyków, wrzasków pojawiają się momenty niemal liryczne, piękne i zaiste przebojowe. Singlowy Rose of Sharyn to właśnie jeden z takich utworów który pozostawia po sobie trwały ślad w psychice słuchacza. Nie jest to numer który nadaje się do radia, ale w przypadku KSE nacechowany został większą dawką melodii niż inne zawarte na płycie numery. Dodajmy do tego emocjonalny tekst, dobry refren i już mamy murowany hit. Podobnie jest w Bid Farewell w którym refren wbija się do głowy już od pierwszego przesłuchania. A jakby tak te melodyjne i lżejsze momenty oddzielić od napierdalania wyszłoby… a nie ważne he,he.
Dobrze, że KILLSWITCH ENGAGE nie jest zespołem który na siłę kombinuje i chce pokazać światu jaki to nie jest zajebisty. Adam Dutkiewicz choć szalony, raczej nie jest narcyzem i w wywiadach podkreśla, że w swoim zespole wszystko ma dopiero przed sobą. Cieszy mnie takie podejście, zwłaszcza, że KSE osiągnęło niebezpieczny poziom popularności. Ostatnimi czasy jednak coś o nich ucichło. Czyżby szykowali nowy stuff? Oby, bo konkurencja z roku na rok robi się co raz większa. I mnie osobiście bardzo to cieszy, bo już nie tylko Niemcy czy amerykanie mają silną scenę metalcore. Od niedawna do gry dołączyła Rosja która odważnie i co najważniejsze w ojczystym języku konkuruje z resztą świata. Póki co scena rosyjska nie jest tak bogata jak ta z zachodu, ale po cichu powiem, że STIGMATA, KAMBODGE, KENAYA czy RASHAMBA to zespoły które mogą jeszcze dużo namieszać. A w muzycznym kotle jakim jest metalcore, zawsze przyda się odrobina świeżości.
Nieprawdaż?
ocena: 8,5/10
Lista utworów
1. A Bid Farewell 04:05
2. Take This Oath 03:46
3. When Darkness Falls 03:59
4. Rose of Sharyn 03:45
5. Inhale 01:15
6. Breathe Life 03:25
7. The End of Heartache 04:58
8. Declaration 03:03
9. World Ablaze 05:00
10. And Embers Rise 03:34
11. Wasted Sacrifice 04:54
12. Hope Is… 04:18
Skład
Howard Jones: Vocals (Blood Has Been Shed)
Joel Stroetzel: Guitars (Aftershock)
Adam Dutkiewicz: Guitars (Drums 1999-2002) (Aftershock, Burn Your Wishes)
Mike D'Antonio: Bass (Overcast (US))
Justin Foley: Drums (Blood Has Been Shed, Red Tide (US))