CARRION – Wywiad z Grzegorzem

CARRION to zespół któy być może już wkrótce opanuje wasze odtwarzacze, który przepełni wasze serca, który wbije się w pamięć i pozostanie w niej na długo. Dłużej niż myślicie, dłużej niż byście chcieli. Ja uległem, poddałem się, kocham i wielbię. Jestem… jaki jestem i już. A jaki jest Grzegorz ''Kulavik'' Kowalczyk i jego zespół? Tego dowiecie się poniżej. Na pewno.

Hej Grześ! Miło jest pogadać z kimś kto nosi dokładnie takie samo imię jak ja 🙂 A jeszcze milej jest rozmawiać z kimś, kto faktycznie odwalił kawał dobrej roboty, i w dodatku całkiem skromnie podchodzi do całej sytuacji. Powiedz, jesteś dumny z ''Carrion''?

Się masz Grześ! Dzięki za ciepłe słowo na początek He,he. Nie przesadzałbym jednak z tą dobrą robotą. Cały czas mam wrażenie, że jeszcze długa przede mną droga i że wiele rzeczy mogłem tam zrobić lepiej. Szczególnie teraz, kiedy minęło już trochę czasu od premiery płyty widzę, nad czym powinienem jeszcze MOCNO popracować. A z dumą jest tak, że rośnie niepostrzeżenie i trzeba cały czas uważać żeby nas nie przerosła, więc z siebie raczej dumny nigdy nie będę, bo to byłby mój „koniec”. Natomiast nie ukrywam, że serce gore jak widzę jak ludzie angażują się w coś, co nazywamy CARRION. Wiesz, jeździmy gdzieś na koncerty i często widzimy te same twarze, które podążają za nami. Z nich jestem dumny, że dają nam tyle energii. Dzięki nim wiemy, po co tyle trudu wkładamy w „zabawę” z muzyką.

Wiesz, pewnie pochodzicie z różnych środowisk metalowych, na co dzień pewnie słuchacie różnej muzyki, ale swój złoty środek odnaleźliście właśnie w CARRION. Powiedz jak to wygląda od środka, kto, ile i w jaki sposób przemyca od Siebie.

No nie tylko z metalowych. Jakoś się tak składa, że udaje nam się gdzieś spotkać po środku między Behemoth a Andrzejem Zauchą He,he. Każdy ma swoją własną jazdę, którą przynosi razem z pomysłami na numer. Z jednej strony powoduję to spięcia i delikatne konflikty a z drugiej bardzo poszerza nam horyzonty, w jakich zamyka się każdy z osobna. Wszyscy, mamy taki sam wpływ na efekt końcowy. Oczywiście, jeśli ktoś przynosi cały szkielet utworu to mówi, że to czy tamto widziałby w taki czy inny sposób, ale zazwyczaj i tak zostaje to poddane weryfikacji i wspólnie ustalamy czy to będzie miało dla nas sens.

Według mnie CARRION, to zespół, który poprzez to połączenie w sobie tych odmiennych elementów, tworzy nową jakość. Pełną emocji, uczucia, ale i kopa, takiego, który motywuje do dalszego działania, do tego by iść przed siebie w życiu. Postrzegasz to podobnie?

Hmmmmmm, całe nasze muzyczne ja opiera się na emocjach. Czasem bardzo pozytywnych czasem zupełnie odwrotnie… Wydaję mi się, że tylko emocje tak naprawdę są w stanie zmusić człowieka do jakiegokolwiek wysiłku. Fajnie, że wszystkie te tak naprawdę niewesołe teksty i kawałki odbierasz w ten sposób. Nie mamy i nie będziemy mieli nigdy żadnej misji zbawiania świata czy go naprawiania albo, choć trochę ulepszania. Poprzez muzykę staramy się naprawić siebie i jak to ująłeś po prostu idziemy dalej przez siebie.

Nie bez powodu mówię o uczuciach i emocjach. Pomimo, że wasze, a raczej Twoje liryki są mroczne, łatwo jest się z nimi utożsamić. Powiedz, frustruje Cię otaczający świat? Czy jako dorosły człowiek odczuwasz czasem strach? To jak śpiewasz, frazujesz, to jak aranżujesz swoje partie… to powoduje, że człowiek się uśmiecha, a nie smuci. Zatem jak to jest, że w tekście mamy ludzką perfidię, a w głośnikach Twój przejmujący głos?

Frustracja to bardzo delikatne słowo na nazwanie tego, co widzę dookoła hhehe. Oczywiście, że są sytuację, że się boję. Nie o siebie a o swoich najbliższych. Są to proste lęki, które odczuwa chyba każdy z nas. Niestety mam w sobie też dużo bardziej przerażające historie… Problem z wybujałą wyobraźnią dosyć często mnie niestety dotyka He,he,he. Co do reszty Twojego pytania to chyba nie mnie na nie odpowiadać. Ciężko mi to ocenić. Szczerze przyznam nie wiem, z czego to wynika. Staram się tylko wyrzucić z siebie całą agresję w taki sposób, w jaki chce się sama wydostać – czyli poprzez darcie japy He,He,he

Na albumie znalazło się sporo miejsca dla różnych dźwięków, tych mrocznych, ciężkich, ale również przestrzennych i co najważniejsze przebojowych, łatwo zapadających w pamięć. Wiesz… twój zespół to taka fabryka małych przebojów. Wszystkie numery zawarte na debiucie są takimi hitami. Dla mnie to może być ''Trudno uwierzyć'' czy też ''Cyrk Mamona'', a dla kogoś innego może to być ''Marid'' i ''Nibyraj''. W pewnym sensie dźwięki CARRION są uniwersalne. Wszystkie charakteryzuje specyficzny groove, żywy puls oraz Twój głos. Nie pierwszy i nie ostatni raz pewnie to słyszysz, a raczej czytasz :), to właśnie głos Grzegorza ''Kulavika'' jest tym co w CARRION najlepsze. I co ty na to?

Uoooooj… co ja na to? No nie wiem… Nie umiem się odnaleźć w sytuacji gdzie padają komplementy. Nie przywykłem do takich sytuacji i wychodzi na to, że znoszę je gorzej niż wrzuty. Osobiście się nie zgadzam, że to sprawa mojej osoby. Mnie najbardziej kręcą instrumentalne części tej płyty. Fragmenty w Trzy słowa czy Marid gdzie emocje wręcz gniotą mi wnętrzności – właśnie w częściach gdzie nie dodaje nic od siebie. Po zatem CARRION to pięciu gości gdzie każdy znajduję swój sposób na przekazanie czegoś od siebie. Wolałbym żeby rozpatrywać to właśnie jako CARRION a nie personalnie – każdego z osobna. Jako pięciu gości mocno się staraliśmy żeby każdy kawałek był godzien swojego poprzednika, z tego, co mówisz może nam się nawet udało hehehe. Muszę Ci w tym miejscu znowu podziękować za miłe słowa heheh. W ogóle jakiś miły z Ciebie gość He,He,h.

Wróćmy na moment do samego albumu. Często i jak to mawiają gęsto, używacie klawiszy. Również przyznam, że partie klawiszy świetnie wpasowały się w mocne dźwięki gitar (''Nibyraj'' to mój faworyt w tej kategorii), ale czy nie baliście się reakcji na ten instrument? Wiesz, mówię to patrząc przez pryzmat naszej rodzimej sceny, gdzie każde umelodyjnienie muzyki jest objawem, gejostwa, sprzedania się i nie wiadomo czego jeszcze. Prosto z mostu, klawisze nie są true. A Ty jak myślisz są true czy nie? He,he

Jak to nie true? Dla mnie jak najbardziej true hehhe. Lata temu usłyszałem płytę Dream Theater – Awake i tam klawisze robiły niesamowite historie – nie przeszkadzając zupełnie gitarom a nawet więcej, dodając mocy i energii. Od tamtej pory średnio sobie wyobrażam granie bez tego instrumentu. VanCerz też ma taki patent, że wie gdzie trzeba dopierdolić a gdzie uspokoić całą sytuację na froncie He,heh. Zdarzały się takie sytuacje kiedyś, że musieliśmy grać parę koncertów bez niego i jakoś nie byłem przekonany do takich wersji.

Cofnijmy się na moment w przeszłość do roku 2003. W tym roku powstaje CARRION. Młodsi o kilka lat niż teraz, postanawiacie grać muzykę. Więc co Ci młodzi chłopcy wtedy sobie myśleli. Jakie były plany i ambicje CARRION na początku działalności? Przedstaw nam też genezę nazwy zespołu, sam jestem ciekaw jak zmieniała się wasza nazwa.

Zacznę od końca, czyli od nazwy… W sumie od początku był to CARRION i tu nic się ciekawego nie działo hehehe. Pozwól, że nie będę przytaczał znaczenia samego słowa i historii skąd się wzięło ok.? To długa historia i średnio zabawna jest heheh. Natomiast, jeśli chodzi o nasze plany na początku działalności to cel, jaki sobie postawiliśmy wyglądał jak w piosence Piersi: „nagrać płytę, szarpnąć kasę i z kapelą ruszyć w trasę…” hehehe. No może z tą kasą to nie do końca, ale wiesz o co mi chodzi. Traktowaliśmy zawsze poważnie to nasze muzykowanie, graliśmy w różnych składach wcześniej, gdzie nie wszyscy mieli takie samo podejście. Nie wszystkim zależało, woleli inne historie. Większość z tych kolesi już nie gra a my cały czas mamy frajdę z taszczenia tych wszystkich klamotów i pewnie szybko się to nie zmieni He,He,he.

Skoro znamy już co nieco historii, przenieśmy się do roku 2008. Według Ciebie na jakim etapie jesteście jako ludzie, zespół, muzycy, co chcecie osiągnąć teraz gdy zdobyliście już sporo doświadczenia i znacie muzyczne realia? Słyszałem jakoby nowa płyta miała wyjść na wiosnę, dobre to wieści do mnie doszły? Będą jakieś zmiany? Może większy progres?

Jako ludzie na pewno niektórzy z nas mają więcej siwych włosów albo się wkurwiają, że mają włosów coraz mniej He,heh. Jako zespół chyba wiemy więcej o sobie, na co możemy sobie pozwolić muzycznie i osobiście względem siebie – a to też bardzo ważne rzeczy, szczególnie na wyjazdach He,heh. Do osiągnięcia jest tak wiele, że nawet większości z tej listy teraz nie pamiętam, żeby przytoczyć. Na pewno chcielibyśmy, aby każda następna płyta była lepsza od poprzedniej i żeby sprawiało nam to całe granie coraz większą frajdę. Tak płyta jest planowana na wiosnę. Właśnie jesteśmy na etapie kończenia i dopieszczania utworów. Trochę ich naprodukowaliśmy, więc wybierzemy z tego stuffu co się da i pokażemy gdzieś może w marcu. Czy będą zmiany? No mam nadzieję… Mam nadzieję, że na lepsze hehhe. Jak to mówią wszystko wyjdzie w praniu.

Wasze plany na najbliższy rok? Płyta, trasa, promocja za granicą?

Tak jak już wspomniałem, płyta na wiosnę. Potem jest planowana trasa promująca – zobaczymy jak to wyjdzie. Wytwórnia ma spore plany, jeśli wszystko zrealizują

tak jak obiecują to będzie naprawdę zabawnie He.he,he. Myślę, że w naszym kraju jest trochę miejsca na takie granie, gdzie bandy naszego pokroju spokojnie mogą funkcjonować. Jest z kim grać, jest dla kogo, więc trzeba walczyć He,he,he. Za granice się chyba nie wybieramy, ja już byłem w Irlandii i zapieprzałem na budowie jakiś czas… NIGDY WIĘCEJ!!! He,hhe,he

Powoli kończymy, ostatnie słowa należą do Ciebie więc wiesz co robić.

Dzięki wielkie za te parę pytań i poświęcony nam czas. Mam nadzieję, że Ci którzy tu pierwszy raz widzą nazwę CARRION nie zrażą się tymi pierdołami, które tu wygadywałem hehehe. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie a wszystkim czytającym Metal Centre przekazuję tradycyjne KEEP ON ROAR!!! I do zobaczyska na koncertach!

Pozdrawiam!

Grzechu!


Powrót do góry