Kraj: Niemcy
Gatunek: Thrash metal
Strona zespołu: www.kreator-terrorzone.de
Dobre utwory: Amok Run, Warcurse
Długość albumu: 38:27
Następca świetnego Enemy of God, okazuje się być jeszcze lepszy. Zresztą jak mniemam nowy album Stwórcy będzie jedną z topowych pozycji w końcoworocznych zestawieniach ad. 2009. Nie ma się co dziwić bowiem nowe dziecko Mille i spółki to kawał na prawdę dobrego mięska które zostało bardzo sowicie przyprawione. A czym? Tym co od paru albumów niektórych zniechęca a innych wręcz kręci, czyli melodią. Ta harmonijność, to specyficzne wyczucie melodyki tak dobrze znane dla Szwedów równie dobrze ma miejsce właśnie u Niemców z KREATOR.
Hordes of Chaos wedle zapowiedzi miał być powrotem do korzeni, do brutalnego thrashowego łojenia którym niegdyś tak dobrze parał się niemiecki Stwórca. Zapowiedzi, zapowiedziami, ale o dziwo załoga Mille nie puściła słów na wiatr, i mimo, iż Hordes of Chaos to nie kolejne Pleasure to kill, ten krążek ma w sobie tyle energii, tyle mocy i wkurwienia, że z niekłamaną przyjemnością poddaję się takiej chłoście. Ten comeback do pierwotnego thrashu ma też odzwierciedlenie w brzmieniu albumu. Mimo, iż wypolerowane i czyste nie razi nowoczesnością, wręcz przeciwnie wystarczy posłuchać bębnów, by zrozumieć, iż faktycznie (oni) chcieli nagrać płytę bardziej oldschoolową. Triggery nałożone na stopki chyba odeszły do lamusa, albowiem nawet jeśli są zastosowane praktycznie ich nie słyszę. Nie ma tego tak wkurwiającego niektórych cykania. Bardzo sympatyczny zabieg jakim jest zwrócenie się ku klasycznemu brzmieniu dodał tej płycie swoistego smaczku i charakteru.
Wrócmy jednak do samej muzycznej zawartości albumu. Cóż, jak można się domyślić, szybkie tempo przeważa, melodyjne riffy, aczkolwiek jadowite i nie pozbawione charakterystycznego brudu i agresji wręcz wylewają się z głośników, solówki po prostu sycą i kasują te daremne Slayerowskie, a sam Mille popracował nad dykcją i śpiewa jeszcze wyraźniej niż kiedykolwiek. Właśnie – Mille również śpiewa, nie krzyczy a właśnie śpiewa. Śpiew Millego można było już usłyszeć na poprzedniczce, aczkolwiek w śladowych ilościach które sobie bardzo cenię. Lider Niemieckiej formacji nie zapomina jednak jak dobrze się drzeć i niechaj świadczy o tym choćby refren bodajże najlepszego na płycie Warcurse.
Niektórzy zarzucają Niemcom wtórność. Nawet jeśli to co z tego, skoro Hordes of Chaos jest albumem na tyle dobrym by śmiało móc stwierdzić, iż w dwudziestym pierwszym wieku jest bodajże tym najlepszym wydanym przez nich samych. Uważam też, iż od Violent Revolution KREATOR zmienił swój styl, wzbogacił aranżacje, w pewnym sensie ewoluował, to już nie tylko jadowita naparzanka, to czysty metal z krwi i kości który kiedy trzeba masakruje, innym razem wgniata w fotel, a jeszcze innym zaskakuje bogactwem melodii i motywów. Ci którzy spodziewali się albumu który od początku do końca byłby sieczką, zostaną zawiedzeni. Ci zaś którzy oczekiwali albumu zbliżonego do Enemy of God będą niemalże w stu procentach usatysfakcjonowani. Thrash ma się dobrze, może nawet bardzo dobrze. Jeśli SLAYER i EXODUS wydzą w tym roku tak dobre płyty jak KREATOR świat będzie za prawdę thrashowy!
Thrash till death guys! Bang your head!
ocena: 8,5/10
Lista utworów
1. Hordes of Chaos (A Necrologue for the Elite) 05:04
2. Warcurse 04:10
3. Escalation 03:24
4. Amok Run 04:12
5. Destroy What Destroys You 03:13
6. Radical Resistance 03:43
7. Absolute Misanthropy 03:37
8. To the Afterborn 04:53
9. Corpses of Liberty 00:55
10. Demon Prince 05:16
Skład
Miland „Mille” Petrozza – Vocals & Guitar (1984-) (Voodoocult, Tormentor)
Sami Yli-Sirniö – Guitar (2001-) (Waltari, Barren Earth)
Christian „Speesy” Giesler – Bass (1995-)
Jürgen „Ventor” Reil – Drums, Vocals (1984-1994, 1996- ) (Tormentor)