Kraj: Stany Zjednoczone
Gatunek: Sludge, post-metal
Dobre utwory: Harboring an apparition
Strona internetowa: www.myspace.com/mouthofthearchitect
Czas trwania: 01:06:07
Takie zespoły zdecydowanie zasługują na uznanie – którego w Polsce brak nawet i dla rodzimych przedstawicieli sceny… więc w zasadzie to po co ja o tym mówię? He,he. Grunt, że świat docenia takie dźwięki i obficie je nagradza. Ja sam jednak mam problem z właściwym ustosunkowaniem się do takich dźwięków? A dlaczego… przeczytajcie choćby moje recenzje CULT OF LUNA, BLINDEAD czy TIDES FROM NEBULA, nie pozostaję bierny i obiektywny, przejmuję się, odczuwam. To coś czego tak wielu ludzi dziś już nie robi, bo to passe, bo faux pass, bo ty jesteś emo, a ty to i tamto. Społeczeństwo staje się płytkie, nieczułe, pozbawione tak elementarnych odczuć jak choćby współczucie, czy miłość, taka od która nie wymaga, która jest i nie jest uwarunkowana. A przede wszystkim ludziom brakuje czasu, na rozmowy, na spędzanie czasu ze sobą, a nawet i z samymi sobą, byleby robić coś konstruktywnego, by się zastanowić, by na chwilę oddać się refleksji. Czasu brakuje, a tępota szerzy się wszędzie dookoła… Przykre, ale prawdziwe.
Przejdźmy do muzyki. Ta przytłacza, wzbudza wiele różnorodnych uczuć, odczuć i z pewnością nie należy do łatwych w odbiorze. A już na pewno nie do prostych i przyjemnych. Należy się skupić, wygenerować sobie około godziny czasu (na przynajmniej jeden odsłuch), należy się do tego przygotować – mentalnie oczywiście. Nie oczekiwać, nie myśleć oddać się strumieniowi dźwięków. I już. Proste prawda? Sprostacie temu wymaganiu? Oby tak się stało… Zatem gdy już się wam to uda, od pierwszych dźwięków Baobab, powinniście poczuć się inaczej, powiedzmy błogo, powinniście się dać ponieść… Mi się to jakoś udaje – bez znieczuleń – choć i te pewnie pomogą.
Opisywanie tak nieszablonowych często niezwykle kontrastowych i nie pasujacych do siebie dźwięków bywa mówiąc niezwykle prosto – trudne. Nie umiem jednoznaczeni wyraźic tego z czym mam do czynienia gdy obcuję z takimi o to grupami.
Zaskakuje mnie plastyczność kompozycji, wielobarwność, zmiany nastrojów, uczucia które drzemią w tych dźwiękach, dozowany ciężar, przejmująca atmosfera, a gdy dodamy do tego liryki które przesycone są wręcz rozpaczą, namiętnością czy depresją która ogarnia wielu ludzi – i trzyma ich niczym sidła zwierzynę, formacje pokroju MOUTH OF THE ARCHITECT zyskują w oczach niezwykłego grona odbiorców takiej muzyki. Bywa i tak, że melancholia którą lubię (tak!) staje się mi jeszcze bliższa niż może mi się to wydawać, bywa to tak, że gdy odpływam staję się kimś innym, pobudzam się, a mój mózg a raczej wyobraźnia pracuje w niemalże artystyczny obrazowy sposób…. a to wszystko staje się już w trakcie drugiego utworu… a po jego końcu mamy już za sobą ponad dwiadzieścia pięć minut wędrówki w nieznane.
Ja nie znam was, może poznam, bo spotkam w wyimaginowanym świecie który będzie być może podobny do tego który sami sobie wykreujecie. Niemożliwe? Muzyka nie zna granic. Zwłaszcza taka.
Do następnego.
ocena: 8/10
Lista utworów
1. „Baobab”
2. „No One Wished To Settle Here”
3. „Carry On”
4. „Harboring An Apparition”
5. „At Arms Length”
6. „Wake Me When It's Over”
Skład
Jason Watkins – Vocals, Keys, Samples
Alex Vernon – Guitar, Vocals
Steve Brooks – Guitar
Dave Mann – Drums (Rune (US))
Kevin Schindel – Bass (Dead Blue Sky, Twelve Tribes)