Kraj: Stany Zjednoczone
Gatunek: Post-metal/progressive
Dobre utwory: „'City of echoes
Strona zespołu: myspace.com/pelican
Długość albumu: 42:28
Rzadko zdarza mi się słuchać muzyki tylko i wyłącznie instrumentalnej, czyli pozbawionej wokalu. Rzadko, bo tak na prawdę niewiele takich grup znam, ale jak mniemam pewnie wkrótce się to zmieni ponieważ powoli i stopniowo odkrywam nowy, nieznany mi wcześniej post-metalowy świat. Począwszy od BLINDEAD przez kolejnych krajan z TIDES FROM NEBULA czy PELICAN właśnie stopniowo uspokajam się, odbywam coraz to nowe podróże do obcych mi krain ludzkiej wyobraźni. To piękne.
Eksplorowanie wcześniej nie znanych mi rejonów, które już w fazie poznawania, już na samym początku sprawia przyjemność, porównywalnie do uciech z kobietą, sprawia niekłamaną przyjemność. Nie fizyczną, ale tym razem psychiczną, taką która muzyką, dźwiękiem i nastrojem oraz jego tonem stymuluje naszą wyobraźnię. Zresztą żywię głeboką nadzieję, iż bynajmniej większość z was, tych którzy na codzień słuchają brutalnej muzyki lubi czasem odpocząć od ostrego grania i rzucić się w wir dźwięków ambitnych, tak odmiennych od tego czego słuchacie/słuchamy na codzień. Zatem czy PELICAN jest w stanie wpłynąć na was i czy i jak może zabrać was do swojego świata? Odpowiedź jest prosta. Musi.
Pejzaże, krainy których kreatorami są członkowie PELICAN nie należą do tych które przez cały czas są piękne i stonowane. Co to, to nie. Wręcz przeciwnie nie rzadko intesyfikują dawkowany ciężar, przyśpieszają (czego np. nasz BLINDEAD nie robi). Momentami PELICAN zachacza wręcz o sludge co mnie się akurat tak średnio podoba, ponieważ osobiście wolę tą przejmującą odskocznię od przesiąkniętego agresją życia, czyli cały bogaty w harmonie, oraz płynną dźwiękową materię świat. Jednakże zapewne wielu będzie miało odmienne zdanie i o to właśnie tak na prawdę chodzi. City of echoes momentami zaskakuje minimalizmem, prostymi chwytliwymi zagrywkami, innym razem zaś, świetnie wkomponowaną techniką wszystkich muzyków, umiejętnym wykorzystaniem własnych nie sklasyfikowanych patentów. W przeciwieństwie do poprzednich wydawnictw gdzie utwory często wykraczały poza ośmio a nawet dziewięcio minutowych ram czasowych City of Echoes, prezentuje się niemalże piosenkowo.
Z tego co wiem, ten piosenkowy charakter okazał się być novum dla grupy i podzielił fanów. Jak dla mnie to jakaś paranoja, ponieważ jeśli jest się fanem muzyki dobrej, takiej jak ta którą prezentuje PELICAN, powinno się ją chłonąć i doceniać niezależnie od jej charakteru. Świat jednak wciąż mnie zaskakuje a opinie o tym jakoby na przykład na City of Echoes było za dużo lukru są po prostu zajebiście przesadzone. Apropo. Tytułowy song jest zdecydowanie najlepszym na płycie. Zasakakuje, frapuje, przejmuje, ma w sobie power, przestrzeń, nostalgie, harmonie, a beaty grane przez Larry'ego mnie po prostu kręcą. W ogóle obaj bracia mają przegenialne wyczucie rytmu, niezależnie od riffów ta muza płynie. Czasem jest jednak burzliwa, jak to w oceanie (dźwięków) bywa.
Brać w ciemno!
ocena: 8/10
Lista utworów
1. „Bliss in Concrete” – 5:30
2. „City of Echoes” – 7:06
3. „Spaceship Broken—Parts Needed” – 6:04
4. „Winds with Hands” – 3:57
5. „Dead Between the Walls” – 5:06
6. „Lost in the Headlights” – 4:10
7. „Far from Fields” – 5:18
8. „A Delicate Sense of Balance” – 5:24
Skład
* Larry Herweg (perkusja)
* Bryan Herweg (gitara basowa)
* Trevor de Brauw (gitara)
* Laurent Lebec (gitara)