DAGOBA „Face the colossus”

DAGOBA „Face the colossus” - okładka
Kraj: Francja
Gatunek: Groove/progressive/industrial metal
Strona zespołu: http://www.dagobaonline.com/
Dobre utwory: Face the colossus, Back from life, Orphan of you
Długość albumu: 50:39



Czas dać wszystkim do zrozumienia fakt, iż to właśnie Francja i Kanada są nadzieją dla ogólnie pojętego metalu. I mówię poważnie. Kanada ma choćby Neuraxis, Kataklysm, Between the buried and me, Protest the hero, The Agonist, Quo Vadis i można tak wymieniać jeszcze długo, w każdym razie co band, to bardziej techniczny, grajacy wciąż melodyjnie i co najważniejsze niesamowicie rozwojowo. Francuzi zaś prezentują trochę odmienne ale równie wywierające wrażenie podejście do muzyki. Gojira, Hacride czy DAGOBA właśnie to na dzień dzisiejszy absolutna czołówka modern metalu i nie ma mowy by ktokolwiek mógł mi zaprzeczyć. Nie ma.

Dobra, czym tak zauroczyła mnie DAGOBA? Płynnością, feelingiem, energią, mocą, przestrzenią która drzemie w tych utworach, siłą która drzemie w tych rytmach, wszystkim tym, czego warto szukać w metalu. Face the colossus to jak do tej pory ostatni, bo wydany w zeszłym roku album Francuzów i jak śmiem twierdzić, najlepszy jak do tej pory. Poraża mnie siła tego albumu, przeraża ilość pomysłów i zdumiewa ich wykorzystanie. Po prostu – warto było czekać na taki album, i kompletnie nie zrozumiem braku popularności wyżej wymienionych Francuskich bandów – włącznie z Dagobą w naszym kraju. To coś po prostu nie do pomyślenia.

To co ewidentnie odróżnia DAGOBĘ od dla przykładu GOJIRY to przede wszystkim ilość oraz jakość wokali. Oczywiście obaj wokaliści obu zespołów parają się odmienną techniką śpiewu, oraz wydobywania emocji z własnego głosu, aczkolwiek to właśnie krzykacz DAGOBY wydaje mi się mniej jednostajny, bardziej pomysłowy oraz po prostu ciekawszy. Jednym słowem i mówiąc kolokwialnie – zajebisty. Czyste nieskrępowane ale i wciąż szalone partie Shawtera wbijają w fotel, a najlepszym tego przykładem niechaj będzie utwór tytułowy… opad szczęki murowany.

Równie ciekawie wypadają te wszystkie dziwne, często asłuchalne partie klawiszy, parapetów, cholera jasna, elektroniki w ogóle które dodają prawdziwego smaczku kompozycjom. Dodajmy do tego, iż nie są to li tylko cukierkowe partie, a bogate i niemalże mroczno apokaliptyczne wyziewy ha,ha. Zdecydowanie SOILWORK czy IN FLAMES powinno sobie odpuścić korzystanie z takich o to gadżetów i pozwolić innym na to by w ogóle mogli je wykorzystywać he,he. Uhh! Aż brak mi słów, wolę po prostu słuchać, a jak widać po prezentowanych przeze mnie zespołach typowy metal jakoś nie zawsze do mnie ostatnio przemawia. Ach, nic tylko machać banią, a w dodatku przy takim The world in between można się na moment zatracić w myślach, zwłaszcza w tym akustycznym fragmencie. Nosz cudo!

Zdecydowanie jeden z najlepszych albumów zeszłego roku. Aj, aj!!!

ocena: 10/10

Lista utworów

1. Abyssal 00:49
2. Face the Colossus 04:54
3. Back from Life 04:25
4. Somebody Died Tonight 05:55
5. The World in Between 06:09
6. Transylvania 01:37
7. Orphan of You 06:09
8. The Nightfall and All Its Mistakes 05:44
9. Silence 04:17
10. The Crash 06:54
11. Sudden Death 03:46

Skład

Shawter – Vocals, machines
Franky Constanza – Drums (Imperial (Fra), Blazing War Machine, Outburst (Fra))
Izakar – Guitar (Blazing War Machine)
Werther – Bass

Powrót do góry