Muzyka: Jazz Fusion
Strona internetowa: http://www.frankgambale.com/
Kraj: Australia
Czas: 68:00
Dobre utwory: Foreign Country, Bittersweet, May the Fourths Be With You
Frank Gambale jest znany ze swojego innowatorskiego podejścia do gry, muzyki, czy nawet instrumentu, którym się posługuje. Wielu mu to zarzuca, że nie potrafi się wpasować w ramy z góry określone przez tysiące muzyków żyjących przed nim, ale osobiście uważam, że takie podejście jest najlepszym jakie można spotkać w szeroko pojętej sztuce. Samoograniczanie się jest wrogiem progresji, postępu, nowości i świeżości, a tego brakuje w dzisiejszej sztuce. Owszem, nie każda droga jest dobra, trafiają się ślepe zaułki, ale żeby znaleźć – trzeba szukać. Franek szukał i znalazł. Troszeczkę dzięki skomplikowanym, nie dającym się porównać z niczym wcześniej kompozycjom, troszeczkę dzięki specjalnym strojom gitary, które pozwoliły mu na chwytanie akordów niemożliwych do złapania w tradycyjnych tuningach. Podnoszą się głosy, że to sztuka dla sztuki, że nie zagra na takim stroju „wlazł kotek” – no i co z tego? Nie musi, to jest jazz, wszystkie chwyty dozwolone.
Raison d'Etre to płytka z 2004 roku, dosyć długa i mocno zakręcona. Mimo, że gustuję w jak najbardziej skomplikowanych kompozycjach, to musiałem do niej podchodzić kilka razy, no może poza otwierającym utworem, który jednoznacznie mi się kojarzy z twórczością Steve'a Morse'a. Przytłaczająca większość płyty jest grana czyściutką gitarą z lekki chorusem, co dzięki niekonwencjonalnym akordom daje bardzo przyjemne brzmienie. To, plus leciutko wycofana perkusja i melodyjna, najeżona masą ozdobników linia basu daje wrażenie masy przestrzeni i przejrzystości. Dla mnie to wielki plus, lubię móc dostrzec każdy dźwięk. Co do samej muzyki, mimo, że jest to jazz-rock fusion, to jednak bardziej jazz niż rock. Nie znaczy to, że płyta jest wolna, znajdują się na niej także momenty żywe, jednak cały czas utrzymane w konwencji bardziej jazz czy nawet funk. Miłośnik rockowego łupania w 4/4, nawet tego bardziej progresywnego nie będzie miał tu na czym zawiesić ucha. Za to ktoś, kto szuka niekonwencjonalnych elementów, kogo nie zbije z tropu, że np linia melodii i perkusja rozjadą się w pewnym momencie utworu i zejdą dopiero pod koniec, na pewno będzie ucieszony. Mam zastrzeżenia do wolniejszych utworów, jak Kaanapali, czy Table For One, które wydają się mi odrobinkę usypiające. Za to szybsze nadrabiają za nie, o utworze rozpoczynającym płytę wspomniałem, warty uwagi jest niewątpliwie Bittersweet, czy wg mnie najlepszy utwór na płycie – May the Fourths Be with You dający skojarzenia to z fusion lat 70 skacząc od brytyjskiego funkowego Brand X do początków Meoli w Return to Forever. Album kończy jedyny w większości przesterowany utwór – Complex Emotions, ale osobiście nie przypadł mi do gustu. Niestety moje skrzywienie dało sobie w którymś momencie znać i zacząłem analizować sekcję rytmiczną. Nie to, żeby sam Franek nie potrafił mnie zainteresować swoją grą, bo gra świetnie, ale ja już tak mam. Za garnkami siedzi Cobham, co już samo w sobie jest wyjaśnieniem, bas za to dzierży Fierabracci, którego osobiście wielbię, za styl przede wszystkim. Nie znam chyba innego gościa, który z prostego pochodziku potrafi wyciągnąć tyle miodu.
Trudno jest mi dać ocenę tej płycie. Zasługuje ona na jakieś 8/10, tylko że zdaję sobie sprawę, że chyba nie znajdzie się osoba czytująca ten serwis, której ta płyta się spodoba. A może? Sięgać wyłącznie na własną odpowiedzialność.
ocena: 8/10
Lista utworów
1. Foreign Country
2. Cachination
3. Bittersweet
4. Table For One
5. Nouveau Vignettes: Debut Solo
6. Nouveau Vignettes: Melodique
7. Nouveau Vignettes: Two Minutes B.C.
8. Kaanapali
9. May the Fourths Be With You
10. Monkey Wrench
11. Smug
12. Complex Emotions
Skład
Frank Gambale – gitary
Steve Billman – bas
Ric Fierabracci – bas
Bill Cobham – perkusja