IT’S.TRUE.MENTALITY – Wywiad z Anią, Andrzejem, Arkiem i Grzegorzem

„…Tak naprawdę, granie w sensie tworzenia tego, co już się słyszało, nie jest ani pasjonujące, ani, tym bardziej, satysfakcjonujące… Osobiście mam nadzieję, że idąc tym torem dojdziemy do czegoś oryginalnego, stworzymy coś, co będzie ciężko scharakteryzować, nie twierdzę, że coś nowego, ale może choć trochę nowatorskiego…”

Hej! IT'S.TRUE.MENTALITY to dość osobliwa nazwa dla zespołu. Ponadto przedzielona kropkami. Możesz wyjaśnić genezę tej nazwy?

ANDRZEJ: Niezła, nie? (śmiech) Geneza jest prosta: musieliśmy się jakoś nazwać, pomysłów było kilka, mniej lub bardziej były one trafione. Pomysł na tę grę słów pojawił mi się w umyśle dość nagle i z jakąś dziwna łatwością. Kropki mają za zadanie spoić te trzy słowa. Spacje nie dałyby tego efektu. A myślniki są mało estetyczne.

Proponujecie dość niszową muzę – instrumentalny Progresywny Rock/Metal. Skąd pomysł na taką twórczość?

GRZEGORZ: Po części z ambicji, po części z fascynacji…. Tak naprawdę, granie w sensie tworzenia tego, co już się słyszało, nie jest ani pasjonujące, ani, tym bardziej, satysfakcjonujące… Osobiście mam nadzieję, że idąc tym torem dojdziemy do czegoś oryginalnego, stworzymy coś, co będzie ciężko scharakteryzować, nie twierdzę, że coś nowego, ale może choć trochę nowatorskiego…

ANDRZEJ: Bo ktoś to musi robić 😉 Kiedy zespół powstawał, byliśmy mocno zafascynowani muzyką zespołów takich jak przede wszystkim Dream Theater, Liquid Tension Experiment, czy muzyków – Satrianiego, Vai’a etc. Nasze umiejętności, nie oszukujmy się, były wówczas żadne, ale gdybyśmy nie podjęli się czegoś bardziej technicznego, nigdy nie osiągnęlibyśmy nawet połowy tego, co potrafimy dziś i miejmy nadzieję, będziemy potrafili za kilka lat.

AREK: Gramy taką muzykę przede wszystkim dlatego, że dobrze się czujemy w tej stylistyce. Ja zawsze chciałem grać coś nietypowego, ambitniejszego i stąd pomysł żeby dołączyć do tego zespołu.

Zresztą nie każdy mógłby grać taką formę muzyki. Potrzebne są spore umiejętności. Jak wyglądało wasze przygotowanie muzyczne?

GRZEGORZ: Tak… Nie przygotowałem się… żałuję!

ANIA: Oj, jak ja się przygotowywałam! W zasadzie nic innego nie robiłam między 7 a 25 rokiem życia… 🙂 Reasumując – wszystkie stopnie państwowej edukacji muzycznej, jakie były wtedy dostępne.

ANDRZEJ: Jestem samoukiem, gram już bodajże 8 lat, z przerwami na kryzysy i inne chwilowe pomysły na życie. W życiu wziąłem 4 lekcje gry, na których uczyłem się tego, co już umiałem 🙂 Nie uważam, że moje umiejętności są Bóg wie jakie, jakieś tam jednak są…

AREK: Ja też jestem samoukiem. Z resztą cały czas się uczę i rozwijam, a granie niebanalnych utworów daje dodatkową mobilizację i większą swobodę działania.

W zasadzie każdy utwór to techniczne i skomplikowane zagrywki. Jednak poza technicznym graniem wytwarzacie sporo nastroju… od nostalgii czy melancholii po kontrolowaną agresję i psychodelię. Kto komponuje aranże?

AREK: Każdy wnosi coś od siebie podczas tworzenia utworów, komponowanie odbywa się zazwyczaj na zasadzie swoistej „burzy mózgów” jednak nad całokształtem utworu zazwyczaj czuwa Ania.

ANDRZEJ: Aranże komponujemy wspólnie, melodyczne części składowe są kompromisem pomiędzy pomysłami Ani i moimi. Utwór powstaje albo z pomysłu zaimprowizowanego na próbie albo przyniesionego z domu. Co do nastrojów – bardzo miło słyszeć, można uznać, że osiągnęliśmy więc zamierzony efekt.

ANIA: Utwory powstają dzięki wspólnym wysiłkom. Choć melodie to największa zasługa Andrzeja. Oczywiście każdy w swoich partiach przemyca coś od siebie, ale tak, by całość miała ręce i nogi. Największa melodyczno-harmoniczna swoboda to solówki. To może jeszcze dodam, iż jest to też swoboda metro-rytmiczna. Prawda Grzegorzu?

GRZEGORZ: Hahahaha – prawda…Najczęściej to tak zwane „spontany”… ktoś coś przypadkiem zagra, inny podłapie, ktoś wymyśli harmonię, albo się pokłócimy i żeby nie rozmawiać, gramy. Hehe! Zasadniczo – odkąd gram na perkusji, gram z Andrzejem, często bez żadnego porozumienia gramy, jakbyśmy się wcześniej umówili… rozumiemy się. Myślę, że to, wraz z muzycznym zmysłem, wykształceniem Ani i czujnością Arkadiusza sprawia, że ciężko stwierdzić kto tak naprawdę jest odpowiedzialny za kompozycje. Ja osobiście pilnuje tylko, żeby nie było za spokojnie 🙂

Ciężko się gra taką muzykę? Mam na myśli ciągłe skupienie podczas grania. 🙂

ANDRZEJ: Skupienie faktycznie jest i dość mocno przeszkadza w swobodnej motoryce. Mówię tu o sobie, ponieważ moja gra to właściwie w większości melodie, podczas których ciężko mi poskakać czy pomachać głową, nogą czy czymkolwiek. A czy gra się ciężko? Lekko się gra, jak się człowiek ogra 🙂

GRZEGORZ: Czujnym trzeba być. Ale nie gramy na koncertach materiału nie ogranego jak należy. Ania by nie pozwoliła… Gdybyśmy sprobowali… byłoby lanie po koncercie….

ANIA: Już Grzegorzu nie demonizuj… (a lanie i tak będzie!) No… Tak więc repertuar mamy na tyle zróżnicowany, iż jest czas na wszystko – i na skupienie i na chwilę oddechu – wtedy zachodzi niewielki ruch sceniczny 🙂 Rzecz jasna, że im bardziej ograny utwór, tym większa swoboda. Choć nie ukrywam, są momenty, w których nie mam ani swobody, ani ruchu scenicznego… Ale sama sobie zgotowałam ten los.

AREK: To wszystko kwestia wcześniejszego rozegrania i przećwiczenia. Oczywiście koncentracja jest ważna aby nie pogubić się w kawałkach, jednak skupienie nie jest na tyle mocne żeby nie zauważać otaczającego świata 😉

Jak wspominaliście, każdy z was odgrywa ważną rolę w kompozycjach. Ale chciałbym podkreślić rolę Anny, jako, że kobiety stanowią rzadkość, szczególnie w progresywnych klimatach. Jej gra na klawiszach jest iście wirtuozerska. Doskonale sobie radzi z partiami solowymi…

ANIA: Dziękuję… To cieszy, że te kilkanaście lat samozaparcia, ćwiczeń i wyrzeczeń nie poszło na marne 🙂

AREK: Taaak, Ania jest prawdziwym wymiataczem 🙂

ANDRZEJ: Ania jest w ogóle fajna dziewczyna.

GRZEGORZ: Ania kiedyś przyszła i mówi: „słuchajcie, słuchajcie, mam motyw!” – miała… siedemnaście ósmych…

Grzesiek! Jakoś zabrzmiało to enigmatycznie… Ale lećmy dalej… Jak Anna trafiła do zespołu?

GRZEGORZ: Przeznaczenie!

ANDRZEJ: Z konieczności (dla zespołu oczywiście) (śmiech)

ANIA: Tak… Przypominam sobie… Jeden z pierwszych koncertów It's.True.Mentality, jeszcze w pierwotnym, 3-osobowym składzie… I od razu mnie ujęli. Tacy mili młodzi chłopcy… Wysocy, przystojni… 🙂 A najważniejsze, że muzycznie mieli pomysł na siebie. Po koncercie spytałam nieśmiało, czy nie myśleli o klawiszach…

No i pomyśleli 🙂 Ja też bym pomyślał jakby przyszła do mnie taka „fajna dziewczyna” :)… A jakie kapele was zainspirowały?

AREK: Słucham dużo muzyki z różnych rejonów rocka. Zarówno tych mniej progresywnych jak i tych bardziej progresywnych, lżejszych klimatów jak i mocniejszych, starszych kapel – klasyków rocka, jak i tych nowych. Każdy z nich jest w pewnym sensie inspirujący. Metallica zainspirowała mnie żeby w ogóle sięgnąć po gitarę i zacząć grać, natomiast jeśli chodzi o klimaty bardziej zbliżone do tego co tworzymy z zespołem to zawsze inspirował mnie Tool – to jak brzmienie instrumentu pozwala budować klimat utworów.

GRZEGORZ: Dla mnie to zagadka… nie potrafię powiedzieć, jakie są moje inspiracje przy tworzeniu muzyki w ITM… Słucham bardzo różnych i skrajnych gatunków… Jeden z utworów z poprzedniego demo inspirowany był psychodelicznym popisem Myslovitz na koncercie… Inny Slayerem…

ANIA: Nie podejmuję się wymienić tu wszystkiego czego słucham, a wydaje mi się, iż wszystko czego słucham świadomie, w pewien sposób mnie inspiruje. Ale – i niechże będę staroświecka – to muzyka klasyczna ma największy wpływ na moją muzyczną wyobraźnię, czyli z pewnością i na to, co gram.

ANDRZEJ: Dream Theater, Porcupine Tree, Jaga Jazzist, Pink Floyd, Muse, Riverside, Slayer, Acid Drinkers, Satriani, Tool.

Na koncie macie dwa materiały. Pierwszy „Alone Forever” z 2005 roku… Możesz go scharakteryzować?

GRZEGORZ: Tak, mamy na koncie „Alone Forever”, na koncertach gramy 3 utwory z tego materiału. Może tyle? To było bardzo dawno temu…

ANDRZEJ: To były czasy zamierzchłe, kiedy nie byliśmy odpowiednio krytyczni wobec tego co robimy i być może dlatego „Alone Forever” w wersji do zakupienia czy downloadu nigdy w całości nie zostało udostępnione. Demo uważam za dość nierówne, aczkolwiek utwory „Alone Forever”, „Sad Fate” i „Memories Are Back” mocno zarysowały ścieżkę rozwoju muzycznego zespołu.

Ostatni to demo „Insomnia”. Dla mnie naprawdę wysokiej klasy progresywna muzyka. Jak wspomniałem wcześniej to nie tylko skomplikowane granie ale i paleta nastrojów. Jaki jest odzew na to demo?

GRZEGORZ: Bardzo pozytywny, tak naprawdę, rzadko słyszymy słowa krytyki. Jeśli już jest, to dotyczy raczej sposobu realizacji nagrania i braku wokalu. Osobiście nie rozumiem jednak co ma brak wokalu do instrumentalnego rocka progresywnego… No ale trudno, co zrobić…

ANIA: Mnie do dziś dziwi, że aż tak pozytywny 🙂

Zawsze zastanawiało mnie to jak dany zespół dobiera tytuł do instrumentalnego kawałka. W muzyce progresywnej większość tytułów ma jakieś głębsze znaczenie niż tylko zlepek słów. Jak jest w waszym przypadku?

GRZEGORZ: To też „spontan”, któregoś dnia siedzę sobie w pracy i nagle, jak mnie nie przytłoczy pomysł, jak go nie spisałem…. Dziewczynom się spodobało, dopasowaliśmy tytuły i „historyjkę” do utworów które miały być nagrywane – i tak powstała Insomnia. Bardzo podobnie było z Alone Forever, tam jednak była wspólna burza mózgów… W przypadku Alone, jednak, tytuły niewiele mówią. Mając to na uwadze, w Insomni jest już odwrotnie. Mam nadzieje…. 🙂

Gracie różne koncerty. Jak odbiera was publiczność? Tego typu muzyka jest raczej do słuchania.

ANDRZEJ: Z odbiorem bywa różnie, szczególnie gdy gra się jednego wieczoru z kapelą o kompletnie innym charakterze – żeby się tu, prawda, brzydko nie wyrażać – bardziej rynkowym. Grając koncert nie spodziewamy się raczej pogo pod sceną, może nawet lepiej że go nie ma, bo tak jak mówisz, nasza muzyka jest raczej do słuchania.

Ale mimo wszystko, nie myśleliście by jednak wprowadzić linie wokalne? Na pewno dzięki temu zwiększylibyście liczbę fanów a z drugiej strony zyskalibyście dodatkową formę przekazu.

GRZEGORZ: Kiedyś myślałem… ale poczułem opór… i przestałem 🙂

ANIA: Wszyscyśmy się nad tym zastanawiali. Jednak to nie takie proste – poszukać takiego wokalu i dodać go w taki sposób, by nie trzeba było zmieniać tej naszej itstrumentalnej nazwy… 🙂

Jakie macie plany na resztę roku?

GRZEGORZ: „Mieć u stóp cały świat” hehe

Może jest coś o co nie zapytałem, a chcielibyście powiedzieć? 🙂

ANDRZEJ: Ja bym chciał powiedzieć, że ja zawsze z zespołem!

… O widzisz czasami warto dać komuś szansę by siebie wyrazić… i to by było na tyle. Dzięki za rozmowę. Zakończenie wywiadu należy do Was…

ITM: Dzięki wielkie za ciekawe pytania i wysłuchanie odpowiedzi! Zapraszamy na koncerty – aktualne info znajdziecie zawsze na naszym profilu MySpace. Pozdrawiamy, a wszystkim którzy nas wspierają – dziękujemy!

www.myspace.com/itstruementality


Powrót do góry