Kraj: Stany Zjednoczone
Gatunek: Deathcore
Strona zespołu: http://www.myspace.com/xoceano
Dobre utwory: District of misery, Empathy for leviathan
Długość albumu: 43:57
Deathcore, deathcore, ileż można prawda? Szczerze? Nie wiem. Może tak długo, aż kompletnie mi się to znudzi – czyli nieprędko he,he. Co jak co, ale w tym jakże brutalnym łojeniu nie często zdarza mi się wychwycić jakieś perełki, coś co mnie po prostu rozpierdoli. Co to, to nie. OCEANO to świeży i młodziutki (oczywiście Amerykański) band który być może namiesza (choćby trochę) na deathcore'owej scenie. W moim przekonaniu mają ku temu predyspozycje, ale mają przed sobą kilka przeszkód – jedną z nich, a zarazem i główną, jest hermetyczność gatunku. Zdecydowana większość tego typu grup stopniowo przemienia się w brutalne tech death metalowe twory, coraz to bardziej kierując się w stronę metalu – niźli core'a, czy taki los (dobry!) czeka również OCEANO? Zobaczymy, póki co panowie napierdzielają aż miło, ślicznie podłapując trend.
Deepths to trwająca niemal trzy kwadranse skondensowana dawka potężnego nie rzadko monumentalnego wręcz death metalu. Tak, mimo wszystko death metalu, albowiem breakdowny to tylko dodatek (srogi!) do tej jakże brutalnej sieczki. Blasty sypią się jak z rękawa, szesnastki przeplatają się z trzydziestkami dwójkami, co chwila atakują nas jakieś kosmiczne przejścia a nad tym wszystkim unosi się dosłownie nieludzki growl Adama. Byłbym zapomniał – riffy którymi raczą nas państwo Andrew i Tristan to szkoła techniki i finezji, dodam tylko, że w bardzo młodym wieku. Zresztą cały skład OCEANO to niewiele starsi ode mnie goście, co wywołuje we mnie tylko uśmiech politowania nad wszystkimi muzykami w naszym kraju – zwłaszcza tymi którzy tak kurczowo jak między innymi ja, dążą do celu. Przykre to, ale tam (w stanach) tacy instrumentaliści wyrastają jak grzyby po deszczu, zwłaszcza perkusiści…. to przechodzi ludzkie pojęcie.
Jedyne co irytuje na Depths to stężenie napierdalania. To po prostu nie na moje siły, dlatego też by przebrnąć przez cały krążek potrzebowałem mniej, więcej, dwóch a może i nawet trzech obrotów. No taka prawda, tak dużo napierdalania, w którym często nie ma po prostu emocji to ilość która mnie przerasta. Na całe moje szczęście, w połowie płyty pojawia się fenomenalny i odświeżający cały krążek utwór tytułowy, w którym to muzycy zaskakują nas melodyjnymi rozwiązaniami i charakterystycznym przestrzennym groove. Oczywiście Depths został okraszony breakdownem, ale to tam tylko szczegół he,he. Reszta albumu to dalej masakra – aż do samego końca. Tu i ówdzie powlepiano jakieś epickie, kojarzące się z NILE motywy które (chwała panu) dodają też rzeźni smaku heh. Szkoda tylko, że te najlowe przeszkadzajki są tylko dodatkiem i tłem…
Mocne, momentami aż za bardzo, ale tak czy owak – konkretnie mnie sponiewiera. O tak, sponiewiera to najlepsze określenie. Jeśli przyjdzie wam do głowy nazwa OCEANO warto sobie ją skojarzyć z właśnie tym hasłem he,he.
ocena: 7,5/10
Lista utworów
1. Descent
2. Inhuman Affliction
3. A Mandatory Sacrifice
4. Samael The Destroyer
5. Fractured Frames, Scattered Flesh
6. Disgust For Your Kind
7. Depths
8. District Of Misery
9. With Legions…
10. Slaughtered Like Swine
11. Empathy For Leviathan
12. Plague Campaign
13. Abysm
Skład
Daniel – Drums
Jason – bass
Adam – vocals
Andrew – guitar
Tristan – guitar