AMESOEURS „Amesoeurs”

AMESOEURS „Amesoeurs” - okładka
Muzyka: depressive black metal/post-rock
Strona internetowa: http://www.myspace.com/amesoeurs
Kraj: Francja


Dobre tytuły: Gas In Veins, Les Ruches Malades, Recueillement, Au Crépuscule de Nos Rêves

Alcest. To pierwsze skojarzenie kapeli dla słuchacza, który już wcześniej obracał się w klimatach tego pokroju lub obcował nieco z historią Peste Noire…
A dla tych co nie obcowali mam zaszczyt zaprezentować melancholijno-depresyjno-relaksującą nutkę spod francuskiej flagi – Amesoeurs. Pierwszy kawałek „Gas In Veins” zaczął sobie lecieć, słuchałem ze spokojną twarzą bez wyrazu… przeleciał do końca. Kiedy utwór się skończył siedział nieruchomy z oczami większymi niż u żaby. OLŚNIENIE! Pierwsza reakcja: „o kurwa! To jest wyjebane! Jak Alcest!”. Otóż to. Zanim przejdę do małego opisu kawałków i budowy albumu muszę zaznaczyć parę detali składu kapeli i ich stylu. Nie będę tutaj wypisywał biografii członków zespołu ale wspomnę jedynie, że mają oni powiązania z takimi legendami francuskiego „podziemia” jak Peste Noire czy właśnie Alcest. I nie bez powodu wspomniałem tą grupę na początku, ponieważ „Amesoeurs” brzmi jak Alcest z panią na wokalu oraz z dodatkiem Peste Noire.

Płyta zaczyna się od wcześniej wspomnianego „Gas In Veins”, który od razu zwraca swoją uwagę i spokojnie wpisuje się do „top listy”. Dalej płyta się rozwija spokojnie z momentami grozy i depresji. Można to porównać do dobrego filmu z gatunku dramatu/dramatu romantycznego. Czuć w tej całej atmosferze pewien mrok, a może lepiej – niepokój. Romantyczność wplata się pomiędzy depresję, melancholię a tą wspomnianą niepewność; bardzo sprawnie balansuje tym samym emocje tego nagrania oraz sprawia, że nie ma siły aby się oderwać chociaż na moment. Ta piękna uczuciowość jest wzmacniana przez urzekający kobiecy głos, tym bardziej, że śpiewa po francusku. Mowa tu szczególnie o kawałkach „Les Ruches Malades” i „Faux Semblants”. Cudowny klimat na spokojny wieczór.
Przejdźmy do tej bardziej mrocznej i depresyjnej części… Już sama okładka sprawia wrażenie wewnętrznej pustki, samotności i odrzucenia. To pięknie czarne dzieło nie jest też stworzone bez sensu, ponieważ podobnie jak szwedzki Lifelover, Amesoeurs odnoszą się lirycznie do miastowej depresji, „dołka” współczesnej zurbanizowanej cywilizacji. Co do czystej choroby anty-wszystkiego i braku chęci do życia lub zasntanawiania się nad egzystencją slychać to wyraźnie w kawałku „Recueillement” zawierającego wpływy z Peste Noire. „Heurt” oraz to melancholijne outro w postaci ponad 11-sto minutowego „Au Crépuscule de Nos Rêves” są świetnymi przykładami ten czarnej strony albumu. Ta black metalowa opoka bardziej lub mniej, ale cały czas jest słyszalna otaczając to CD tą taką negatywnością.
Można by pisać i pisać jeszcze wiele na temat tego świetnego krążka, i końca by nie było, gdyż opisać chyba się go nie da. Jednak można go krótko i bardzo zgrabnie określić jak to zrobił jeden z moich przyjaciół: „w życiu nie słyszałem bardziej emocjonującej a zarazem romantycznej muzyki, piękno zaklęte w dźwiękach”, Nic dodać, nic ująć.

Dlaczego 10/10? Bo ten album jest idealny. Mimo, że całkiem zróżnicowany, tworzy jednolitą całość.

ocena: 10/10

Lista utworów

1. Gas in Veins
2. Les Ruches Malades
3. Heurt
4. Recueillement
5. Faux Semblants
6. I XIII V XIX XV V XXI XVIII XIX – IX XIX – IV V I IV
7. Trouble (Éveils Infâmes)
8. Video Girl
9. La Reine Trayeuse
10. Amesoeurs
11. Au Crépuscule de Nos Rêves

Skład

Audrey S. – wokal, klawisze
Neige – wokal, gitara, bas
Fursy T. – gitara, bas
Winterhalter – perkusja

Powrót do góry