Kraj: Stany Zjednoczone
Gatunek: Metalcore
Dobre utwory: And death in my arms, Focus shall not fail, Regret not
Strona zespołu: http://www.myspace.com/allthatremains
Długość albumu: 41:36
Swego czasu, albo może i nawet po dziś dzień Prosthetic Records wydawało niemalże same zajebsite (metalcore'owe) zespoły. Jednym z nich jest niewątpliwie ALL THAT REMAINS. Właściwie to wszystkim, którzy chociaż trochę orientują się w temacie zespołu przedstawiać nie muszę, innym zaś polecam wgłębić się w całość ich twórczości, albowiem to nie tylko typowy metalcore, ale również całkiem wymagający melodyjny death metal. Oczywiście metalcore góruje nad resztą elementów, ale tego nie mam im za złe. Wręcz przeciwnie ja to baaardzo lubię.
Kiedyś tam recenzowałem bodajże dwa ostatnie krążki ALL THAT REMAINS i o ile pamiętam peanów pod ich adresem poleciało całkiem sporo (no może jednak mniej przy ostatnim Overcome), i we własnej podświadomości wyryłem sobie obraz ALL THAT REMAINS jako formacji wszechstronnej, agresywnej, grającej bardzo technicznie a jednocześnie wciąż piekielnie chwytliwie. I jakby nie było to o to w tym wszystkim chodzi. Metalcore prezentowany przez ALL THAT REMAINS to muzyka nie byle jaka bo wielowymiarowa, pogmatwana, często nawet wykraczająca poza sztywne ramy metalcore'a. Wiadome breakdowny, śpiewane refreny, melodyjne rwane riffy grane na podobnych progach to niby standard, ale w ich przypadku to nie jest wcale takie oczywiste. Po prostu ktoś tutaj postarał się o to by nawet po pięciu latach od premiery tego albumu, wciąż można było machać banią i nie przejmować się tym, że coś takiego już było. To świadczy o własnej tożsamości danego zespołu, o charakterze, który czyni ich unikalnymi. Nie wiem tylko czemu nie udało im się tak na prawdę zaistnieć. Tam (w stanach) co prawda każdy tego typu band jest popularny, ale oni mogliby być duużo bardziej znani niż np melodyjni thrash-metalcore'owcy z SHADOWS FALL, a nawet bardziej od UNEARTH. Ale to już nie ja będę się nad tym rozwodził.
Teraz o samej płycie. Jeśli ktoś orientuje się na czym Szwecja stoi, a zna też siłę i impet amerykańskiego pierdolnięcia śmiało i szybko wyklaruje sobie czym tak na prawdę charakteryzuje się ATR. Już od pierwszego utworu (nota bene straszneeego hitu) wyczuć możemy to wkurwienie, poczuć tą energię, a jednocześnie nucić sobie te melodyjne riffy. Podoba mi się to żonglowanie nastrojami, ten mariaż tego złego, wszystkiego co agresywne i słodyczy, również takiej przejmującej – zwłaszcza wokalnie. Philip Labonte to zresztą jeden z najlepszych tego typu krzykaczy i jeśli spotkałbym takiego w swoim życiu z miejsca chciałbym zakładać z nim kapele. Gość włada kilkoma barwami growlu/krzyku a jednocześnie potrafi fenomenalnie (!) czysto śpiewać. Te refreny z pewnością nie byłyby tak udane gdyby nie wkład tego właśnie gardłowego. Równie mocno zaskakują mnie, oraz podobają mi się te wszystkie czy to akustyczne, czy to niezwykle harmonijne, spokojne fragmenty perfekcyjnie wplecione w cały ten napierdol. To również element, oraz indywidualna cecha odróżniająca ALL THAT REMAINS od reszty metalcore'owego motłochu.
Gorąco polecam. Nawet tym co metalcore'a nie lubią, bo to konkretny album dla wszystkich, którzy lubią się wyżyć a jednocześnie coś z tego wszystkiego pamiętać.
ocena: 8/10
Lista utworów
1. And Death in My Arms 04:45
2. The Deepest Gray 03:09
3. Vicious Betrayal 04:19
4. I Die in Degrees 03:30
5. Focus Shall Not Fail 06:18
6. Regret Not 04:26
7. Passion 03:42
8. For Salvation 03:51
9. Tattered on My Sleeve 04:22
10. This Darkened Heart 03:14
Skład
Philip Labonte – Vocals (Perpetual Doom, Shadows Fall) (1999-)
Oliver Herbert – Lead Guitar (1999-)
Mike Martin – Guitar (Flatlined) (2004-)
Jeanne Sagan – Bass (Light Is The Language, The Acacia Strain, Ligeia) (2006-)
Mike Bartlett (1999-2006)