Muzyka: progressive/melodic/death metal
Strona internetowa: www.myspace.com/ingrief
Kraj: Norwegia
Czas: 00:47:20
Dobre tytuły: wszystkie
Wytwórnia Bombworks ostatnimi czasy zasypuje rynek całkiem mało znaną, lecz zaskakująco dobrą muzyką różnego typu metalem. Mimo, że wytwórnia jest chrześcijańska wydająca płytki zespołów o tejże tematyce pokazuje, że nawet miłośnicy Jezusa potrafią tworzyć świetną muzykę. Tak dużo ludzi narzeka: „eeee chrześcijańskie, to pewnie do dupy i śpiewają o tym cały czas, że kochają Boga. Bleh, nawet nie wysilę się żeby posłuchać”. Takie osoby się mylą i to BARDZO! Era takowej ignorancji muzycznej się skończyła. Muzyka potoczyła się takim kołem, że nie można ignorować żadnego zespołu ze względu jego wierzeń lub image’u, gdyż potrafi bardzo mocno i pozytywnie zdziwić. Tak, mówi się, że niby wszystko jest już zagrane, jest trudno być oryginalnym itd. To prawda, ale mimo to jednak zawsze jest coś ciekawego, co można wygrzebać czerpiąc przyjemność ze świeżości dźwięków. Oczywistym jest to, że teraz wszystko ma jakieś wpływy pochodzące od innych zespołów i jest ekstremalnie trudno coś opisać bez porównywania, ale po to są tak zwani prekursorzy gatunku, więc myślę, że absolutnie nie jest grzechem porównywanie zespołu do innych, a nawet pomocne w zdobywaniu fanów. Ale do rzeczy.
Do takiej grupy zespołów bez żadnych wątpliwości mogę zaliczyć norweski IN GRIEF przedstawiając ich debiutancki album „Deserted Soul”. Zespół gra bardzo dobrze i solidnie sklepany progresywny melodyjny death metal. Przyznam się, że nie jestem olbrzymim znawcą melodic death metalu ale z tego co wiem takie kapele raczej powstają głównie w Szwecji, zaś Norwegia to królestwo zimnego, bezlitosnego i pełnego nienawiści black metalu (brrr aż mi się zimno zrobiło). Panowie grupy „W ŻALU” zrobili mi olbrzymią niespodziankę swoim pochodzeniem, jeszcze nie słyszałem tego typu muzyki z Norwegii – nie dość, że progresywnie to i melodyjnie. Na pohybel tym, którzy gardzą zespołem i ich twórczością tylko dlatego, że mają chrześcijańskie powiązania, ponieważ ten zespół ma MOC i dobrze trzepie po uszach.
Tak jest, nic innego – zespół brzmi świetnie! Jest mocno, jest energicznie, bez pierdzielenia się grają jak gdyby jutro miał się skończyć świat. To wywiera wrażenie brutalności i zaciekłości. Gitary brzmią nadzwyczaj ciężko, wydające z siebie melodyjki i rytmy zmuszające do machania głową, solówki zaś pokazują niemałe umiejętności techniczne muzyków.
Bardziej szczegółowo. Jako pierwsze mamy intro zagrane na syntezatorze wprowadzające już poczucie pewnego klimatu w jakim jest ten album stworzony. Po intrze powolutku do boju wchodzi „I Am” – pierwszy wyróżniający się kawałek z płyty. Jest to mocny początek albumu i zapowiedź tego, co będzie się działo dalej. Lirycznie jest ciekawy, kilka wersów jest nieco pacyfistycznych ale początek liryków wieje nienawiścią. Cały kawałek w tle zawiera podniosłe synthy, i ścianę dźwięku całej reszty plus ten brutalny riff. Numerem dwa jest „Invited War” traktujący o wojnach na Bliskim Wschodzie, Jihadzie oraz próbie „uspokojenia” i namówienia do rozsądku ludzi używających wiary jako pretekstu do zabijania i prowadzenia walki. Ponownie mamy tu mocny riff oraz ten głęboki mocny wokal pojawiający się w każdym kawałku. Po raz pierwszy usłyszeć tutaj można czyste wokale. „Modern Truth” jest zdecydowanie najbardziej energicznym kawałkiem i jednym z najlepszych z płyty. Powolne wejście, gdzie po kilku chwilach do naszych bębenków dobija się szybka gitara melodyjna z czasem przemieniająca się w brutalny rytm. Mamy chwilę klawiszowej wstawki dającej nam chwilę odetchnienia i znowu zaczyna się melodyjne szaleństwo. „Modern Truth” ma bardzo życiowy tekst nie związany zbytnio z religią, a z tym jak media oraz różne typy komunikacji omamiają ludzi i opisują ich takimi jakimi nie są. Autor pisze o tym aby zostawić chociaż jego umysł czysty od tych bzdur. Kolejną piosenką jest sam tytuł płyty, który tak samo jak poprzedni zalicza się do ścisłego „top”. Ma podniosły, dramatyczny i lekko apokaliptyczny klimat. Pięknie brzmiąca „czajna” perkmena tworzy cudowne tło. Wplecione w kawałek są ładne czyste wokale uspokajające chaos. Również bardzo ciekawy tekst jest tu do wyłapania. „In The End” oraz „Weak” są świetnymi numerami na zakończenie płyty. Oba są epickie, oba posiadają teksty o zwątpieniu w wiarę, zatraceniu nadziei i buncie, oba mają ładne solówki.
Fani melodyjnego death metalu łączcie się! Bardzo dobry tytuł debiutanckiego zespołu z Norwegii, który nie pozostanie wam dłużny czasu spędzonego na jego przesłuchanie. Jeśli chodzi o porównania, słychać tutaj wiele wpływów z DARK TRANQUILITY. Szczerze przyznam, że jest to jedna z niewielu płytek ostatnimi miesiącami jakiej zdarzyło mi się słuchać, która dostarczyła mi tyle przyjemności, a naprawdę niewiele teraz takich zespołów. Czy naprawdę „Deserted Soul” jest taka jak mówię – oceńcie sami.
ocena: 9,5/10
Lista utworów
1. Darkening Horizon
2. I Am
3. Invited War
4. Modern Truth
5, Deserted Soul
6. In The End
7. Weak
Skład
David Sandvik – wokal
Benny Andre Roste – gitara, bas
Jonas Andreassen – gitara
Daniel Sandavik – syntezatory i elektronika
Vegard Hellan – perkusja