Muzyka: death metal/hardcore/rock
Strona internetowa: http://www.myspace.com/senecaband
Kraj: USA
Czas: 32:39
Dobre utwory: pierwsze trzy (pomijając intro)
Ludzie ostatnio miksują swoje gusta muzyczne. Wytwórnie miksują gatunkowo składy na trasach koncertowych. Kapele miksują….no właśnie co miksują obecnie kapele? Ha! Pytanie brzmi czego NIE miksują! Dzikie połączenia, dziwaczne cuda i twory muzyczne…nie mówię oczywiście nawet o takich ekstremach jak THE FORGOTTEN ARCHETYPE, ale wciąż ciekawie. Na myśli mam kapelę SENECA.
Jest to metalcore/hardcore/deathcore, połączony z….emocorem/post-hardcorem? No właśnie nie mam pojęcia i nie chcę szufladkować do końca SENECA. Osobiście mam szacunek do ludzi chcących, tudzież próbujących mieszać w muzie i wrzucać do jednego pojemnika kilka niezbyt pasujących do siebie elementów, by następnie wyciągnąć z niego niezłą spójną mieszankę.
Co do samego albumu, składa się on z jedenastu piosenek, które chętnie teraz zanalizuję. Całość zaczyna się od krótkiego i jakże bardzo nudnego i nic nie wnoszącego intro (ale tak to już najczęściej bywa z tymi intrami). Zatem „prawdziwym” pierwszym utworem jest „Palehorse”. Od samego początku masa blastów, growlu i naparzanki gitarowej, można by zatem pomyśleć, że będzie tak cały kawałek, lecz…tak nie jest. Kolejne riffy zaskakują melodyjnością, a o tym co dzieje się po 2 minucie, można napisać w skrócie (ale rymy…) – jak to mawia mój dobry kumpel – „Emo przyśpiewki”. I bardzo dobrze! Urozmaica to cały utwór, przy czym melodia rzeczywiście wpada w ucho już za pierwszym przesłuchaniem. Czyste wokale to wielki plus całego „Reflections”. Kolejnym kawałkiem jest „Black Gold” i podobnie jak ma to miejsce w pierwszym – sam wstęp to szybka jazda po instrumentach, lecz pod koniec zwalnia i zaczynają się znów melodyjne akcje. „Caroseuls” zaczyna się od breakdown'u i w sumie beatdownowe rytmy towarzyszą temu utworowi do końca…noooo prawie do końca. Czy zaskoczeniem będzie jak napiszę, iż pod sam koniec wchodzą po raz kolejny post-hardcorowe czyste wokale? Dokładnie tak jest. Czwóreczka „Birds” jest w całości HC/MC dość typowym utworem w tych klimatach. Kolejny „Illusions” zaskakuje, gdyż jest to nic innego jak…balladka. Czyste gitary, lekka perkusja i melodyjny wokal. Dopiero pod koniec wchodzi troszkę mocniejszy kop, lecz dalej utwór zasługuję na tag balladki. W „The 29th Day” zasmakujemy w kilku niezłych metalcorowych riffach, połamanych rytmach oraz blastach.
Teraz nadszedł czas, by przerwać analizę. Dlaczego? Otóż dalsza część płyty jest dość monotonna i nudna, zatem stawiam tutaj minus oraz odejmuję dwa punkty z oceny. Niestety. Niektóre kapele mają pomysł na kilka kawałków, a następnie wrzucają na CD dodatkowe dopełniacze, które są po prostu nijakie. Kapela mogłaby wysilić się na jeszcze 2-3 dobre utwory, by dopełnić tą płytę zadowalającą dawką melodyjnych wokali oraz lepszych riffów. Niby jest wstaweczka na pianinie i gitarze (tytułowy track), ale to też tylko uzupełnienie. Zabrakło pomysłów lub tez tak miało właśnie być, lecz ja nie zrozumiałem koncepcji. Wszystko możliwe.
Produkcja czysta jak łza, kilka wyśmienitych kompozycji, kilka dopełniaczy…i co ja mam zrobić? Jak to ocenić? Hmmm…myślę, że burzę w moim mózgu usatysfakcjonuje 7/10.
ocena: 7/10
Lista utworów
1. Optical 01:28
2. Palehorse 04:56
3. Black Gold 03:07
4. Carousels 02:55
5. Birds 02:42
6. Illusions 02:53
7. The 29th Day 03:26
8. Creator 02:36
9. Your Heart In My Hands 04:01
10. Names And Faces 01:56
11. Reflections 02:40
Skład
Corey Spencer – Vocals
Joe Miller – Guitar
Ryan Noble – Guitar
Rico Marziali – Bass
Nathan Thomas – Drums