Kraj: Polska
Gatunek: hardcore/punk/thrash
Dobre utwory: Give me chance, Where's the truth
Strona internetowa: www.myspace.com/selfmadebombpl
Długość albumu: 30:06
Kolejne trzydzieści minut z życia… z wesołą twórczością określaną mianem hardcore'a. Cóż, nic to nowego, a już zapewne nie dla mnie, a dla Ciebie? Give me chance to ostatnie jak do tej pory oficjalne dzieło SELF MADE BOMB, i jak sama nazwa wskazuje aż prosi się by dać (mu) szansę. No więc tak o to kręci się ten krążek w moim odtwarzaczu i bucha wręcz we mnie szalonym, młodzieńczym (choć panowie swoje latka już mają) thrash/hardcorem w punkowej, rebelianckiej oprawie. Szybkie to, skoczne, fikuśne wręcz jak to zwykłem mawiać, momentami całkiem czaderskie, a już z całą pewnością tych jedenaście numerów to stały koncertowy zestaw. Nie dziwne to zresztą, bowiem utwory są krótkie (oscylują w granicach trzech minut), a przez to idealnie nadają się do scenicznej prezencji.
Należy tutaj dodać, że materiał to prosty, zwarty, i bez technicznych wygibasów, no może poza w pełni thrash metalowymi (harmonicznymi) solówkami, bez których ten materiał z całą pewnością byłby… mniej atrakcyjny. Oczywiście, jak na obraną stylistykę przystało, dominuje tutaj szybkie, thrash metalowo/punkowe tempo, a Zielu pewnie nie jedną godzinę spędził nad graniem szesnastek na hi-hacie. Konkretny strzał w mordę prosto z rąk i nóg perkusisty zawsze mile widziany. Minusem jednak niezależnym od jegomościa jest okropne, wybijające się na sam przód brzmienie owego talerza, które mnie osobiście jako instrumentalistę nieziemsko wkurwia. Żeby tylko hi-hatu, szkoda, że na stopce nie ma innego sampla, tudzież triggera, bo ten oldschoolowy, zwykły analogowy sound jest po prostu średni. Brakuje tym stopkom jebnięcia (zwłaszcza gdy Zielu obsługuje twina). Tyle na temat tego, o którym się nigdy nie mówi. A jak się ma sprawa z riffami? Cóż, jak już mówiłem, nie uświadczymy tutaj neoklasycznego technicznego, szpanerskiego riffowania, a proste, zagrane od serca nadające się i do headbangingu jak i do jazdy w aucie zagrywki. Nie prymitywne, broń boże, ale na tyle ostre, i wwiercające się w czerep by móc z nich faktycznie cokolwiek zapamiętać.
Pozostały jeszcze wokale, podobno trzy (te oficjalne) he,he. Wnioskuję, że skoro Bullage jest wokal/gitara, a Jakób gitara/wokal to ten pierwszy ma więcej do powiedzenia w tym temacie, zatem i jego się doczepię. No więc, żaden to śpiew ani wyrafinowany krzyk, po prostu solidne darcie mordy… szkoda tylko, że bez żadnego polotu. Przydałoby się bardziej pokombinować, choć z drugiej strony, biorąc pod uwagę fakt, iż mogłoby być gorzej, a głowny wokalista zespołu czuje się dobrze drząc się/śpiewając tak jak robi to do tej pory, to może tak będzie lepiej. Poza tym zastrzeżeń brak, bo i chórki są, a i gości usłyszeć móżna (członkowie Czechowickiego SKTC oraz formacji OD JUTRA) zatem wszystko na swoim miejscu, a dokładniej w ostatnim na płycie terrorze, zaśpiewanym w całości po polsku. Ot, taki bardzo klasyczny numer, mknący cały czas do przodu.
Ogółem to takie sześć i pou. 🙂
ocena: 6,5/10
Lista utworów
1. dancing puppets
2. where's truth
3. until i fall down
4. give me chance
5. growing pain
6. where am i
7. world of lies
8. teach me
9. civil rights
10. deprived dignity
11. terror
Skład
Paweł Bullage Kuźniak – wokal/gitara
Mariusz Jakób Jakóbczak – gitara/wokal
Maciek Jakóbczak – bas, wokal
Grzesiek Zielu Zielewski – perkusja