Strona Internetowa: www.myspace.com/blackastrial
Kraj: Polska
Okładka każdego kolejnego numeru BLACKASTRIAL sprawia, że niecierpliwie czekam na owe wydanie by móc zgłębić treść magazynu. Tym razem padło na DIMMU BORGIR – kapelę notabene kontrowersyjną ze względu na to co zrobili z Black Metalem. Ale nie mam zamiaru rozwodzić się nad tym, czy powinno się ich kochać, czy nienawidzić… Myślę, że po przeczytaniu bardzo długiego wywiadu z Galderem upewnicie się w swoich odczuciach albo je zmienicie, hehehe. To jest oczywiście jeden z wywiadów przeprowadzonych z Wielkimi Metalowej Sceny, gdyż jako kolejne dania posłużyły ciekawe rozmowy z chociażby członkami ABORYM, ASPHYX, AUTOPSY, MALEVOLENT CREATION, NECROMANTIA czy QUO VADIS. Nie zabrakło także mniej znanych rozmówców, aczkolwiek dobrze dobranych by uzupełnić ekstremalny klimat magazynu.
W BLACKASTRIAL podoba mi się to, że wywiady potrafią skłonić do poszukiwań, do poznania artystów, których wcześniej nie znałem, jak ANTI-MOTIVATIONAL SYNDROME, MOROWE czy DER ARBEITER (projekt zupełnie niemetalowy, niby z innej beczki, jednak równie ekstremalny ze względu na swój klimat). Na dokładkę, redaktorzy BLACKASTRIAL serwują stałe punkty programu jakimi są recenzje filmów (tym razem Abel'a Ferrara), wywiad z przedstawicielem wytwórni muzycznej (Selfmadegod Records z Białej Podlaskiej – mojego byłego miasta wojewódzkiego), czy rozmowa z grafikiem (Vincentem Castiglia – o jego chorobliwej sztuce, pełnej mistycyzmu i uwielbienia do anatomii , a raczej patologii ludzkiego ciała. Próbki jego twórczości zobaczycie na jednej ze stron magazynu). Kolejną porcją informacji jest esej „Ajem rebel, rebel, rebel”, który uważam za najsłabsze ogniwo tego numeru. O ile wcześniej chętnie czytałem rozważania Łukasza Orbitowskiego, tym razem czułem duży niesmak po przeczytaniu bez-składnego słowotoku. Przedstawiona schizofazja jest bezsensowną paplaniną – sam nie wiem o czym. Założenie było fajne… Jednak autor gdzieś się zmotał… Miały być deliberacje a wyszły dywagacje, hahaha… Mimo wszystko honor BLACKASTRIAL został uratowany przez resztę treści…. Zresztą w każdym stadzie trafi się czarna owca, hahaha… Nie neguję poprzednich esejów Łukasza, tylko ten jeden. Mam nadzieję, że tak się stało tylko w tym numerze…
Na deser tradycyjnie można poczytać sporo recenzji, nie tylko kapel z Metalowego Światka ale i Industrialnych form, czy projektów z kręgu Ambien-Electro. A na samym końcu pojawiły się krótkie relacje z koncertów… BLACKASTRIAL chyba już zajął miejcie na Metalowym Panteonie polskich magazynów. Pomijając już pełen profesjonalizm, każdy numer zawsze wnosi choć odrobinę novum. Mam nadzieję, że magazyn nie zniknie nagle z rynku, jak to bywało z THRASH'EM ALL czy MORBID NOIZZ. Póki co BLACKASTRIAL ma się coraz lepiej… I już ciekawy jestem kto będzie na okładce kolejnego numeru???
ocena: 9.0/10